Welkkeom tu Dongmakgol
Kompozytor: Joe Hisaishi
Rok produkcji: 2005
Wytwórnia: Universal / IMA media
Czas trwania: 65:52 min.

Ocena redakcji:

 
Podczas wojny koreańskiej żołnierze z południa, północy a także pewien Amerykanin spotykają się w spokojnej górskiej wiosce – Dongmakgol. Z początku są do siebie wrogo nastawieni i ani myślą o współpracy. Z czasem jednak zaczynają zaprzyjaźniać się z mieszkańcami, a także ze sobą. Pobyt w wiosce niepowrotnie zmieni życia zarówno mieszkańców, jak i ich samych. Tak brzmi krótki opis jednego z filmów, do których muzykę nie tak dawno skomponował Joe Hisaishi – "Welcome to Dongmakgol". Co ciekawe jest to obraz wyprodukowany w Korei Południowej, co w pewnym sensie pokazuje jak sławnym kompozytorem jest Hisaishi mieszkający przecież w Japonii. W ciągu zaledwie trzech lat tworzył ścieżki dźwiękowe do filmów wyprodukowanych w czterech krajach – Japonii ("Yamato"), Korei Południowej ("Welcome to Dongmakgol"), Hong Kongu ("A Chinese Tall Story") a nawet Chin ("The Post-Modern Life of my Aunt"). Nie znam drugiego kompozytora, który może poszczycić się takim osiągnięciem.
 

hisaishi-1137695-1590000939

"Welcome to Dongmakgol" to film dość niezwykły. Dla nas, widzów przyzwyczajonych do kina amerykańskiego i europejskiego może się nawet wydać zwyczajnie kiczowaty. Mimo że sama historia wydaje się bardzo ciekawa i logiczna, to jej filmowa wersja bardzo zaskakuje. Zaskakuje tak bardzo, że w pewnym momencie oglądając "Welcome to Dongmakgol" zacząłem się śmiać, choć twórcom zapewne nie o to chodziło… Film w samej Korei Południowej odniósł ogromny sukces, ostatecznie stając się kandydatem tego kraju do Oscara. Nie bez znaczenia był tutaj oczywiście wątek rozdzielenia obu Korei, który jest tutaj dość istotny. W końcu w tytułowej wiosce Dongmakgol spotykają się żołnierze tych krajów. Ich losy w pewnym sensie są także pewnym przesłaniem dla obu narodów… W Korei doceniona została także muzyka, którą skomponował Joe Hisaishi. Ten japoński kompozytor objął tutaj także stanowisko reżysera muzycznego. Za swoje dzieło został ostatecznie nagrodzony koreańską nagrodą filmową MBC. Jest to wyróżnienie o tyle wyjątkowe, że Hisaishi jest pierwszym obcokrajowcem, który je otrzymał.
 
Muzyka japońskiego mistrza do filmu wyprodukowanego w Korei Południowej, jak zwykle trzyma wysoki poziom. Mamy świetne tematy, bogate orkiestracje no i ten odcisk palca Hisaishiego, który można bezbłędnie rozpoznać. Zadziwiające jest to, że niemal każda praca filmowa Hisaishiego ma tak świetne tematy. Nie ma tutaj żadnej fuszerki, czy oszczędzania się. Za każdym razem, kiedy słucham jego nowej płyty, jestem przekonany, że nic lepszego już nie stworzy… ale to robi. W "Welcome to Dongmakgol" mamy przede wszystkim jeden silny temat przewodni, który pojawia się już w "A Waltz of Sleigh". Jest tutaj wygrywany w metrum 3/4 a więc w rytmie walca. Zaraz potem pojawia się już w swojej podstawowej postaci, a więc metrum 4/4 z ładnie uwypukloną, przez różne etniczne instrumenty perkusyjne, rytmiką.
 
dongmakgol2-3547812-1590001039Część płyty stanowią różne aranżacje tematu przewodniego. Niektóre są liryczne inne, bardziej dynamiczne, ale piękna melodia zawsze jest w nich niezwykle wyraźna. Jednak większa część krążka to przede wszystkim muzyka akcji. W filmie jest jej sporo, choć może nie do końca kojarzyć się z akcją znaną z filmów amerykańskim. Na przykład scena polowania na ogromnego dzika jest tutaj pokazana w zwolnionym tempie, tak że ciągnie się ona niemiłosiernie – to dość niekonwencjonalne posunięcie. Możemy przy okazji oglądać najdziwniejsze wyrazy twarzy głównych bohaterów i ich poczynania mające na celu schwytanie bestii. Całej scenie towarzyszy niezwykle ciekawa sekwencja muzyki akcji Joe Hisaishiego, którą można usłyszeć w "A Wild Boar". Oparta jest głównie na bębnach i bardzo ostrej grze smyczków i instrumentów dętych blaszanych. Przewija się tutaj nawet coś na kształt bardzo patetycznego motywu akcji. Tego typu action score stanowi znaczą część płyty, co niestety sprawia, że nie słucha się tego tak przyjemnie jak innych dzieł Hisaishiego. Sporo tutaj Mickey Mousingu, który poza obrazem nie brzmi zbyt zgrabnie. Poza tym bardzo liczny suspens i różnego rodzaju "czajenia się" nie poprawiają sytuacji. W tych elementach Hisaishi wykorzystuje minimalizm ograniczając się jedynie do odpowiednich harmonii, bez żadnych melodii. Wszystko to sprawia, że ogólny obraz płyty przesłania właśnie taka bardzo niezgrabna i atonalna muzyka akcji.
 
Jak zwykle u Hisaishiego, można spotkać kilka naprawdę świetnych melodii. Poparte one są finezyjnymi, choć bardzo klasycznymi orkiestracjami, co sprawia, że chętnie się do nich wraca. Jednak ilość "złej" muzyki, pełnej zwrotów i wybuchów orkiestry, jaką Hisaishi musiał skomponować do tego filmu, nieco obniża końcową ocenę. Mimo to polecam tę płytę, bo jest, na czym zawiesić ucho. W porównaniu z dziełami wielu kompozytorów z Hollywood jest to dzieło wręcz wybitne, choć może nie należące do najlepszych tego kompozytora.
Autor recenzji: Łukasz Waligórski
  • 1. A Waltz of Sleigh
  • 2. Welcome to Dongmakgol
  • 3. Opening
  • 4. The Battle
  • 5. American Army
  • 6. A Wild Boar
  • 7. N. Korea
  • 8. No Title
  • 9. N. Korea Vs S. Korea
  • 10. Love and Grenage
  • 11. Leaving Dongmakgol for the Battle
  • 12. Falls of the Popcorn
  • 13. Dongmakgol Village
  • 14. To the Village
  • 15. Paradise
  • 16. Friendship Song
  • 17. After the Battle
  • 18. An Old Lady
  • 19. Death of Yeoil
  • 20. Buried Past
  • 21. Confrontation
  • 22. No Title
  • 23. Butterfly
  • 24. Attack of Butterflies
  • 25. Resolution of Hyunchul
4
Sending
Ocena czytelników:
0 (0 głosów)

1 komentarz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...