Molière
Kompozytor: Frèdèric Talgorn
Rok produkcji: 2007
Wytwórnia: Milan Records
Czas trwania: 58:54 min.

Ocena redakcji:

 

Francuscy kompozytorzy partytur filmowych coraz śmielej ostatnio pokazują się na międzynarodowej arenie. Bruno Coulais, Eric Serra, Alexandre Desplat, Armando Amar to tylko nieliczne nazwiska, które są synonimem muzyki filmowej na najwyższym poziomie. Do tej czołówki nieśmiało zagląda także Frederic Talgorn – autor muzyki do kilku filmów o młodym Indianie Jonesie oraz "Delta Force 2", "RRRrrrr!!!" czy "Anthony Zimmer". "Zakochany Molier" to jego najnowsze dzieło, które pokazuje solidny warsztat i wykształcenie tego kompozytora. Film zdaje się być odpowiedzią Francuzów na sukces "Zakochanego Szekspira". Jak w większości tego typu biografii, wykorzystano okres w życiu tytułowego bohatera, o którym niewiele wiadomo (podobnie zrobiono w "Amadeuszu" i "Kopii mistrza"). Scenarzyści zgrabnie dopisali do życiorysu Moliera kilka zabawnych i romantycznych historyjek, z których ostatecznie powstał film.

Talgorn komponując ścieżkę dźwiękową do "Zakochanego Moliera" napotkał po drodze na wszystkie wyzwania, jakie wiążą się z filmami kostiumowymi. Akcja tego obrazu toczy się w XVII-wiecznym Paryżu, a to oczywiście musiało znaleźć swoje odzwierciedlenie w muzyce. Stylem muzycznym, który dominował w tym okresie był barok. W "Zakochanym Molierze" bardzo wyraźnie słychać barokowe formy i instrumenty (z jakże charakterystycznym klawesynem na czele). Na szczęście Francuz nie poszedł w ślady swojego rodaka Alexandre’a Desplat, który w filmie "Casanova" oparł się wyłącznie na baroku. Talgorn połączył formy charakterystyczne dla tej epoki (między innymi fuga) ze współczesnymi (minimalizm), dodając do tego wszystkiego kilka ciekawych tematów. Próba takiego mezaliansu wyszła Francuzowi dość zgrabnie, choć trudno tu o nadmierny entuzjazm.

talgorn-2439643-1590001094Na całej płycie prawie wcale nie pojawiają się instrumenty dęte blaszane, toteż entuzjaści przytłaczających, potężnych brzmień będą musieli obejść się smakiem. Całość jest bardzo subtelna, choć nie brakuje fircykowatej dynamiki, którą utrzymują przede wszystkim smyczki i liczne flety. Oczywiście mnóstwo tu także dźwięków klawesynu i harfy. Płyta zaczyna się świetnym tematem Moliera i jednocześnie chyba najlepszym utworem na płycie. Mimo że słychać w nim wyłącznie instrumenty charakterystyczne dla muzyki baroku, to jego melodyka jest absolutnie współczesna. Nieprzewidywalne zmiany harmonii i dynamika bardzo przypominają ścieżki dźwiękowe Krzesimira Dębskiego z "Ogniem i Mieczem" i "Starej Baśni". Szkoda że utwór ten trwa niespełna jedną minutę. Następna kompozycja – "Lever De Jour Et Visite Au Frere Du Roi" – bardzo przypomina charakterystyczne brzmienie Ennio Morricone. Spokojne i przeciągłe smyczki kreują tu poczucie zawieszenia i niepewności. To swego rodzaju sacrum, które wielokrotnie osiągał włoski mistrz.

Tematy pojawiające się w tych dwóch, początkowych kompozycjach przewijają się przez całą płytę, swój punkt kulminacyjny osiągając dopiero w kilku ostatnich utworach. W pewnym sensie to taka klamra spinająca nieciekawy środek płyty. Po naprawdę obiecującym wstępie następuje bowiem nudne i nadmierne ilustracyjne rozwinięcie. Dopiero pod koniec krążka pojawiają się bardziej wyraziste i zajmujące kompozycje. Taki układ to niestety przepis na przeciętną płytę z muzyką filmową, której bardzo trudno słucha się w całości. Kolejne kompozycje tracą tę pomysłowość i świeżość wstępu, coraz bardziej nawiązując do baroku i jego dworskiego przepychu. Jedynie nieliczne utwory można nazwać istnymi perełkami, do których naprawdę warto wracać.

"Zakochany Moliere" to płyta przede wszystkim dla tych, którym spodobał się sam film. Jest ona zdecydowania zbyt długa i zbyt monotonna aby uchodzić za pozycję godną przesłuchania w całości, bez uprzedniego obejrzenia obrazu. Nie brakuje tutaj świetnych i pomysłowych utworów, jednak przeplatane one są nudnymi, barokowymi przerywnikami. Te z kolei często sprawiają wrażenie banału, szczególnie gdy ich jedyną funkcją jest usługiwanie obrazowi – przeważnie nie mają żadnego konkretnego kształtu, będąc zbiorem dźwięków podążających za komicznymi wyczynami filmowych bohaterów. Barokowe brzmienia oparte na fletach, smyczkach i klawesynie są idealne do ilustrowania zabawnych scen w filmie kostiumowym. Jednak taki rodzaj muzyki, bez konfrontacji z obrazem, nie potrafi zaimponować niczym, poza warsztatem technicznym i wiedzą kompozytora. Trudno jednak winić za to Talgorna, który musiał oddać czas akcji filmu korzystając z muzyki źródłowej (lub przynajmniej ją imitując). Barok był tu nieunikniony i niestety Talgorn zdołał go tylko nieznacznie uatrakcyjnić.

Autor recenzji: Łukasz Waligórski
  • 1. Thème de Molière
  • 2. Lever de jour et visite au frère du roi
  • 3. Page blanche
  • 4. Au chevet d’Elmire / Flashback
  • 5. Thème de Célimène
  • 6. Arrivée de Molière chez Jourdain
  • 7. Molière précepteur
  • 8. Musique de table
  • 9. Montrez-moi ce que vous savez faire!
  • 10. Tentative de fuite
  • 11. Dorante
  • 12. Jeux de miroirs
  • 13. Molière et Elmire
  • 14. Professeur de chant
  • 15. Scènes de chasse / Interlude
  • 16. Jourdain rencontre Célimène
  • 17. La Galère
  • 18. Coup de théâtre chez Célimène
  • 19. Molière et Elmire pris sur le vif
  • 20. Départ de chez Jourdain
  • 21. Au théâtre
  • 22. Mort d’Elmire
  • 23. Générique de fin
  • 24. Past Times, Past Lives
3
Sending
Ocena czytelników:
3 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...