Recenzja dotycząca oficjalnego wydania muzyki do filmu Mimi Leder już od jakiegoś czasu wisi na stronie. Ja zajmę się więc nieoficjalnym wydaniem rozszerzonym, a ściślej mówiąc kompletnym zapisem tej ścieżki dźwiękowej, jaki od dawna krąży po sieci w formie bootlega. Już na wstępie pragnę jednak zaznaczyć, że bardzo lubię gros twórczości Hansa Zimmera (mimo iż w ostatnich latach mocno obniżył loty), w tym także partyturę do tejże produkcji. Sam film widziałem dwukrotnie i uważam go za dość średni – niby solidna produkcja, ale jakoś niczym się nie wyróżnia, ani nie pozostaje w pamięci, a po seansie czuć nawet niedosyt. Nic zatem dziwnego, iż moją uwagę zawsze najbardziej przykuwała właśnie muzyka, choć przyznam, że miejscami ginie ona pośród różnorakich eksplozji i pościgów…
Z kolei na „płycie” pierwsza rzuca się w uszy ilość utworów. Oficjalne wydanie proponowało słuchaczom pięć (zbyt) długich ścieżek, natomiast complete score daje nam ich aż 36, z czego jedynie szóstka wybija się swymi wymiarami – przeważają fragmenty średniej długości i cała masa krótkich. Także ilość płyt się rozmnożyła – mamy dwa „krążki” o łącznej długości ponad stu minut. Jest to oczywiście cała muzyka z filmu, a nawet znajdziemy tutaj jeden kawałek, który ostatecznie się w nim nie znalazł – mowa o tytułowej suicie z cd 2, która stanowi swoisty przekrój przez całą kompozycję. Liczby robią więc wrażenie, ale co z jakością?
Abstrahując już od samego dźwięku (nie jest zły, jak na bootleg, choć rzecz jasna nie powala), to wrażenia z tego wydania mam raczej mieszane. Co prawda partytura ta nawet w kompletnej wersji daje jak najbardziej pozytywny, a miejscami wręcz znakomity efekt, niemniej w takiej formie odrobinę się ona rozmywa i traci na atrakcyjności. Największe doznania oferują zresztą dalej najdłuższe tematy – dokładnie te, które mogliśmy znaleźć już na oficjalnej płycie: "Train" (tam w liczbie mnogiej, ale to ten sam kawałek), "Chase" (tu w wersji filmowej – krótszej i bardziej spójnej), "Davoe's Revenge" (czyli jedyny fragment autorstwa Gavina Greenawaya) i oczywiście "Peacemaker". Na obu pozycjach znajdziemy także i „Sarajevo”, ale wersja bootlegowa jest w tym wypadku tylko skromnym wycinkiem oficjalnej – zresztą większość ww ścieżek różni się od swych pierwowzorów zarówno długością, jak i montażem. No i jest jeszcze "You Can't Stop This", czyli mój faworyt – dynamiczna melodia pochodząca z finałowych scen filmu, którą także znajdziecie na wydaniu DreamWorks, tyle tylko, że jako część długaśnego „Chase”. To właśnie te ścieżki są siłą napędową partytury i to one zostają w pamięci najdłużej ze wszystkich – mimo, iż niektórym z nich przydałyby się kolejne cięcia…
A cała reszta? Filmowo to też dobra muzyka, choć raczej niewiele wnosząca do tematu, bo i stanowiąca głównie tło – tą cichszą, subtelniejszą i często także smutniejszą stronę całej kompozycji. Mamy więc sporo, często niespełna minutowych utworów, wśród których znajdziemy świetne, posępne chóry („Bosnia”, „Outside Line”, „I'm not a Monster”…), mało ciekawe eksperymenty („Impass”), czy też równie smutną i delikatną melodię o wyraźnym zabarwieniu bałkańskim („Sarajevo”, „Piano Teacher”…). Jest także fragment chopinowskiego kawałka wykorzystanego w filmie („Piano Sereno”), który jednakoż potrafi zbić z tropu, gdyż kompletnie nie pasuje do reszty ilustracji.
Rzecz jasna nie brakuje też bardziej rozbudowanego action score’u. Szczególnie cieszy rozszerzony materiał z finału filmu (praktycznie całe cd 2), ale nie ma co się oszukiwać, że znajdziemy w nim coś naprawdę wartościowego lub nowego względem oficjalnego wydawnictwa, co zmieniłoby nasze podejście do tegoż (może poza świetnym „Finale / End Title”, będącego jednak wyraźnym echem „Crimson Tide”). Zresztą pędząca na złamanie karku akcja należy tu do mniejszości, bowiem zarezerwowano dlań wyraźnie te dłuższe kawałki. Z kolei te krótsze są albo stosownymi przerywnikami, albo uderzają w dramatyczne, wyciskające łzy i kształtujące emocje nuty, które odpowiednio stopniują też rosnące napięcie, m.in. poprzez ciekawie eksploatowaną i – jak zawsze u Hansa – pokaźną sekcję smyczkową („I Need More Time”, „La Guardia”, „You OK?”), czy patetyczne wokalizy (piękna końcówka „Where?”). Wszystko trzyma się przy tym przysłowiowej kupy – jest zgodny rytm, jest spójność, jest i niezaprzeczalny klimat. Na dłuższą metę nie ma się zatem do czego przyczepić, a od całego przybytku głowa nie boli. Ale też i szampana można tym razem spokojnie zostawić w lodówce – niech się chłodzi w oczekiwaniu na lepsze okazje.
I choć na półkach (w) Pokoju znajdziemy dużo lepszych ścieżek dźwiękowych (także w wersjach nieoficjalnych), to jednak – podsumowując całość ilustracji, mając do tego świadomość, mimo wszystko uboższej, „oficjalki” – postanowiłem wystawić bootlegowi równie wysoką notę. Czy mam rację, czy nie, to już każdy powinien sprawdzić sam…
P.S. W sieci można znaleźć różne warianty/nazwy complete score, a także parę nieco skromniejszych wydań expanded, jak i muzykę ostatecznie w filmie nieużytą. Tekst ten jest natomiast poprawioną i uzupełnioną wersją recenzji napisanej dla portalu film.org.pl.
0 komentarzy