Tradycja – to słowo-klucz tegorocznego plebiscytu. Kontynuujemy bowiem nasze rozliczenia z minionym rokiem w muzyce filmowej, zmieniając jedynie cyfrę w nazwie. I raz jeszcze czynimy to z poślizgiem względem końca tegoż (chyba nawet większym, jak w latach poprzednich). Także po raz kolejny kategorie są te same (wprowadzone zostały jedynie kosmetyczne zmiany w nazwach). Jedynym, co różni to podsumowanie od poprzednich, jest fakt nieco większej ekspansji. Rok temu zaprosiliśmy do udziału w zabawie redaktorów z Filmmusic.pl – w tym dołączyli do nas także koledzy z portalu Soundtracks.pl. Tym bardziej miło nam jest zaprosić do zapoznania się z rezultatem tego swoistego mariażu. Oto wyniki!
NAJLEPSZY SCORE
Mao’s Last Dancer
Christopher Gordon
Pozostałe nominacje:
– Agora – Dario Marianelli
– Avatar – James Horner
– A Single Man – Abel Korzeniowski & Shigeru Umebayashi
– Up! – Michael Giacchino
Wbrew pozorom ubiegły rok przyniósł sporo naprawdę dobrych prac, tak więc konkurencja była de facto duża i aż do ostatniej chwili nie wiadomo było, kto wygra. Ostatecznie laury trafiają w ręce Christophera Gordona, który stworzył wyjątkowo piękną ilustrację do opowieści o baletmistrzu z samego serca Chin. Kompozytor przepięknie połączył w tej pracy lekkość i ulotność sztuki tańca z wielkością i bogatą historią komunistycznego mocarstwa – tym samym pokonując mocną stawkę finalistów z oscarowym „Up!” na czele. <oklaski>
NAJLEPSZY SOUNDTRACK
(500) Days Of Summer
Pozostałe nominacje:
– Inglourious Basterds
– Mary and Max
– Man on Wire
– Where the Wild Things Are
Co prawda soundtracki nie cieszą się wielką popularnością wśród koneserów „filmówki”, ale nawet i oni od czasu do czasu z przyjemnością posłuchają jakiejś składanki. I choć w tym roku nie ograniczyliśmy się tylko do kompilacji piosenkowych, to ostatecznie taka właśnie płyta wygrała w tej kategorii. Co jednak odróżnia ten tytuł od innych dostępnych na rynku, to fakt, że absolutnie wszystkie utwory nań zawarte bardzo mocno połączone zostały z filmem i wspaniale współtworzą jego niezwykłą atmosferę, która udziela się także słuchaczom tego krążka. Płyta prosta, ale piękna i pełna emocji. I kolejne zasłużone zwycięstwo w bardzo silnej grupie.
NAJLEPSZA MUZYKA FILMOWA POLSKIEGO KOMPOZYTORA
A Single Man
Abel Korzeniowski, Shigeru Umebayashi
Pozostałe nominacje:
– Battle for Terra – Abel Korzeniowski
– Hachiko: A Dog’s Story – Jan A.P. Kaczmarek
– Pokoj V Dusi – Michał Lorenc
– Rewers – Włodzimierz Pawlik
Tu już nie było wątpliwości – niebanalna ścieżka młodego polskiego kompozytora, który zaskoczył w zeszłym roku wszystkich swym kunsztem, pokonała resztę stawki przez totalny nokaut! Abel Korzeniowski wygrał tum.in. z Kaczmarkiem, Lorencem, a nawet z samym sobą. I nic dziwnego, że wygrał, bo stworzył partyturę naprawdę śliczną – o czym zresztą świadczą wszelkie nagrody i wyróżnienia, jakie zań otrzymał, włączając w to nominację do Złotego Globu. Co prawda wielkiej konkurencji dla tego ostatniego nie stanowimy, ale u nas przynajmniej nie skończyło się jedynie na nominacji 🙂
NAJLEPSZY KOMPOZYTOR
Alexandre Desplat
Chéri / Coco Avant Chanel / Fantastic Mr. Fox / Julie & Julia / The Twilight Saga: New Moon / …
Pozostałe nominacje:
– Bruno Coulais
– Michael Giacchino
– Abel Korzeniowski
– Christopher Young
I kolejny pewniak, który bez problemu pokonał rywali. Desplat napisał w zeszłym roku aż siedem partytur (a nawet i osiem, jeśli liczyć film Polańskiego, który był gotowy już na początku tego roku), z których każda jest nie tyle poprawna i/lub dobra, ale też wnosi coś nowego do jednolitego (czasem aż do bólu) stylu kompozytora. Po całkiem przeciętnym roku 2008, Francuz znalazł się na szczycie najbardziej zapracowanych, wziętych, ale i też tych najbardziej docenianych twórców. Do pełni szczęścia zabrakło mu tylko Złotego Rycerza, którego na ostatniej gali oscarowej zakosił mu – współnominowany i u nas – Michael Giacchino. Ale co się odwlecze… A tymczasem Desplat zdobywa nasze, jakże skromne, wyróżnienie i uznanie (choć Young despla… ekhm deptał mu po piętach).
NAJLEPSZY UTWÓR
Concerto To Hell (Drag Me To Hell)
Christopher Young
Pozostałe nominacje:
– Ballet for Brawlers (The Red Canvas) – James Peterson
– Coraline End Credits – Bruno Coulais
– Enterprising Young Men (Star Trek) – Michael Giacchino
– War (Avatar) – James Horner
Z tą kategorią zawsze jest problem – multum zgłaszanych ścieżek, często spod ręki tego samego kompozytora lub pochodzących nawet z tej samej płyty, świadczy o tym, że dobre, wybijające się momenty znaleźć można niemal w każdej partyturze. Rywalizacja była zawzięta aż do samego końca. Tuż przed metą, wspaniale wijące się skrzypce Younga wyprzedziły o kilka nutek kosmiczne popisy orkiestry Giacchino i tym samym ten pierwszy uzyskał zwycięstwo. Mistrzowi horroru uległa również wychwalana wszem i wobec potężna suita debiutanta Petersona. Tym większe więc brawa dla starego wyjadacza, który raz jeszcze udowodnił, że wciąż ma dużo do powiedzenia w swym fachu.
NAJLEPSZA PIOSENKA
All is Love (Where the Wild Things Are)
Karen O and the Kids
Pozostałe nominacje:
– Cinema Italiano (Nine) – Kate Hudson
– Coraline End Credits – Bruno Coulais
– I Want to Come Home (Everybody’s Fine) – Paul McCartney
– Pokoj v duši – Jana Kirschner
Jeszcze jedna kategoria, w której wygrać mógł dosłownie każdy. Bo też i czegoż tu nie było! Kilka różnych piosenek Hisaishiego, zespół U2 grający w zimie, księżniczki nucące na ucho żabom (a może odwrotnie?), kolejny hit Rahmana, nastrojowa ballada o pewnym zabytkowym aucie i niemal wszystkie przeboje z filmu „Nine”. Do finałowej stawki wszedł tylko jeden z nich – ten wykonywany z werwą przez Kate Hudson. Ostatecznie musiał niestety ustąpić świetnej, żywej piosence z filmu o dzikich stworach, które wciąż nie mogą zagościć w naszym kraju. Pani O wraz z dzieciakami otworzyły tą melodią nasze serca i wygrały plebiscyt w pięknym stylu, pokonując również czarującą piosenkę Jany Kirschner, liryczny song McCartneya oraz chłopięcy chórek z „Coraline”, który tym samym przepadł drugi raz z rzędu. Gratulacje!
NAJLEPSZE WYDAWNICTWO
Back to the Future
Intrada
Pozostałe nominacje:
– Exodus – Tadlow
– The Fugitive – La-La Land Records
– The Journey of Natty Gann – Intrada
– Star Trek II: The Wrath Of Kahn – FSM Records / Retrograde
I następny zwycięzca, który jednym silnym uderzeniem utorował sobie drogę na szczyt. Pierwsze, pełne wydanie kultowej ilustracji Silvestriego przypadło do gustu znakomitej większości głosujących, oraz wszystkim fanom na świecie. Intrada odwaliła tu naprawdę znakomitą robotę, której nie są w stanie przyćmić nawet drobne wpadki, o których głośno w internecie. A gdyby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości odnośnie wygranej, to tylko dodam, że na drugim miejscu uplasowało się inne wznowienie klasyki od tej wytwórni – „The Journey of Natty Gann”. Reszta jest milczeniem.
ODKRYCIE / NIESPODZIANKA ROKU
Christopher Gordon
Pozostałe nominacje:
– Abel Korzeniowski
– District 9 – Clinton Shorter
– Monster Moves: Songs & Sounds – Daniel Pemberton
– The Red Canvas – James Peterson
Tu z kolei zwycięzca może być dla niektórych zaskoczeniem (bo co to za odkrycie?), a dla innych rozczarowaniem (bo w stawce byli „lepsi”). Christopher Gordon nie należy bowiem do młodych, nikomu nieznanych kompozytorów, którzy nagle zaistnieli w muzycznym światku. Wręcz przeciwnie – już wcześniej dawał o sobie znać melomanom, choćby wspaniałą współkompozycją do „Master And Commander”. Przyznać jednak trzeba, że dopiero w zeszłym roku zaistniał w ogólnopojętej świadomości, a jego gwiazda mocniej zaświeciła na muzycznej mapie. Kompozytor zupełnie nieoczekiwanie dał nam dwie fantastyczne, a przy tym zupełnie odmienne od siebie prace, które z miejsca zyskały poklask krytyków i słuchaczy – z czego ta pierwsza dzierży palmę pierwszeństwa w naszym plebiscycie w najważniejszej kategorii (a druga technicznie należy już do roku obecnego, więc zapewne jeszcze doń wrócimy). Trochę szkoda, że zwycięstwo to odbyło się kosztem młodych-zdolnych, którzy stworzyli naprawdę wspaniałe, wartościowe prace. Nie można jednak powiedzieć, że Gordon na to wyróżnienie nie zasłużył.
WYDARZENIE ROKU
2. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
21-23 maja 2009
Pozostałe nominacje:
– koncert Ennio Morricone w Gdańsku
– nominacja do Złotego Globu dla Abla Korzeniowskiego
– Oscary dla A.R. Rahmana
– śmierć Maurice’a Jarre’a
Muzycznych wydarzeń w zeszłym roku nie brakowało. Ale gdy zasiadaliśmy do plebiscytu chyba nikt nie wątpił, że to właśnie Kraków zbierze laury po raz kolejny. Głosowanie było więc już tylko formalnością, choć czarnych koni w stawce nie brakowało. Dawna stolica Polski raz jeszcze zaoferowała nam multum niezapomnianych wrażeń i sporej dawki emocji, a my raz jeszcze daliśmy się jej porwać. W maju ponownie wybieramy się na krakowskie Błonia. Ale czy będzie hat-trick? O tym przekonamy się za rok. W międzyczasie nasze skromne wyróżnienie i gratulacje wędrują do organizatorów drugiej odsłony tej imprezy.
ROZCZAROWANIE ROKU
Terminator Salvation
Danny Elfman
X-Men Origins: Wolverine
Harry Gregson-Williams
Pozostałe nominacje:
– G.I. Joe – Alan Silvestri
– Sherlock Holmes – Hans Zimmer
– Star Trek – Michael Giacchino
I zupełnie nieoczekiwana nowość – miejsce ex aequo. Okazało się bowiem, że pomimo dodatkowych głosowań i kolejnych rund nie jesteśmy w stanie jednogłośnie wybrać tylko jednego zwycięzcy w danej kategorii (nawet ślepa dziewczynka była na tyle ślepa, że jej się to nie udało). Choć słowo „zwycięzca” tak naprawdę oznacza tu coś zupełnie przeciwnego i dalekie jest pozytywnym emocjom oraz wygłaszaniu peanów. Nikt bowiem nie skakał z radości, gdy zeszłoroczny „Najlepszy kompozytor” zaprezentował pracę miałką i nijaką, pozbawioną nie tylko charakterystycznych nut kultowego tematu, ale i choćby namiastki osobowości. A gdy niedługo potem dane nam było usłyszeć bezkształtną masę zlewających się ze sobą dźwięków, których nie zdołał obronić nawet dobry temat główny, to o mało nie popadliśmy w alkoholizm – i to bynajmniej nie anonimowy. Tak jest, proszę państwa – zarówno Danny Elfman, jak i Harry Gregson-Williams nie zdołali w zeszłym roku wzbudzić u nas nic ponad rozczarowanie i niesmak. I my, wciąż z tym samym niesmakiem w uszach, wyróżniamy ich w tej mało chlubnej kategorii. Na miejscu trzecim, Michael Giacchino, który cudem uratował się z tonącego statku. Choć już sama nominacja o czymś świadczy…
NAJGORSZY SCORE / SOUNDTRACK
The Taking of Pelham 123
Harry Gregson-Williams
Pozostałe nominacje:
– 2012 – Harald Kloser & Thomas Wanker
– Pandorum – Michl Britsch
– Watchmen – Tyler Bates
– X-Men Origins: Wolverine – Harry Gregson-Williams
Kolejna nominacja i kolejna wygrana. Harry Gregson-Williams udowodnił tą pracą, że jeśli istnieje coś poniżej poziomu dna, to on jest w stanie to osiągnąć. Kompozytor ten zjadał swój własny ogon i raczył nas coraz to gorszymi projektami już od jakiegoś czasu. Jednak dopiero w zeszłym roku upadek tego (zdolnego było nie było) twórcy stał się faktem, a tragiczna tapeta do nędznego filmu akcji stanowi jedynie gwóźdź do trumny. Czy może być gorzej? Cóż…
NAJGORSZY KOMPOZYTOR
Harry Gregson-Williams
The Taking of Pelham 123 / X-Men Origins: Wolverine
Pozostałe nominacje:
– Tyler Bates
– Ramin Djawadi
– Nicholas Hooper
– Steve Jablonsky
– Harald Kloser (& Thomas Wander)
…jak widać może. Chociaż z drugiej strony, nie jest chyba zaskoczeniem, że również i z tej nominacji kompozytor rozpisał sobie nagannę na klawiaturę, cymbały i chór wściekłych fanów. Dwie nędzne prace w przeciągu całego roku, stanowią jedynie kropkę nad „i” jego fatalnej formy, powiększającej się od ładnych paru lat. To smutne, że ońgiś tak dobrze zapowiadający się kompozytor, który jeszcze nie tak dawno tworzył znakomite ścieżki, dziś „wygrywa” z aż sześcioma corocznymi „popychadłami” (konkurencja była w tamtym roku duża, a Bates znalazł się tuż za liderem). Quo vadis, drogi kompozytorze? HGW drodzy słuchacze…
Skromną (jak zawsze) konkluzję także sponsoruje pewne słowo – tym razem jest nim nadzieja. Mamy bowiem nadzieję, że kolejny rok przyniesie nam wiele niespodzianek, które sprawią, że będzie on rokiem niezapomnianym. Mamy też nadzieję na rozbudowanie tych międzyportalowych więzi. No a przede wszystkim mamy nadzieję, że za rok spotkamy się ponownie przy kolejnym dużym (choć nie koniecznie tym samym) projekcie. Czuwaj!
0 komentarzy