American Buffalo / Threesome
Kompozytor: Thomas Newman
Rok produkcji: 1996
Wytwórnia: Varese Sarabande
Czas trwania: 30:06 min.

Ocena redakcji:

 

Thomas Newman posiada w swojej bogatej filmografii sporo filmów, do których muzyki nigdy nie wydano (oficjalnie) lub też pokuszono się tylko o standartowy soundtrack z piosenkami i (czasem) doczepionym doń jednym bądź dwoma trackami kompozytora. Varese Sarabande to znana firma fonograficzna, która często wydaje pozycje nie mające normalnie szans na ujrzenie światła dziennego, tudzież zapomniane/stare/niepopularne wśród szerszego grona odbiorców partytury. Oczywiście łatwo przewidzieć finał tych dwóch zdań, w którym chodzi o to, iż wśród takich płyt Varese znajdują się też pozycje Newmana. I opisywana płyta wcale nie jest pierwszym spotkaniem kompozytora z tą firmą. Także fakt, iż jest to połączenie dwóch jego ścieżek dźwiękowych nie będzie niczym nowym, gdyż i taka praktyka miała wcześniej miejsce ("Desperately Seeking Susan"). Jest to jednak dość istotny szczegół, na który trzeba było zwrócić uwagę. W związku z tym należy jeszcze dodać, iż tym razem padło na filmową adaptację sztuki "American Buffalo" z Dustinem Hoffmanem w roli głównej z 1996 roku i zwariowaną komedię "Threesome" z 1994 roku z Larą Flynn Boyle, Joshem Charlesem i Stephenem Baldwinem w obsadzie. Całość postanowiono wydać przy okazji premiery tego pierwszego filmu, wobec czego to muzyka z "Threesome" wydaje się być dodatkiem.

Prawda jest jednak znacznie inna, ale zacznę od tego, że sam fakt takiej kompilacji budzi u mnie sporo zastrzeżeń. Przede wszystkim nie przepadam za podobnymi zabiegami jako takimi. Jednak w przypadku zbliżonych do siebie prac, tudzież (jak u Newmana właśnie) osobliwego stylu kompozytora jestem to w stanie zrozumieć i zaakceptować. Piszę o tym, gdyż wspomniana wcześniej muzyka do "Desperately Seeking Susan" wydana została wraz z muzyką innego kompozytora do innego filmu (tej samej reżyserki, ale jednak). Piszę o tym również dlatego, iż dobrane tutaj kompozycje są od siebie zupełnie różne i pokazują dwa różne oblicza tego samego twórcy. Również czas trwania nie pozostawia wątpliwości, że takie wydanie jest lepsze, niż 2 po 15 minut (choć i takie ma na swoim koncie Newman, że wspomnę tylko "Those Secrets").

 

Z drugiej strony, nawet te dwie partytury umieszczone na jednej płytce nie powalają długością materiału. Stąd też pytanie: czemu nie dołączono jeszcze jakiejś? Wszak kto jak kto, ale Newman ma nadal sporo równie krótkich, dotąd nie wydanych ścieżek. Dalsze pytania nasuwają się już same. Skoro tak, to dlaczego akurat te dwie, a nie jakieś inne? Można było przecież zestawić ze sobą dwie kompozycje dramatyczne, a nie dramatyczną i komediową. Itd., etc., itp… To jednak tylko moje takie wątpliwości i rozważania, jakie pojawiły się przy tej kompilacji i można je spokojnie odstawić na bok i zająć się płytą…

Płyta, która liczy sobie już 10 lat i dzieli się wyraźnie na dwie części: gorszą, rozczarowującą i lepszą, po której jednak nie spodziewałem się więcej, aniżeli dostałem. Tą gorszą jest "American Buffalo" z myślą, o którym wydano w ogóle ten krążek. Lepsze rzecz jasna jest "Threesome" – score znacznie żywszy i bogatszy tematycznie, aczkolwiek nie wnoszący wiele do twórczości kompozytora i nie rzucający na kolana. I niestety obie te pozycje nie pasują do siebie specjalnie, co tylko pogarsza sprawę.

t_newman-4108311-1590000964"American Buffalo" ma w sobie coś z – jak sama nazwa wskazuje – westernu, co też i Newman wykorzystał bardzo dosłownie. Kompozycja oparta jest, więc głównie na gitarze, harmonijce i bębnach, choć dochodzą czasem i inne instrumenty. Całość zaczyna się naprawdę interesująco i z prawdziwym wykopem, jaki daje "Buffalo Head" – bodaj najbardziej dynamiczna ścieżka na całym krążku. Bardzo zwariowana wariacja (heh 😉 na temat stylu westernowego, która rozbudza apetyt na więcej. Niestety, poza paroma fragmentami, nie zostanie on zaspokojony aż do "Threesome", gdyż reszta ścieżek "American Buffalo" pozostaje bez wyrazu. Wprawdzie całość zachowuje cały czas tę otoczkę Dzikiego Zachodu, ale nie stanowi to większej atrakcji. Newman krąży pomiędzy tymże klimatem, a bluesem, ale nic z tego nie wynika.

 

Być może ma to związek z dużą teatralnością filmu, ale mam wrażenie, że kompozytor po prostu nie miał większego pomysłu i nie znalazł swojego miejsca w tej produkcji. Może zabrakło inspiracji, a może po prostu nie dało się z tego wycisnąć nic więcej. Ale prawda jest taka, że nawet największych maniaków Newmana "American Buffalo" po prostu wynudzi, gdyż nie dzieje się tu absolutnie nic. Poza motywem otwierającym całość (który można uznać za temat przewodni, gdyż powtórzony zostaje potem w tej samej formie w końcowym "Tails You Lose") i ścieżką "What Kind Of This" (notabene tylko inspirowaną filmem) oraz fragmentami "Classical Money" i "Nothing Out There" ta partytura po prostu nie istnieje poza filmem. Nie mówiąc już o tym, że dodatkowo pogrąża ją dość ponury, przygnębiający wręcz nastrój, którym się charakteryzuje.

Paradoksalnie pozwala to bardziej docenić kompozycję z "Threesome", która jest wesoła, humorystyczna i pełna życia. To już ten Newman, jakiego dobrze znamy, choć niestety nierówny bardzo. Mamy tu jednak sporo smaczków, które pozwalają zapomnieć o tym mankamencie. Już pierwszy taki smaczek oddziela obie partytury bardzo skutecznie. Jednak nie będę zdradzał, czym dokładnie rozpoczyna się ścieżka "Different Species", choć na pewno nie jest to muzyka 😉 Zresztą w tym króciutkim fragmencie w ogóle mało jest muzyki, gdyż trwa on niespełna 30 sekund. No ale to, co jest, czyli elektronika zmieszana z paroma klasycznymi instrumentami, robi pozytywne wrażenie. W ogóle ta część płyty jest bardzo przyjemna, jeśli idzie o odsłuch. Mamy hawajskie, kojące zmysły rytmy w "Stranded ", chwytliwy i uroczy temat główny w "Threesome" – jako żywo przypominający późniejsze "Angels in America" oraz senne, ciut odrealnione dźwięki w "Sacred Vows", "Leprechaun" i reszcie ścieżek. A wszystko to w typowym dla Newmana stylu, który łączy ze sobą skrzypce, wiolonczele i fortepian z elektroniką w formie różnej. To połączenie sprawia, że mamy wrażenie jakiegoś narkotycznego snu, tudzież odurzenia. Być może dlatego jest to bardzo relaksująca muzyka, która powinna się spodobać większości osób – aczkolwiek i ona wymaga odrobiny dobrej woli.

I jeszcze wspomnę o tym, że w obu partyturach – przy jednej tylko ścieżce na każdej z nich – z Newmanem pracowało dwóch innych panów, co wyraźnie zaznaczono w informacjach na temat CD. W przypadku "American Buffalo" jest to ścieżka "Nothing Out There" stworzona wraz z Rickiem Cox. Natomiast "Threesome" reprezentuje "Stranded" stworzone we współpracy z Billem Bernsteinem. Z oboma tymi nazwiskami fani Newmana zetknęli się nie raz, gdyż Newman często z nimi współpracuje (szczególnie z Bernsteinem). Mam jednak nieodparte wrażenie, że tym razem ta współpraca nie dała po prostu nic (przynajmniej nie na tyle, żeby o tym aż tak wspominać w informacjach). Ale to tylko taka drobna informacja na koniec. A sama płyta nadaje się, co tu dużo ukrywać, tylko dla fanów Newmana – a i ci będą mieli trochę kłopotów. Pozostali, jeśli się na nią natkną, powinni zwrócić uwagę jedynie na fragmenty "Threesome" albo w ogóle dać sobie spokój. Summa summarum wychodzi z tego, bowiem bardzo przeciętna pozycja. Biorąc pod uwagę, iż "American Buffalo" dostaje ode mnie 1+, a "Threesome" 4-, to razem mamy 3, może nawet lekko naciągane…

Autor recenzji: Jacek Lubiński
  • 1. Buffalo Head
  • 2. Classical Money
  • 3. Bobby
  • 4. What Kind Of This
  • 5. Jaw
  • 6. Bobby Bobby Bobby Bobby
  • 7. King High Flush
  • 8. Nothing Out There - with Rick Cox
  • 9. Chump Change
  • 10. The Guy
  • 11. Tails You Lose (ścieżki 1-11 American Buffalo)
  • 12. Different Species
  • 13. Stranded - with Bill Bernstein
  • 14. Threesome
  • 15. Post-Modern Eve
  • 16. Doomed Relationships
  • 17. Sacred Vows
  • 18. Concupiscence
  • 19. Leprechaun
  • 20. Drive Away (ścieżki 12-20 Threesome)
3
Sending
Ocena czytelników:
3 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Asian X.T.C

Asian X.T.C

Rocznie na całym świecie powstaje mnóstwo filmów i nie mniej ścieżek dźwiękowych jest wydawanych na płytach. Zapoznawanie się z nimi wszystkimi jest z oczywistych powodów niemożliwe, dlatego nikt tak naprawdę nie wie ile arcydzieł i naprawdę świetnych ścieżek...

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...