Otrzymujemy wiele listów od młodych kompozytorów, którzy pragną pisać muzykę filmową i szukają sposobu na promocję. O tym, że nie jest łatwo realizować takie cele w naszym kraju, wie chyba każdy. Niedawno naszą uwagę zwrócił Piotr Gnaczynski – kompozytor, który obrał dość ciekawą drogę do kariery twórcy muzyki filmowej. Postanowiliśmy porozmawiać z nim, aby jego doświadczenia i wskazówki posłużyły innym młodym ludziom, chcącym osiągnąć coś w tej niezwykle trudnej dziedzinie. Jednocześnie prezentujemy próbkę twórczości Piotra Gnaczynskiego…
Łukasz Waligórski: Czym obecnie się zajmujesz? Nie chodzi mi o konkretne projekty, ale drogę życiową w kontekście muzyki.
Piotr Gnaczynski: Zajmuje się pisaniem muzyki ilustracyjnej na potrzeby mediów oraz dla osób prywatnych. Komponowanie muzyki, a raczej utożsamienie się z obrazem i dźwiękiem towarzyszy mi od dawna. Zawsze interesowałem się muzyką filmowa i rolą jaką pełni w filmie. Moje początki były bardzo skromne i ograniczały się do ilustracji kilku minut obrazu, (filmu) krótkiej etiudy, któremu miała towarzyszyć muzyka grana na jednym instrumencie. Zazwyczaj było to pianino. Jest tak do tej pory. Kiedy zaczynam komponować cokolwiek, piszę właśnie za pomocą pianina.
Skąd wziął się pomysł na życie z komponowania muzyki? Łatwo było go zrealizować?
Sposób na życie z komponowania w dzisiejszych czasach jest ciężki do zrealizowania. Jest to długa i mozolna droga, jaką trzeba przebyć by coś osiągnąć. Dla mnie jest to tylko doskonała forma wypoczynku. Pisanie muzyki jest dla mnie pasją, którą zacząłem pogłębiać w wieku ośmiu lat uczęszczając do szkoły muzycznej pierwszego, później drugiego stopnia. Bycie kompozytorem muzyki filmowej i możliwość życia z tego byłoby najlepszą rzeczą jaka mogłaby mi się przytrafić. W kraju mamy bardzo wielu doskonałych, młodych kompozytorów, niestety osoby te szukają odbiorców czy pracodawców za granicą, gdzie rynek muzyczny jest bardziej rozwinięty.
W jaki sposób w Polsce kompozytor może czerpać korzyści ze swojej muzyki?
W różny sposób. Najlepszym wyjściem jest rejestracja swoich utworów w stowarzyszeniu ZAiKS, pełniącym funkcje ochrony praw autora, połączonym z wynagradzaniem kompozytorów w postaci wypłacanych tantiem za używanie muzyki ich autorstwa. Drugim sposobem są banki muzyki, do których można wysłać próbki swoich utworów. Gatunki muzyczne są tam bardzo różne, wszystkie utwory są pisane pod konkretny charakter filmu, dokumentu czy zamówień mediów. Każdy kompozytor może się wykazać w swojej najbardziej ulubionej dziedzinie, pisząc taką właśnie muzykę.
Jakie banki masz na myśli?
Jeśli chodzi o banki muzyczne działające w kraju i za granicą są nimi: Koka Media, KPM, Magazine Records, Carlin Music, Not Just Jingles oraz Vivart działający w Polsce.
Przyznam, że do tej pory spotykam się z raczej negatywnymi opiniami na temat ZAiKSu mówiącymi, że to instytucja mająca spore opóźnienia w wypłacaniu artystom wynagrodzeń.
Jeśli chodzi o ZAiKS wypłata tantiem trwa dość długo, ale jak na razie osobiście nie znam innych stowarzyszeń działających o podobnym charakterze. Na początek zawsze warto próbować swoich sił w ZAiKSie. W moim przypadku ważnym aspektem, dla którego rejestrowałem swoje utwory, była chęć ochrony mojej twórczości.
W jaki sposób szukasz potencjalnych pracodawców?
Początkowo szukałem kontaktów u odbiorców prywatnych, firm, telewizji kablowych. Następnie wysyłałem swoje „demo” do różnych reżyserów i scenarzystów za pomocą portalu „filmspringopen”. Portal ten jest przeznaczony dla ludzi związanych właśnie z filmem. Można na nim dodać swoje ogłoszenie opisując swoją osobę i zakres umiejętności. W taki właśnie sposób można poznać parę ciekawych osób i kontaktów. Drugą istotną rzeczą jest napisanie „demo” i rozsyłanie (po uprzednim kontakcie mailowym) osobom zainteresowanym. Obecnie nie spotkałem się z żadną inną formą lepszej promocji swojej osoby, a także nie spotkałem się z żadną instytucją promującą młodych kompozytorów. Zawsze pozostaje internet, a najlepiej założenie strony z własną muzyką.
Wspomniałeś że młodzi kompozytorzy szukają odbiorców zagranicą. Czy Ty angażujesz się w jakieś projekty poza Polską?
Aktualnie angażuję się w pewien projekt zbiorowy związany z grupą pięciu kompozytorów, którzy piszą muzykę dla różnych odbiorców – także zagranicznych. Taki projekt daje większe szanse na zaistnienie w dziedzinie muzyki – w kraju i za granicą. Młody kompozytor chcący pisać muzykę do filmów musi się liczyć z tym, że na początku będzie musiał pisać za darmo. Ludzie piszący muzykę pod obraz najczęściej nie otrzymują żadnych przychodów, gdyż nakłady finansowe młodych lecz ambitnych osób najczęściej są małe. Dlatego jedynym rozsądnym wyjściem jest współpraca z bankami muzycznymi. Większość tych banków daje autorowi gwarancję zachowania praw autorskich.
Co to dokładnie za projekt? Czy to jakaś firma, zespół? Kto ma być odbiorcą tej muzyki?
Projekt, który stworzyliśmy z kolegami jest pewnego rodzaju bankiem muzycznym, założonym przez jednego z nas. W skład wchodzi pięć osób, które piszą muzykę na potrzeby mediów oraz prywatnych odbiorców. Już w tej chwili prowadzone są rozmowy o współpracy z dużymi zagranicznymi firmami medialnymi. Każdy z nas pisze muzykę różnego typu, o takim charakterze w jakim najlepiej się czuje. Co daje bardzo szeroki wachlarz możliwości technicznych i gatunkowych po względem muzycznym.
Jaki jest najgłośniejszy projekt, w którym pojawiła się Twoja muzyka?
Jedną z najgłośniejszych produkcji z muzyką mojego autorstwa jest film Pt. „Dżungla” w reżyserii Artura Brzozowskiego. Jest to krótka 25-minutowa etiuda filmowa opisująca emocje ludzkie. Była to namiastka pracy z obrazem i reżyserem, jaka się odbywa przy pełnym projekcie filmu dokumentalnego. Drugim największym dotychczas osiągnięciem jest płyta autorska „FATUM” stworzona na potrzeby medialne a wydana przez Paris Music.
Jak wyglądała praca przy filmie „Dżungla”? Skąd wzięła się propozycja, jakie były oczekiwania twórców, jak wyglądała Wasza współpraca?
Otrzymałem propozycję napisania muzyki do filmu kina niezależnego. Był to projekt młodych osób z Golden Storm Film tworzących film amatorski. Scenariusz otrzymałem mailem jeszcze na dwa miesiące przed końcowym montażem filmu. Miałem w ten sposób czas na przygotowanie muzyki. Wszystkie korekty dotyczące ścieżki dźwiękowej przebiegały na bieżąco. Do każdej sceny reżyser przesyłał mi zmontowany materiał, pod który pisałem muzykę. Generalnie dźwięk był ściśle związany z obrazem i ilustrował każdy najmniejszy nawet ruch aktorów i bieg akcji Takie było założenie reżysera. Cała korespondencja odbywała się drogą mailową.
Jak wyglądały nagrania płyty „FATUM”? Korzystałeś ze sampli czy wynająłeś orkiestrę?
Najpierw dostałem propozycję nagrania materiału w odpowiednim charakterze. Cały soundtrack miał być utrzymany w klimacie dramatycznym (fatum – stąd nazwa). Na płytę miało składać się kilkanaście utworów epicko-chóralnych oraz dramatyczno-ilustracyjnych. Każdy z utworów musiał mieć swój dżingiel oraz wersję instrumentalną (plus oryginał). Głównie chodziło o to, że firmy korzystające z takiej muzyki (telewizja, radio i inne media), muszą mieć szybki dostęp do ewentualnego zmiksowania, skrócenia czy innej zmiany utworu. Pierwsze wykorzystanie utworu z mojej płyty nastąpiło miesiąc po jej wydaniu. Materiał został użyty w krótkiej reklamie poprzedzającej serial na kanale Comedy Central („Scrubs”).
Muzykę pisałem za pomocą sampli firmy East West – jedna z najlepszych dostępnych na rynku muzycznym. Resztę próbowałem samplować za pomocą samplera Akai (żywe instrumenty) i wgrywać do projektu. W dobie dzisiejszych osiągnięć jakość sampli pozwala na pisanie muzyki o bardzo dobrej jakości. Można powiedzieć, że niektóre z instrumentów brzmią lepiej niż oryginalne – jest to oczywiście moja opinia.
Miałem okazję słuchać płyty „Fatum” i zaskoczyła mnie jej konstrukcja. Nie jest to dzieło na tyle autonomiczne by można było znaleźć w nim jakąś myśl przewodnią. To raczej zbiór motywów, które pojawiają się czasem w kilku, nieznacznie różniących się wersjach. Dlaczego tak wygląda ta płyta?
Jeśli chodzi o konstrukcję płyty, jest ona zbudowana właśnie w ten sposób. Składa się z utworów głównych (full) oraz wersji uproszczonych, ścieżek i dżingli. Jest to zrobione po to aby było łatwiej obrabiać taki materiał dla celów medialnych. A więc wszystkiego rodzaju miksy, szpilki muzyczne, trailery. Cała płyta adresowana jest na potrzeby mediów.
Wielkie dzięki za rozmowę i powodzenia w dalszej karierze.
0 komentarzy