2013 Resume – Opinie głosujących

Artykuły

ŁUKASZ WALIGÓRSKI (MuzykaFilmowa.pl)

W ubiegłym roku dokonałem kilku fascynujący odkryć, które na nowo obudziły we mnie zamiłowanie do muzyki filmowej – szczególnie tej polskiej. Ich autorami byli tacy kompozytorzy jak Abel Korzeniowski, Bartosz Chajdecki czy Bartek Gliniak. Okazuje się bowiem, że to co najlepsze w muzyce filmowej ostatnich lat kryje się w cieniu mainstreamu, z dala od Hollywood, które powoli zjada swój ogon. Mam nadzieję, że zwycięzcy tego plebiscytu zainspirują słuchaczy do poszukiwań muzycznych perełek na rubieżach filmowego świata.Osobiście polecam arcyciekawe „Grand Piano” – zarówno film jak i muzykę. Również w głównym nurcie muzyki filmowej zabłysły nowe nazwiska godne uwagi: Steven Price, Alex Ebert czy… Benjamin Wallfish (co prawda do młodziaków nie należy jednak jego „Summer in February” zasługuje na uznanie). Cieszy fakt, że na scenie ciągle się coś dzieje. Każdego roku można poczuć powiew świeżości i woń młodej krwi. Dzięki temu muzyka filmowa ciągle zaskakuje i fascynuje.

MÓJ TOP 2013:
Romeo & Juliet / Summer in February / Grand Piano / Iron Man 3 / Star Trek Into Darkness

MEFISTO (MuzykaFilmowa.pl)

Rok niespodzianek – tak mogę podsumować 2013 w muzyce filmowej. Niespodzianką było bowiem zarówno wypłynięcie (w końcu!) na duże wody Abla Korzeniowskiego, zaskakująco wiele znakomitych debiutów w mainstreamie (Jóhann Jóhannsson i przede wszystkim Steven Price, który zaintrygował mnie jednak bardziej „The World’s End”, niż przereklamowaną „Grawitacją”); kolejne, doskonałe wznowienia i/lub premierowe wydania klasycznych tytułów filmówki; świetne koncerty na polskim podwórku, jak i bardzo wysoka forma Briana Tylera i Hansa Zimmera – ten drugi być może wciąż przesadza z nadmierną reklamą nie grzeszących oryginalnością prac, ale już dawno nie działał tak wybornie w tak wielu różnych od siebie filmach jednego sezonu. Ich kompozycje to zdecydowane, ale nie jedyne atrakcje ubiegłego, bogatego roku – roku, w którym radość i satysfakcja często mieszały się ze smutkiem i frustracją, a który zakończył się w iście gorzkim stylu (odejście Kilara i kilku innych mistrzów gatunku), lecz był pełen wielu niesamowitych wrażeń, które pozostaną wiecznie żywe właśnie dzięki magii muzyki filmowej.

MÓJ TOP 2013:
Prisoners / Saving Mr. Banks / Exit Marrakech / The Lone Ranger / 47 Ronin .

DAMIAN SŁOWIOCZEK (MuzykaFilmowa.pl)

Choć z roku na rok czasu na słuchanie muzyki filmowej mam coraz mniej, to wciąż pozostaje ona dla mnie tym, co przynosi mi wielkie wytchnienie. Choćby mała chwila przy jej dźwiękach potrafi ukoić nerwy, odsunąć na bok troski, zrelaksować, dać zastrzyk inspiracji. Mówiąc krótko: potrafi po prostu ofiarować mi wszystko, czego w danej chwili potrzebuję. Jej dźwięki to ocean emocji, z którego można wyłowić co tylko się chce. W tym oceanie pływają większe i mniejsze ryby – kompozytorzy, potrafiący z tej nieprzebranej głębi wydobyć na powierzchnię to, co najistotniejsze. Ogromnie cieszy fakt, że Abel Korzeniowski wyrasta nam na naprawdę dużą rybę. Jego „Romeo i Julia” i „Escape From Tommorow” to wyznaczniki najwyższych standardów, do których wielu kompozytorów powinno dążyć, i od których także wielu się oddaliło, pomimo dużego doświadczenia i sławy (a może właśnie dlatego). Stąd znów wielkie nazwiska przyniosły wielkie rozczarowania. Wybronili się chyba tylko John Williams „Złodziejką książek” i Ennio Morricone „Koneserem”. Wielkie brawa także dla młodych talentów i jak zawsze niezawodnego Clinta Mansella za najbardziej klimatyczny score roku, czyli „Stoker”.

MÓJ TOP 2013:
Ain’t Them Bodies Saints / Stoker / Romeo & Juliet / Kon-Tiki / Saving Mr. Banks

JAN BLIŹNIAK (MuzykaFilmowa.pl)

To był bezsprzecznie rok Hansa Zimmera. Nie mam słabości do tego kompozytora, ale napisał muzykę do najważniejszych (z różnych względów) filmów, a każda z jego prac była co najmniej interesująca. Wysoko oceniam także te, które trafiły nam do Rozczarowań roku. Zresztą nic mnie w 2013 roku nie rozczarowało. Być może wynika to z niskich oczekiwań, ale trudno mi wymienić oczywiste wpadki. Łatwiej stworzyć listę kompozytorów, którzy odnieśli znaczące sukcesy – Thomas Newman, Abel Korzeniowski, Joe Hisaishi… Właściwie wszyscy twórcy z wyższej półki dawali radę. Zabrakło natomiast objawień na miarę „Bestii z południowych krain” z 2012 roku. Tegoroczne odkrycia wypadają niestety dość blado. Brakuje w nich świeżości, wydają się czasem bardziej skostniałe od kompozycji starych wyjadaczy. Ton nadawali więc szacowni mistrzowie gatunku z – co warto jeszcze raz podkreślić – Zimmerem na czele.

MÓJ TOP 2013:
Saving Mr. Banks / Romeo & Juliet / Rush / The Young and Prodigious T.S. Spivet / Jimmy P.

MICHAŁ ŁOSZCZYK (MuzykaFilmowa.pl)

Odkąd na bieżąco śledzę muzykę filmową nie przypominam sobie tak kiepskiego roku. Co prawda formą błysnął w końcu Hans Zimmer i spółka, a próbką swoich umiejętności na szerszą skalę wreszcie mógł wykazać się Brian Tyler, to jednak obaj, jak i cała hollywoodzka muzyka, ze „Star Trek Into Darnkess” na czele, ani razu nie wyszła ponad solidny poziom, by jakoś szczególnie zapisać się w historii gatunku, jak i pamięci słuchaczy. Lepiej natomiast prezentowała się muzyka spoza mainstreamu, do niskobudżetowych, często niezależnych filmów i twórcy tacy, jak Abel Korzeniowski czy Roque Baños pokazali, że do pisania wielkiej muzyki wcale nie potrzeba wielkich obrazów, ale przede wszystkim talentu i ambicji. Tak też, jeśli chodzi o muzykę filmową, 2013 jakoś szczególnie mnie nie rozpieszczał, choć coraz prężniej rozwijająca się muzyka z gier komputerowych („Remember Me”, „The Last of Us”, „Beyond: Two Souls”), jak i produkcji telewizyjnych („Doctor Who”, „Isabel”, „Da Vinci Demons”) z pewnością uratowała mi ten rozczarowujący rok. Jestem jednak przekonany, że 2014, gdzie do gry na dobre dołączą Desplat, Giacchino i Powell, będzie zdecydowanie lepszy.

MÓJ TOP 2013:
Isabel / Star Trek Into Darkness / Evil Dead / Doctor Who: Series 7 / You and the Night

MAGDA MIŚKA-JACKOWSKA (RMF Classic)

To był świetny rok dla każdego ucha, które ceni sobie dźwięki napisane dla kina. Ale równie ważne jest to, że tych dźwięków możemy i słuchamy także poza kinem. Coraz częściej kompozytorzy o tym myślą albo ktoś im to podpowiada. 2013 rok, nawet z 13-tką, nie był w żadnym stopniu pechowy. Mnogość stylów, pomysłów instrumentacyjnych, gatunków wykorzystanych w muzyce filmowej, cudowne głosy, odwaga i prostota niektórych ścieżek – to wszystko się pojawiło. W równym stopniu zachwycając. Drzemie w tym ogromny potencjał. Już chce się posłuchać, jak zabrzmi rok 2014. Pod warunkiem, że kompozytorzy i producenci nie ulegną modzie na tandetną elektronikę… Niestety, również w tym roku obecną.

MÓJ TOP 2013:
Gravity / Imagine / La Migliore Offerta / Stoker / Mandela: Long Walk to Freedom

MATEUSZ WIELGOSZ (Graj Muzyką)

Filmowo 2013 wypadł tak sobie, ale muzyka filmowa wypadła całkiem nieźle. Nie trudno było zebrać sporo kandydatów do nominacji, trudniej było wybrać z pośród nich tych najlepszych. Ale tylko czasem – komentarz piszę w ciemno, ale nie mam wątpliwości, że piosenką roku będzie „Let it go”, którą na samym kanale YT Disneya przesłuchano już ponad sto milionów razy. Jak zawsze trafiły się nieciekawe filmy z ciekawą muzyką. Tu odkryciem był „Bullet to the head” nieznanego mi Steve’a Mazzaro – bluesowo-rockowy soundtrack pełen gitar i harmonijki, który nie schodzi z mojej playlisty. Znów zaskakuje mnie Zimmer, którego lata temu uznałem za solidnego, ale monotonnego twórcę, a od kilku lat potrafi wyczarowywać ciekawe kompozycje. Z „Grawitacją” i „Oblivion” zdecydowanie jest czego słuchać, nawet jeśli rozczarowało mnie „Elysium”, a Howard Shore nie tylko nie wymyślił niczego ciekawego do nowego Hobbita, ale nawet nie użył udanych, zeszłorocznych partytur.

MÓJ TOP 2013:
Oblivion / Man of Steel / Gravity / Iron Man 3 / Ender’s Game

ŁUKASZ KOPERSKI (FilmMusic.pl)

Muzyka filmowa we współczesnym kinie, przynajmniej tym mainstreamowym, z reguły nie odgrywa wielkiej roli, więc niestety w niewielu przypadkach minionego roku podczas seansu zafascynowała mnie jakaś ścieżka dźwiękowa. Tak było niewątpliwie przy „Escape from Tomorrow”, ale że film to specyficzny, powstały nie tylko z dala od wielkich wytwórni, a wręcz i w opozycji do nich, nie dziwi, że nasz rodak, Abel Korzeniowski, dostał tu szansę wykazania się, którą w 110% wykorzystał. Dobrze wspominam też ilustrację wielkiego hitu Alfonso Cuaróna, czyli „Grawitacji” (Steven Price), imponujący muzycznie finał miał, skądinąd kiepski, remake „Martwego Zła” (Baños), zaś swoje świetne muzyczne momenty otrzymały: „Passion” (Donaggio), druga część „Hobbita” (Shore), „Koneser” (Morricone), „Stoker” (Mansell), „Tylko Bóg wybacza” (Martinez) czy „Jack Pogromca Olbrzymów” (Ottman). Jeszcze jakieś pozytywy można by z odmętów pamięci wygrzebać, kilka filmów mogło cieszyć uszy imponująco podłożonymi piosenkami (np. „Filth”), ale nie zmienia to faktu, że rok 2013 generalnie podtrzymał wcześniejsze trendy i póki co muzycznej rewolucji w kinie nie widać.

MÓJ TOP 2013:
Escape from Tomorrow / You and the Night / Evil Dead / Kon-Tiki / Gravity

TOMEK ROKITA (FilmMusic.pl)

2013 był zdecydowanie rokiem Abla Korzeniowskiego. Jego „Escape From Tommorow” i „Romeo i Julia” zdają się być najlepszymi i najbardziej kunsztownymi pracami zeszłego roku, a zwycięstwa we wszelkich plebiscytach nie mogą dziwić. Warto wspomnieć także o zauważonych na Zachodzie dokonaniach Bartosza Chajdeckiego, Bartłomieja Glinaka i Krzesimira Dębskiego. Dość powiedzieć, że branżowy portal MMUK poświęcił jedno ze swoich corocznych podsumowań tylko i wyłącznie muzyce z polskich produkcji! Ciekawe rzeczy działy się w światowej muzyce filmowej – wysokiej klasy prace Banosa, Badalamentiego, Mansella, Armstronga, niezawodnego Joe Hisaishi oraz pracowitych w mijającym sezonie i nie dających się zaszufladkować Maxa Richtera i Alexa Heffesa. Z nowych twarzy warto zanotować przede wszystkim Jóhanna Jóhanssona („Labirynt”), Sarah Class („Africa”), Dustina O’Hallorana („Breath In”) oraz dwóch przedstawicieli wpływów muzyki popularnej w filmówce – M83 („You and the Night”) i Roba („Maniac”). W Hollywood panuje wciąż stagnacja, anonimowość i plastyk. Zdecydowanie wybiła się tylko spektakularna oprawa Ottmana do fantasy „Jack pogromca olbrzymów”.

MÓJ TOP 2013:
Escape From Tomorrow / Jack the Giant Slayer / The Great Gatsby / Evil Dead / Kon-Tiki .

TOMASZ GOSKA(FilmMusic.pl)

Ciężko jest pisać o całym roku w kontekście muzyki filmowej. Jak zawsze nie brakowało bowiem prac dobrych, ale i nierzadko przeżywaliśmy duże rozczarowania. Cieszy fakt, że polscy kompozytorzy coraz śmielej poczynają sobie na arenie międzynarodowej i tutaj ukłon w stronę Abla Korzeniowskiego za jego bardzo dobre dwie prace. Sporą niespodziankę zapewnił nam również Brian Tyler, który angażując się na wielu płaszczyznach udowodnił wszystkim sceptykom, że jest kompozytorem dobrze odnajdującym się w każdym gatunku. Niestety, reasumując te 12 miesięcy ciężko znaleźć choćby jedną taką niewątpliwą perełkę, do której chciałoby się już teraz przyszyć łatkę ścieżki kultowej. Niemniej jednak w moim mniemaniu był to rok całkiem udany, obfitujący w soundtracki godne uwagi.

MÓJ TOP 2013:
Thor: The Dark World / Romeo & Juliet / Gravity / Star Trek Into Darkness / The Book Thief

MACIEJ WAWRZYNIEC OLECH (FilmMusic.pl)

Trochę dziwnie się czuję pisząc znowu to samo. Ale czy może być inaczej? Co roku ukazuje się dobra muzyka oraz soundtracki okropne, które wolimy zapomnieć, jak i wyczekiwane ścieżki, nie spełniające niestety pokładanych w nich oczekiwań. Pod tym względem 2013 niczym się nie wyróżnia. Może było mniej prac, którymi naprawdę się zachwyciłem, co nie zmienia faktu, że trafiły się też wartościowe soundtracki, a jeden wraz ze swym twórcą dosłownie sięgnął gwiazd – „Gravity” Stevena Price’a. Jest to bez wątpienia najbardziej godna zapamiętania ilustracja ubiegłego roku, który w ogóle był pełen ciekawych odkryć. Islandzki kompozytor Jóhann Jóhannsson zabłysnął szerszej publiczności mrocznym „Prisoners”, a Anthony Gonzalez (M83) „Oblivion” i pięknym „You and the Night”. A starzy wyjadacze? Williams i Thomas Newman po raz kolejny potwierdzili klasę. Tyler pisał dużo, ale głośno i wtórnie, zaś Howard, niegdyś bożyszcze fanów, kontynuuje spadek formy. A i tak najlepiej rok 2013 odzwierciedla chaos u Zimmera: kontrowersyjny „Man of Steel”, porządny „Lone Ranger” i „Rush”, odtwórczy i nudny „12 Years A Slave”. I zapewne za rok też będą wzloty, upadki, zachwyty, zawody…

MÓJ TOP 2013:
Gravity / Rush / The Book Thief / Prisoners / Pacific Rim

PAWEŁ STROIŃSKI (FilmMusic.pl)

Parafrazując klasyka, 2013 to był dziwny rok. Kto był w formie, ten był, a kto nie, cóż… Najbardziej schizofreniczna jest forma Hansa Zimmera, który rozczarował „Men of Steel”, potem wyskoczył z „Jeźdźcem znikąd” i „Rush” oraz wywołał kontrowersje „Zniewolonym” (moim zdaniem mocno przesadzone, choć kompozytor za bardzo naciskał na promocję filmu, przez co po jego, opartym przede wszystkim na „The Thin Red Line”, score oczekiwano dużo więcej). Z drugiej strony można narzekać na wyrzucenie z pracy Jamesa Hornera i to dwukrotne. W pierwszym wypadku ostateczna ścieżka wyszła bardzo dobrze, co jest dla nas szczególnym powodem do dumy, jako że jej twórcą był nasz rodak, Abel Korzeniowski. W drugim zaś film przypadł niestety w udziale Steve’owi Jablonsky’emu, który od lat nie jest w formie. Ten rok należał jednak do Stevena Price’a i znakomitej wprost „Grawitacji”, którą część uwielbia, część zaś uznaje po prostu (i niesprawiedliwie) za efekty dźwiękowe, które wcale muzyką nie są. Cieszy powrót Johna Williamsa z dobrą „Złodziejką książek”. Ale największym dla mnie zaskoczeniem okazał się cudownie mroczny, a jednocześnie sakralny „Labirynt” Jóhanna Jóhannssona.

MÓJ TOP 2013:
Gravity / Rush / Prisoners / The Book Thief / Star Trek Into Darkness

WOJCIECH WIECZOREK (FilmMusic.pl)

Rok 2013 nie powalał na kolana i obfitował w rozczarowania, jednak nie uznałbym go za całkowicie beznadziejny. O ile hajpowany „Man of Steel” Hansa Zimmera okazał się wielkim zawodem, a druga część „Hobbita” Howarda Shore’a dalej pozostaje lata świetlne za oryginalną trylogią „Władcy Pierścieni”, to jednak był to rok udany dla europejskich twórców – takich, jak Roque Baños, Pino Donaggio czy, największy zdaje się gwiazdor sezonu, nasz rodak Abel Korzeniowski. Cieszy również dobra forma Johna Williamsa i Joe Hisashiego. Podobnie nierówne okazały się piosenki, które albo przyciągały ciekawą linią melodyczną, ale odrzucały syntetyczno-hipsterskimi efektami dźwiękowymi, albo były dobrze rozpisane, jednak nie porywały melodią. Krótko rzecz ujmując, rok ten był rozczarowujący pod względem blockbusterów, jakkolwiek nieco mniej mainstreamowe ścieżki do dramatów czy thrillerów mają wiele do zaoferowania. Rok ten można uznać za udany również dla Polski, nie tylko ze względy na sukcesy naszych kompozytorów na arenie międzynarodowej, ale również ze względu na wysoki poziom festiwali uświetnionych obecnością takich osób, jak Robert Towson czy Don Davis.

MÓJ TOP 2013:
Escape from Tomorrow / The Book Thief / Evil Dead / Passion / Stoker

PIOTR SIKORSKI (Soundtracks.pl)

Rok 2013 to dla mnie:
1. Niesamowicie intensywna, kompletna i niemalże idealnie dopasowana do obrazu muzyka z filmu „Rush” i jednocześnie jeden z najlepszych scorów Hansa Zimmera z ostatnich lat.
2. Zaskakująca w swojej prostocie muzyka do filmu „Prisoners”, która pokazuje, że właśnie prostota idealnie potrafi podkreślić pełną gamę emocji prezentowanych na ekranie. Jóhann Jóhannsson to niewątpliwie odkrycie tego roku.
3. Abel Korzeniowski, dzięki któremu polska muzyka filmowa z pewnością zyskała kolejne miliony słuchaczy na całym świecie, głównie za sprawą świetnego „Escape from tomorrow”.
4. Oprawa muzyczna do najnowszej części „Hobbita”, w której mam wrażenie, że Howard Shore postanowił po prostu odciąć kupony od tego, co już wcześniej stworzył. To samo niestety dotyczy też kwestii samego filmu.
5. Cudowna świeżość i lekkość jaką zafundował soundtrack do „Inside Llewyn Davis”. Ta składanka folkowej, amerykańskiej muzyki lat 60. jest bardzo przyjemną odskocznią dla przeładowanych masywnymi, elektronicznymi brzmieniami uszu słuchaczy.

MÓJ TOP 2012:
Rush / Prisoners / Oblivion / Man of Steel / Gravity

ALEKSANDER DĘBICZ (Soundtracks.pl)

Choć biorąc udział w głosowaniu, podpisuję się pod werdyktem, to przyznam, że już na etapie nominacji zupełnie rozminąłem się z kolegami. Nie znam jeszcze ostatecznego rozstrzygnięcia Resume, ale wg mnie najwybitniejszym osiągnięciem zeszłego roku była kompozycja Jeffa Beala do serialu „House of Cards”. W pierwszym sezonie właśnie muzyka, oddziałująca na wielu płaszczyznach, nasycała artystycznie całą historię, a przy tym dawała bardzo dużo satysfakcji w oderwaniu od obrazu. Beal stworzył też kolorową, zróżnicowaną ilustrację poruszającego dokumentu „Blackfish”. Z niecierpliwością czekam na kolejne jego dzieła.

Nie zawiódł Thomas Newman, który napisał niezwykle efektowną i momentami odważną pod względem ilustracyjnym muzykę do „Saving Mr. Banks”. Także John Williams umocnił swą legendę wzruszającymi, kunsztownie pomyślanymi utworami do „The Book Thief”. Warto odnotować też ostatnią pracę Clinta Mansella, w fascynujący sposób oddziałującą w filmie „Stoker”. Cieszy duża aktywność Bartosza Chajdeckiego, którego „Baczyński” to kompozycja na światowym poziomie. Postaram się w najbliższym czasie nadrobić zeszłoroczne filmy z muzyką tego utalentowanego twórcy.

MÓJ TOP 2013:
House of Cards / Saving Mr. Banks / Stoker / The Book Thief / Blackfish

KRZYSZTOF RUSZKOWSKI (Soundtracks.pl)

Jeśli w muzyce filmowej roku 2013 miałbym wyróżnić jakiś niewielki chociaż trend, to mogę powiedzieć, że dawno już nie zauważyłem tak powszechnego zmęczenia wszechobecną Hollywoodzką papką. Nie chodzi bynajmniej o produkty filmopodobne, służące za pretekst do zjedzenia kubełka popcornu, ale o kino z trochę większymi ambicjami, które coraz śmielej wyciąga swą rękę ku wartościowym twórcom muzyki filmowej. Już dawno podobnej szansy dotarcia do masowej publiczności nie mieli tacy uznani artyści, jak Roque Baños, Christopher Gordon, Victor Reyes czy Abel Korzeniowski, ale także młodzi-zdolni – Steven Price, Alex Ebert czy Benjamin Wallfisch. Że coś się powoli zmienia, potwierdzają nie tylko ostatnie nominacje do nagród IFMCA, ale nawet te do najbardziej mainstreamowych BAFTA, Złotych Globów i Oscarów. Na tym tle optymizmem napawa wzrost rozpoznawalności w internetowych mediach twórczości utalentowanego Bartosza Chajdeckiego i innych naszych kompozytorów. Tak trzymać!

MÓJ TOP 2012:
The Book Thief / Papusza / Escape from Tomorrow / The Hobbit: The Desolation of Smaug / Rush 

ANNA JÓZEFIAK (Soundtracks.pl)

W minionym roku oficjalnie zadebiutowałam w roli recenzentki muzyki filmowej. Pozwoliło mi to na bardziej uważne śledzenie kompozytorskich dokonań w świecie filmu. Odkryłam artystę, który zdetronizował Hansa Zimmera – to Brian Tyler, autor muzyki m.in. do obrazu „Iron Man 3” i „Thor. Mroczny świat”. Świetna ścieżka do „Jeźdźca znikąd” nie wystarczyła Zimmerowi, aby obronić tytuł, który przyznawałam mu od kilku lat. Craig Armstrong zachwycił mnie wzruszającą melodią do historii „Wielkiego Gatsby’ego”, a Ennio Morricone zmysłowym tłem stworzonym do „Konesera”. Fantastyczny temat ze „Star Trek. W ciemność”, który wybrzmiał podczas Gali z okazji 35-lecia wytwórni Varese Sarabande w Poznaniu, do dziś przyprawia mnie o dreszcze. Absolutnym odkryciem była natomiast ścieżka Stevena Price’a do „Grawitacji”. Jeżeli dodamy do tego sukcesy Abla Korzeniowskiego, 6. FMF i rosnącą popularność Listy Przebojów Muzyki Filmowej RMF Classic, to nie da się zaprzeczyć, że „trzynastka” dla świata filmowej muzyki okazała się szczęśliwa.

MÓJ TOP 2013:
The Great Gatsby / Gravity / The Lone Ranger / La Migliore Offerta / Star Trek Into Darkness

Autor: admin

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Instrumenty etniczne w muzyce filmowej

Instrumenty etniczne w muzyce filmowej

Gdy na przełomie XIX i XX wieku sztuka filmowa dopiero raczkowała, nikt na poważnie nie myślał, że kiedyś stanie się jedną z najważniejszych form artystycznego wyrazu, łączącą wszystkie inne gałęzie sztuki. Najpierw były oczywiście krótkometrażowe, czarno-białe filmy...

Od niewkacza do oskara – relacja z otwarcia wystawy

Od niewkacza do oskara – relacja z otwarcia wystawy

Oscar rozbudza wyobraźnię. To symbol sukcesu, który swoim zdobywcom ofiaruje nieśmiertelność, uznanie i prestiż. Jest również inspiracją dla tysięcy młodych filmowców, pragnących sławy i pieniędzy, którzy niemal codziennie pukają do bram Hollywood. Fabryka Snów jest...

Tan Dun – Filozof, Kompozytor, Experymentator

Tan Dun – Filozof, Kompozytor, Experymentator

Tan Dun urodził się  18 sierpnia 1957 roku w wiosce Si Mao w chińskiej prowincji Hunan. W czasach Wielkiej Proletariackiej Rewolucji Kulturalnej zarządzonej w 1966 roku przez Mao Zedonga jego rodzina uległa rozbiciu. Matka leczyła schorzenia stóp, a ojciec z...