Klaus Badelt jest kompozytorem, który budzi skrajne emocje. Mimo że jego kariera, tak na dobrą sprawę, dopiero się rozpoczyna, to już zdążył zaprezentować pełen zestaw skrajności. W swoim dorobku ma zarówno dzieła wątpliwej jakości ("Posejdon") jak i niezaprzeczalnie doskonałe ("Przysięga"), ale też takie, które mają tyle samo zwolenników, co przeciwników ("Piraci z Karaibów: klątwa Czarnej Perły"). W ciągu niespełna kilku lat swojej kariery pisał muzykę do niemal wszystkich gatunków filmowych stając się jednym z najpopularniejszych i chyba najzdolniejszych wychowanków Hansa Zimmera. Słynny Niemiec angażując talent Badelta w projekty realizowane przez Media Ventures, wywarł na młodego kompozytora silny wpływ. Przez pewien czas styl muzyki Zimmer stał się także stylem Badelta, co niestety było zauważalne w jego pierwszych samodzielnych pracach. Jednak z czasem Klaus zaczął poszerzać swoje horyzonty, wychodząc z cienia mentora i kreując swój własny język muzyczny.
Najnowszy projekt Badelta jest dowodem ma to, że ten młody kompozytor ciągle poszukuje czegoś nowego. Thriller "Przeczucie" okazał się świetnym materiałem do małych eksperymentów zwłaszcza na polu muzyki grozy, suspensu ale także pełnej emocji i intymności. Oczywiście nie znajdziemy tutaj nic skrajnie oryginalnego i powalającego. Badelt ciągle wykorzystuje różne połączenia elektroniki z brzmieniem orkiestry, jednak znając wcześniejsze prace tego kompozytora można zauważyć, że w ramach takiego instrumentarium nieustannie szuka on nowych rozwiązań i koncepcji. Zazwyczaj ogranicza się to do – być może nieświadomego – czerpania z pomysłów innych twórców, ale i nie brakuje tu pewnej świeżości, na której można zawiesić ucho.
"Przeczucie" to historia pewnej kobiety, granej przez Sandrę Bullock, która traci męża w wypadku samochodowym. Jednak następnego dnia jej mąż pojawia się w domu cały i zdrowy, co wywołuje u niej szok. Zaczyna podejrzewać, że wcześniej doznała jakiegoś nieprzyjemnego i niezwykle realistycznego złudzenia. Okazuje się jednak, że to dopiero początek dziwnych i nielogicznych zdarzeń, które przekonują kobietę, że tragedia, która była jej wizją, nastąpi naprawdę. Za wszelką cenę stara się, by nie doszła ona do skutku.
Muzyka Klausa Badelta kreuje tutaj dwa, dość różne światy, które w kilku kompozycjach przenikają się nawzajem. Pierwszy z nich to pełne nostalgii i sielankowego uroku melodie obrazujące miłość i rodzinę Lindy – głównej bohaterki. Badelt opiera się tutaj na samotnych dźwiękach fortepianu delikatnie otoczonych smyczkami. Daje to bardzo przyjemną i pełną ciepła muzykę, której najlepszym przedstawicielem jest utwór "Linda And Jim". Kompozycja ta, pod względem zarówno melodycznym jak i aranżacyjnym, przywołuje na myśl "Forresta Gumpa" Alana Silvestri. Kiedy dobrze się wsłuchać można tu znaleźć też echa muzyki Alexandre’a Desplat. Nie są to jednak podobieństwa do jakiejś konkretnej ścieżki dźwiękowej, a jedynie wynikające z zastosowania niemal identycznego zestawienia niskich basów z dźwiękami fortepianu, jak to często robi Francuz.
Inne oblicze ścieżki dźwiękowej z "Premonition" stanowią mroczne tekstury budujące w filmie atmosferę grozy i napięcia. Kompozytor osiąga to stosując dość sprawdzone metody znane chociażby z "The Ring" autorstwa Hansa Zimmera. Sporo tutaj dudniącej elektroniki i trudnych do zidentyfikowania dźwięków wywołujących ciarki na plecach. Nie brakuje też suspensowych smyczków, podszytych szybkim rytmem wybijanym lekko na talerzach, przywodzących na myśl "Batman Begins". Ta część partytury Badelta zdecydowanie nie zadowoli wymagającego słuchacza a dodatkowo zrazi mnóstwem zapożyczeń – chociażby z "United 93" Johna Powella w utworze "Inconsistencies".
Najnowsze dzieło Klausa Badelta zdecydowanie nie będzie należało do najważniejszych w jego filmografii. Słuchanie płyty z "Przeczucia" w kilku miejscach może sprawić przyjemność, ale na pewno nie tak dużą, żeby do niej jeszcze kiedykolwiek wrócić. To poprawna ścieżka dźwiękowa, której główną wadą jest anonimowość i monotonia – słuchając jej można zwyczajnie zasnąć. O ile w filmie nie ma to większego znaczenia, to w przypadku płyty decyduje to jej przeciętności.
0 komentarzy