Siódemka jest ponoć liczbą szczęśliwą – udowodnił to w ubiegłym roku m.in. Kraków, goszcząc samego Hansa Zimmera. My musimy ograniczyć się jedynie do skromnych fragmentów (nie tylko) jego twórczości, ale nie narzekamy – wszak już kolejny rok z rzędu możemy zaprezentować skromny przekrój przez najsmaczniejsze owoce sezonu w muzyce filmowej. Zapraszamy więc do zapoznania się ze zbiorami naszego plebiscytu w dziewięciu kategoriach i, oczywiście, do komentowania tychże. |
NAJLEPSZY SCORE |
Grand Budapest Hotel Pozostałe nominacje:
Już dawno kategoria główna nie była tak mocna. Patrząc na nominacje można ze spokojem stwierdzić, że cokolwiek by nie wygrało, efekt byłby satysfakcjonujący. Ostatecznie zwycięzca może być jednak tylko jeden, czyli wielki hotel o nazwie stolicy Węgier, znajdujący się w fikcyjnej Republice Żubrówki, który odbiera laury po długotrwałej i fascynującej batalii z Nocną Furią II. Tym samym piękny powrót Powella do smoczych rytmów musiał uznać wyższość ekscentrycznych, mocno zakorzenionych w słowiańskiej kulturze brzmień Desplata, którego eklektyczny score porywa zarówno charyzmą, tematyką, jak i swą filuterną naturą, jaka zdecydowanie wyróżnia się na tle wielu innych ścieżek dźwiękowych a.d. 2014. Wady? Zero – bez przenośni. Stąd wyróżnienie i u nas.
|
NAJLEPSZY SOUNDTRACK |
Guardians of the Galaxy Pozostałe nominacje: Rok 2014 to także powrót do estetyki lat 80. ubiegłego stulecia, co słychać bardzo dobrze zwłaszcza w kompilacjach piosenkowych. Mimo wielu goszczących w naszych odtwarzaczach elektronicznych rytmów, tutaj zwycięzca mógł być i jest tylko jeden. „Strażnicy galaktyki” to bowiem składanka przebojów, jakiej już dawno w kinie nie było – perfekcyjnie dobrana do poszczególnych scen filmu i ułożona z głową względem oryginalnej ilustracji Tylera Batesa oraz sprawnej, albumowej prezentacji. Skutkuje to pozycją niezwykle atrakcyjną, która łatwo wbija się w pamięć bez epatowania nadmiernym sentymentalizmem – choć przecież zdecydowaną większość zawartych nań piosenek dobrze znamy nie tylko z lat szczenięcych, ale także i z innych produkcji. Tytuł płyty – „Awesome Mix Vol. 1” – mówi zresztą wszystko. |
NAJLEPSZA MUZYKA FILMOWA POLSKIEGO KOMPOZYTORA |
Bogowie Pozostałe nominacje: Bartosz Chajdecki definitywnie należy do młodych i diabelnie utalentowanych kompozytorów z polskim paszportem. A rok ubiegły definitywnie należał do niego na krajowej scenie muzycznej. Maestro dostarczył nam w nim dwie nietuzinkowe ścieżki dźwiękowe – dokumentalne „Powstanie Warszawskie” i biograficznych „Bogów”. I to właśnie ilustrację pod historyczne działania Zbigniewa Religi postanowiliśmy nagrodzić wyróżnieniem (oraz gromkimi brawami – do odebrania na najbliższym festiwalu w Krakowie ;). Rockowe brzmienie tej muzyki sprawia w filmie niezatarte wrażenie, stanowiąc zarówno idealny nośnik emocji, jak i doskonałą sygnaturę czasów, w których rozgrywa się akcja. Także poza ekranem są to kompozycje, których słucha się z niekłamaną przyjemnością, satysfakcją i, często, z zapartym tchem. |
NAJLEPSZY KOMPOZYTOR |
Alexandre Desplat Pozostałe nominacje: Francuski gigant, po roku absencji wraca tam, gdzie jego miejsce – na szczyt. Desplat po raz kolejny zachwycił ilością, jakością i różnorodnością kolejnych projektów, z których nawet te najsłabsze prezentują poziom dla wielu kompozytorów nieosiągalny. Nic zatem dziwnego, że ani powracający w glorii chwały James Newton Howard, ani równie pracowity Hans Zimmer nie byli w stanie zagrozić Olkowi. Ten zresztą ani na moment nie zwalnia – jego kalendarz na 2015 rok zapowiada się równie ekscytująco, co z pewnością pozostanie nie bez znaczenia w następnej edycji Resume. Bonne chance! |
NAJLEPSZY UTWÓR INSTRUMENTALNY |
Flying with Mother – John Powell Pozostałe nominacje: Gdzie Powell nie zdołał, tam Desplat wygrał. A gdzie Desplat nie sprostał, tam dokonała się zemsta Czkawki, który bujając w obłokach wraz z matką na smokach (tak, wiemy, jak to brzmi, ale zapewniamy, że wszystko odbyło się w granicach etyki i prawa) do końca utrzymał pozycję niekwestionowanego lidera pojedynczych perełek ilustracyjnych. Takową z całą pewnością kompozycja ze „…Smoka 2” jest. To niezwykle przyjemny, atrakcyjny i lekki kawałek, który zachwyca nie tylko pięknymi chórami, ale i ogólnym rytmem/klimatem muzyki. To fragment, który potrafi dosłownie unieść serca w górę! |
NAJLEPSZA PIOSENKA |
The Hanging Tree – Jennifer Lawrence Pozostałe nominacje: Wszystko miało być czadowe Lecz wtedy Wenefryda I pozamiatane, wynik ustalony A my, a my
|
ODKRYCIE / NIESPODZIANKA ROKU |
Mica Levi Pozostałe nominacje: Cieszy niezwykle, że jedną z najbardziej emocjonujących i zarazem najtłoczniejszych kategorii okazały się Odkrycia. W 2014 pojawiło się niezwykle dużo nowych twarzy w branży, często od razu stając się częścią najważniejszych produkcji sezonu. Jeszcze bardziej cieszy fakt, że nie są to jedynie puste angaże, spowodowane pozakulisowymi układami lub zwykłym przypadkiem, lecz prawdziwe talenty, które nawet jeśli nie będą kontynuować swojej przygody z filmem, to z pewnością nie zginą w ogólnej świadomości melomanów. Właściwie każdy z tych debiutantów zasługuje na wyróżnienie – główne laury postanowiliśmy oddać jednak w ręce jedynej kobiety w zestawieniu. Niepozorna wyglądem Mica Levi, znana dotychczas z eksperymentalnej grupy Micachu and the Shapes, w kinie pojawiła się dosłownie znikąd. Od razu stworzyła jednak niesamowicie intrygującą i klimatyczną, acz niełatwą w odbiorze ilustrację do równie oryginalnego filmu Jonathana Glazera. Teraz nic, tylko czekać na jej kolejne nuty na dużym ekranie. |
WYDARZENIE ROKU |
7 Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
Pozostałe nominacje: Wydarzenie roku i Kraków to od siedmiu lat niemal synonimy. Ta monotematyczność jednak cieszy, zwłaszcza spoglądając na tegorocznych konkurentów, wśród których znalazł się (po raz kolejny) nie tylko poznański Transatlantyk, ale i dwa niezwykłe koncerty londyńskie. Daje to poniekąd wgląd w renomę i siłę Festiwalu Muzyki Filmowej, który raz jeszcze nie dał rywalom żadnych szans w wyścigu po nasze skromne laury i serca. Już nie możemy doczekać się ósmej edycji, która coraz bliżej…
|
ROZCZAROWANIE ROKU |
The Hobbit: The Battle of the Five Armies Pozostałe nominacje: Mimo wielu bardzo dobrych, wręcz znakomitych pozycji na rynku, był to także rok wielu srogich rozczarowań, wśród których znalazł się także ‘król’ Desplat i jego japońska, przerośnięta jaszczurka, na której wielu się przejechało. Mistrzem niespełnionych oczekiwań został jednak ponownie Howard Shore. Kanadyjczyk trzeci rok z rzędu pokazał, że na jacksonowskie Śródziemie nie ma już nie tylko pomysłów, ale i ochoty. „Bitwa Pięciu Armii” posiada co prawda lepsze momenty – na czele z nominowaną u nas piosenką Billy’ego Boyda – ale jak na trzygodzinny fresk, mający w dodatku podsumowywać i spajać obie trylogie, jest ich jak na lekarstwo. Szczęśliwie i dla kompozytora, i dla nas jest to już (chyba) ostatnia tak nieprzyjemna wędrówka. |
Instrumenty etniczne w muzyce filmowej
Gdy na przełomie XIX i XX wieku sztuka filmowa dopiero raczkowała, nikt na poważnie nie myślał, że kiedyś stanie się jedną z najważniejszych form artystycznego wyrazu, łączącą wszystkie inne gałęzie sztuki. Najpierw były oczywiście krótkometrażowe, czarno-białe filmy...
0 komentarzy