Jesienna aura zawsze sprawia, że ludzie są bardziej rozmarzeni i nieobecni. Dłuższe noce dają więcej czasu na odpoczynek, rozmyślania i relaks. Jeśli do tego dorzucić kiepską pogodę za oknem i nieubłagane przeczucie zbliżających się świąt, wszyscy nagle pragną więcej spokoju i ciepła w domowych pieleszach. Taka atmosfera doskonale sprzyja popytowi na muzykę, która od kilku lat robi w naszym kraju gigantyczną karierę – jej nazwa to smooth jazz. Niezwykle kojące dźwięki i powolne rytmy doskonale nadają się do słuchania w zimowe wieczory. Ich relaksacyjne właściwości sprawiają, że można z łatwością uciec od prozy codzienności i zanurzyć się w poezji jazzu.
Takie właśnie odczucia towarzyszą odsłuchowi najnowszej płyty wydanej przez
Soundtracks.pl – "Sweet Music". To album zawierający dziewięć kompozycji Andrzeja Korzyńskiego, napisanych do trzech filmów – "Opowieść graczy", "Florian" oraz "Moje noce są piękniejsze niż Twoje dni". Ten ostatni film jest tutaj reprezentowany dość nietypowo, przez utwór, który został do niego napisany, ale ostatecznie nie wykorzystany – "Sophie". Trudno inaczej sklasyfikować muzykę na tej płycie niż właśnie smooth jazz. Co prawda nazwanie części z tych kompozycji jazzem, jest sporym nadużyciem, niemniej ogólny charakter krążka jest dość jednoznaczny. Są to kompozycje bardzo spokojne, intymne i eleganckie za razem. Trochę tutaj minimalizmu, ambientu i łagodnego popu. Główną cechą tej mieszanki jest jednak niezwykła lekkość i spokój.
Wielkim atutem tego wydania jest obecność Henryka Miśkiewicza – świetnego saksofonisty i niezwykle ważnej postaci polskiego jazzu. Kilka lat temu miałem okazję być na koncercie piosenek filmowych, podczas którego to właśnie Henryk Miśkiewicz grał na różnych rodzajach saksofonów. Jego charyzma i ogromne umiejętności sprawiły, że cały występ był ucztą zarówno dla uszu jak i oczu. Jego styl i niebywałe osiągnięcia sprawiają, że jest postrzegany za prawdziwą osobowość polskiej sceny jazzowej. Na płycie "Sweet Music" jest bez wątpienia gwiazdą. Gwiazdą, która swoim blaskiem sprawia, że nie jest to kolejny krążek z muzyką relaksacyjną, jakich na rynku jest mnóstwo. Można nawet powiedzieć, że stanowi on główny głos całego albumu. Dźwięk saksofonu wije się tutaj w kolejnych kompozycjach wygrywając ciekawe melodie oraz nadając im jednocześnie ciepła i intymności.
Trudno wybrać utwory, które jakoś szczególnie wyróżniałyby się na tej płycie. Wszystkie one są na równym, wysokim poziomie i prezentują dość jednolity klimat. Trochę surowa elektronika i towarzyszący jej jazzowy saksofon kojarzą się z muzyką Stinga do filmu "
The Living Sea". Panuje tutaj podobny, bardzo intymny, ale i pogodny nastrój, który potrafi chwycić za serce. Zresztą także nieco starsza, solowa twórczość Stinga może wydać się bardzo podobna do "Sweet Music". Z całej płyty jedynie "Sophie" zdaje się odstawać od reszty. Mamy tutaj nieco egzotyczne brzmienia, rodem z Indii, których idealnym uzupełnieniem jest dźwięk saksofonu Henryka Miśkiewicza. Całkiem spory pogłos, z jakim gra ten instrument, kreuje wrażenie wielkiej przestrzeni, ale jednocześnie jakiegoś snu na jawie czy mirażu. Może się to kojarzyć też z wyczerpującą podróżą przez pustynię i zwodzącymi fatamorganami. Jest to bez wątpienia jedna z najbardziej sugestywnych kompozycji na całym krążku. Przypominają się tutaj też etniczne motywy, które Andrzej Korzyński wykorzystał w "
Szamance".
Trudno odmówić tej płycie uroku. Słucha się jej z przyjemnością i miłym uczuciem odprężenia. Jest to płyta idealna na chłodny jesienny lub zimowy wieczór i pewnie dla wielu osób okaże się genialnym świątecznym prezentem. Przedtem trzeba będzie jednak ją sobie nagrać… Tak się bowiem składa, że wszystkie wydania Soundtracks.pl są wydaniami elektronicznymi. Po uiszczeniu opłaty, muzykę można legalnie pobrać z internetu w dwóch dostępnych formatach – mp3 lub ape. W zestawie dostaniemy niezwykle eleganckie i naprawdę ładne okładki, które można samemu wydrukować i oprawić w nie płytę. W pewnym sensie jest to więc takie wydanie typu "zrób to sam", co wcale nie oznacza, że jest ono gorszej kategorii – nic bardziej mylnego. To muzyka na naprawdę wysokim poziomie, która niczym poezja koi skołatane nerwy i pozwala na słodką chwilę relaksu… innymi słowy – słodka muzyka.
0 komentarzy