Ścieżka dźwiękowa autorstwa Julio De La Rosy do pobrzmiewającego serialem „Detektyw” thrillera „Stare grzechy maja długie cienie” z pewnością nie stanowi przełomu w karierze kompozytora. Chociaż sama w sobie jest daleka od arcydzieła, zawiera coś upiornie ujmującego, co narasta wraz z kolejnymi utworami.
Efekt pracy Julio De La Rosy można traktować jako ukłon w stronę nowej fali muzyki filmowej – minimalistycznych, stawiających na elektronikę ścieżek. Otwierający krążek utwór – „La Isla Minima” – zgrabnie nadaje ton całości, który pozostaje utrzymany aż do samego końca. Mimo to, Da Rosa odnalazł zaskakującą mnogość emocji, stosując proste mieszanki gitary, ciężkiego basu oraz elektronicznych, niemalże świszczących dźwięków.
Napisy początkowe, pojawiające się na ekranie wraz z bajkowymi ujęciami z lotu ptaka, są dopieszczone powoli wyłaniająca się gitarą, zawodzącymi brzmieniami elektroniki, które następnie przeradzają się w wyraziste tony gitary elektrycznej (przypomina to nieco strukturę Hansa Zimmera i „skrzeczący” akompaniament muzyczny Jokera w „Mrocznym Rycerzu”). W utworze „Funeral” ta kawalkada dźwięków przyjmuje bardzo nostalgiczną formę, podczas gdy „Los Muertos Le Estan Esperando” świetnie odzwierciedla mroczną przeszłość jednego z detektywów. Całość zostaje zamknięta żywszym, aczkolwiek utrzymanym w mrocznej tonacji utworem „Fin”.
Z jednej strony, ścieżka ta odznacza się powtarzalnością. Utwory płyną niczym jeden potok rwącej elektroniki, w którym nostalgicznie pojękująca gitara szuka swojego miejsca w szeregu. Niemniej jednak, jest w tym wszystkim dusza nowoczesności, której Da Rosa doszukiwał się zapewne w takich równie minimalistycznych kompozycjach, jak „Labirynt” autorstwa Jóhanna Jóhannssona, przepełniony niepokojem projekt Antony Partosa, skomponowany do „Królestwa zwierząt”, utwory Trenta Reznora i Atticusa Rossa z „Zaginionej dziewczyny”, czy też przerażająca ścieżka Mychaela Danny do „Diabelskiej przełęczy”. Tak jak wszystkie wyżej wymienione kombinacje świetnie pasowały do filmów, którym akompaniowały, tak jest również w przypadku pracy hiszpańskiego kompozytora. Klaustrofobiczne, przejmujące obrazy i mroczna historia opowiadana przez Alberto Rodrigueza znalazły swoje lustrzane odbicie w kompozycjach Da Rosy.
Niektórzy kompozytorzy, poświęcając poniekąd bogactwo instrumentalne, szukają sposobu, by ich muzyka stawała się idealnym tłem dla opowiadanej historii, nie zaś jej głównym bohaterem. Julio De La Rosa podążył taką właśnie ścieżką. Muzyka do „Stare grzechy maja długie cienie” jest materiałem przemyślanym, minimalistycznym i tajemniczym. I tak jak film meandruje pośród mroków przeszłości, tak i sama ścieżka znajduje swój własny, przejmująco niepokojący wymiar.
0 komentarzy