Wszystko ma swój początek. Często dopiero z perspektywy czasu doceniamy wagę pewnych wydarzeń lub spotkań uznając ich przełomowy charakter. Takim momentem, w życiu Joe Hisaishiego, było bez wątpienia poznanie pewnego młodego reżysera anime – Hayao Miyazakiego. W 1982 kompozytor ten wydał raptem swój drugi solowy album "Information". Rok później, wydawca tego krążka, zarekomendował Hisaishiego do stworzenia Image Album do powstającej właśnie animacji "Nausicaä z Doliny Wiatru". Japończyk skomponował zatem kilkanaście utworów, zainspirowanych rysunkami koncepcyjnymi tego anime, które nastepnie zostały wydane na płycie w roku 1983. Był to pierwszy owoc współpracy tego kompozytora z nowopowstającym Studiem Ghibli. Współpracy, która trwa po dzień dzisiejszy…
Stworzony przez Joe Hisaishiego, ponad 25 lat temu, Image Album do "Nausicaä z Doliny Wiatru" wywarł tak wielkie wrażenie na twórcach filmu (Hayao Miyazaki i Isao Takahata), że nie chcieli wręcz słyszeć o zatrudnieniu innego kompozytora. Legenda głosi, że stanowisko to było już wtedy zajęte przez innego "znanego" twórcę, jednak pochlebne opinie sprawiły, że ostatecznie przejął je właśnie Hisaishi. Dorobkiem artystycznym, w tamtym momencie, z pewnością kompozytor nie imponował, bowiem dopiero rozpoczynał swoją karierę. Jego twórczość można by scharakteryzować jako elektroniczny minimalizm z elementami pop i New Age. Jednak już wtedy Hisaishi przejawiał tendencje to pisania długich i pamiętnych melodii. I to właśnie w takiej stylistyce utrzymany był Image Album do "Nausicaä…". Pod wieloma względami idealnie pasowała ona do wizji filmu, stając się przepustką Hisaishiego do wielkiej kariery.
"Nausicaä z Doliny Wiatru" rozgrywa się w dalekiej przyszłości, kiedy ludzie po bliżej nieokreślonym kataklizmie, próbują odbudować swoje społeczeństwo. Ich głównym wrogiem stają się gigantyczne owady i Ugór – śmiercionośna dżungla pochłaniająca ludzkie siedliska. Dźwiękowe zilustrowanie tego typu postapokaliptycznej fantastyki, za pomocą muzyki elektronicznej, w latach 80 wydawało się czymś oczywistym – stąd sukces Hisaishiego. Jego kompozycje na Image Album wykorzystują najdziwniejsze brzmienia i stylistyki. Słuchając niektórych z nich trudno sobie wyobrazić, co siedziało w głowie kompozytora gdy je tworzył. Zakręcone "The Dorok Army Strikes Back", jak i znaczna cześć płyty, kojarzy się z twórczością Danny’ego Elfmana w zespole Oingo Boingo. Hisaishi oprócz syntetycznych dźwięków chwyta też za gitary elektryczne, przedziwne wokalizy i dziecięce chórki, które całości nadają nieprzewidywalności. Każda kolejna kompozycja jest zagadką i na każdym kroku należy się spodziewać czegoś zaskakującego.
Współcześnie chyba tylko jeden kompozytor kultywuje tego typu muzyczne archaizmy – Susumu Hirasawa, autor niedawnej "Papryki". Szukając odpowiedniego porównania, które pomogłoby przybliżyć pierwszą płytę Joe Hisaishiego dla Studia Ghibli, trzeba by zmieszać muzykę Vagelisa, Oingo Boingo, Hirasawy i wszystko zaaranżować w stylu Italo Disco. Gdyby do tego dodać jeszcze odrobinę "Akademii Pana Kleksa" Andrzeja Korzyńskiego i "Wiedźmina" Grzegorza Ciechowskiego, moglibyśmy uzyskać w miarę pełen obraz wczesnej twórczości Joe Hisaishiego. Tym samym jedyny sposób na czerpanie przyjemności ze słuchania tej płyty to odrzucenie wszelkich schematów, zapomnienie o współczesnej estetyce i otwarcie umysłu najszerzej jak to możliwe. Wbrew pozorom, mimo dość kiczowatej stylistyki, można tutaj znaleźć rewelacyjne fragmenty, które zwyczajnie porywają ("Battle").
Image Album z filmu "Nausicaä z Doliny Wiatru" to niezwykle ważna płyta w twórczości Joe Hisaishiego. To jego pierwsza współpraca z Hayao Miyazakim, już w momencie powstawania Studia Ghibli, która wywindowała, wtedy nieznanego kompozytora, na pozycję najsłynniejszego japońskiego twórcy muzyki filmowej. Był to też przedsmak ostatecznej ścieżki dźwiękowej z "Nausicaä…", która ukazała się niespełna pół roku później.
0 komentarzy