John Ottman i fantastyczna czwórka

Ekskluzywny wywiad

Superbohaterowie lat 70 i 80 mieli Johna Williamsa. Komiksowi herosi lat 90 byli wspomagani muzyką Danny’ego Elfmana. Wchodząc w nowe milenium zalewa nas nowa fala filmowych superbohaterów i pojawia się nowa supergwiazda filmowej muzyki akcji – to kompozytor John Ottman. Od kiedy przebił się swoją muzyką w stylu noir do filmu „The Usual Suspects” dziesięć lat temu, Ottman ciągle rozwija się jako kompozytor. Razem z filmem „X-men 2” stał się znaczącą postacią w świecie filmów akcji oraz przygodowych, co zaowocowało dwoma wysokobudżetowymi zleceniami na muzykę do filmów z tego samego gatunku: „Fantastyczna Czwórka” i „Powrót Supermana”. John Ottman jest także filmowym montażystą a w przypadku filmów reżyserowanych przez Bryana Singera, jak „X2” i nadchodzący „Powrót Supermana” Ottman zajmuje się zarówno montażem jak i komponowaniem ścieżki dźwiękowej. „Fantastyczna Czwórka” jakkolwiek jest jednym z tych filmów, w których Ottman miał skupić się tylko na muzyce. Jeszcze jedna adaptacja komiksu, jaką jest „Fantastyczna Czwórka” swoją premierę ma w ten weekend (w Polsce 19-08-2005 – przyp. tłum.) i jest dziełem wytwórni 20th Century Fox. „Music From The Movies” miało okazję przeprowadzić wywiad z Johnem Ottmanem o wielkiej partyturze, która towarzyszy heroicznym zmaganiom The Human Torch (Ludzka Pochodnia – przyp. tłum.), The Thing (Stwór – przyp. tłum.), Mr Fantastic  i The Invisible Woman (Niewidzialna Kobieta – przyp. tłum.).

John, jesteś nową supergwiazdą pośród kompozytorów, jeśli chodzi o pisanie muzyki do filmów, o superbohaterach. Po „X-men 2” przyszedł czas na „Fantastyczną Czwórkę” a w przyszłym roku ukaże się „Powrót Supermana”. Wydaje mi się, że będąc specjalistą od tego typu filmów nie można się nudzić? Jak zdobyłeś tak ekscytujące zlecenia i co według Ciebie sprawia, że jesteś odpowiednim kompozytorem do tego typu filmów?

Cóż, nie mogę powiedzieć, że mam problem z byciem specjalistą od tego typu filmów. To jest typ muzyki dający najwięcej radości, jeśli chodzi o pisanie a poza tym takie filmy zwykle mają spory budżet pozwalający na zatrudnienie wielkich orkiestr. Poza tym czuję się naprawdę dobrze robiąc tego typu partytury. Ale nie mogę jeszcze powiedzieć, że jestem specjalistą w tym gatunku filmowym. Ciągle czuję, że jestem w cieniu i niczego nie mogę być pewny. „X2” było konsekwencją znajomości z Bryanem Singerem a wielu ludzi pracujących w Fox i zaangażowanych w „X2” było także częścią ekipy „Fantastycznej Czwórki”. Dlatego wykonałem mnóstwo telefonów do producenta Ralpha Wintera, music supervisor’a, Dave’a Jordana i Roberta Krafta odpowiedzialnych  za muzykę. I tak stanąłem w ich drzwiach i spotkałem się z reżyserem, któremu powiedziałem jak bardzo chciałbym napisać podniosłą partyturę bez tak starannego trzymania się poważnego tonu jak w „X2”. „X2” często było ograniczane tematycznie, ponieważ nie było tam zbyt wiele możliwości do używania tematów. W tym filmie nie chodziło o to, że oni biegają w kółko i ratują ludzi. Oni uciekali od ludzi! A teraz z kolei komponuję Supermana znów z powodu Bryana Singera. Wiesz jak to jest, „Będziesz montował ten film albo nie piszesz muzyki”. Szantaż ciągle działa! Więc zdaje się, że Superman będzie przeciągającym się i niezwykłym doświadczeniem. Nie skończyłem nawet miksować „Fantastycznej Czwórki”, kiedy już byłem w samolocie do Australii po miesiącu montowania tego obrazu. 

Filmy o X-man i Fantastycznej Czwórce są w pewien sposób podobne dlatego, że oba mają bardzo specyficznych superbohaterów, którzy posiadają niezwykłe, nadnaturalne talenty. Jak traktujesz te różne postaci w „Fantastycznej Czwórce”; czy mają one na przykład swoje własne tematy czy dźwięki? Powiedz jak podszedłeś do tego filmu i jakie są różnice między „Fantastyczną Czwórką” a „X-men 2”?

Doktor DoomPostaci w „X2” są bardziej ofiarami i kozłami ofiarnymi. Bohaterowie „Fantastycznej Czwórki” są sławni i pewni swoich mocy… no może z wyjątkiem Stwora. Dlatego w przypadku muzyki jest trochę więcej zabawy i wyrazistości. Jak w „X2” dałem wszystkim postaciom jeden nadrzędny, heroiczny temat, ale jest dużo dłuższy i lepiej rozwinięty niż w „X2”. Ta jego wielkość pojawia się, ponieważ oryginalnie w filmie była długa, animowana sekwencja z napisami początkowymi do tytułu „Fantastyczna Czwórka”. Jednak zaledwie dwa dni przed ostatecznym cięciem, Fox zdecydowało, że nie podoba im się ta animacja i wycieli całą sekwencję z napisami początkowymi. Mój edytor muzyki wykorzystał wtedy część tego tematu na początku filmu! A więc udźwiękowienie za pomocą dokładnie dopasowanej uwertury na początku filmu zeszło na dalszy plan. Trochę to niefortunne, bo napisałem silny temat na wstęp. W każdym razie ten temat miał charakterystyczne fanfary, które upatrzyłem sobie dla „The Human Torch”. Ostatecznie brzmi on świetnie, kiedy „The Human Torch” przelatuje między budynkami. Jest jeszcze temat Bena „Stwora”, który jest bardzo Amerykański, odzwierciedlający czasy, kiedy ten był jeszcze astronautą; dla niego na pewno to były lepsze czasy. Poza tym rzuca go dziewczyna, co jest takim dodatkowym wątkiem. To on ma największe wyrzuty sumienia, więc pomyślałem, że powinien mieć swój własny, dobrze rozwinięty temat. Tak poza tym podobnie jak w „X2” są takie małe motywy postaci. Sue Storm ma krótki powielający się chóralny motyw i jest jeszcze szybkie staccato drewnianych instrumentów dętych jako motyw odkrywania przez nich swoich mocy. Mr. Fantastic natomiast ma krótki, szybki temat oparty na instrumentach dętych drewnianych i smyczkach grających glissando (płynne przejście od jednego dźwięku do drugiego – przyp. tłum.). Temat Dr Dooma to tak naprawdę główny temat, czyli pompatyczne minorowe smyczki upiększone przez głęboki chór. Po tym jak nagrałem już muzykę montażyści sporo razy przemontowali film i nawet dokręcili kilka nowych scen, do których wcześniej napisałem muzykę w ogóle ich nie widząc. Dzisiaj wieczorem zobaczę film i już zostałem ostrzeżony przez mojego montażystę muzyki żebym nie wariował za dużo. Więc jestem przygotowany, że będę wariował. Jak Goldsmith kiedyś powiedział, jak tylko dostarczasz partyturę, to już nie Twój interes, co się dalej z nią stanie. 

Wiem jak bardzo podziwiasz prace Jerry’ego Goldsmitha i to interesujące zobaczyć, że zazwyczaj kierujesz się jedną z jego zasad filmowej kompozycji; znaleźć jeden, bardzo silny temat i zbudować partyturę wokół tego jednoczącego cały film elementu. Partytura do „X-mena 2” i jego temat przewodni to tylko jeden przykład a teraz mamy kolejny w postaci „Fantastycznej Czwórki”. Możesz wyjaśnić, co chciałeś muzycznie i dramatycznie wyrazić za pomocą tematu z „Fantastycznej Czwórki”?

Dokładnie. Taka budowa na jednym, centralnym temacie sprawia, że film jest bardziej spójny i przejrzysty. Dla mnie jest to w ogóle sens robienia czegoś takiego. Jak powiedziałem po prostu chciałem żeby temat Fantastycznej Czwórki był optymistyczny i heroiczny i jak „X2” miał w sobie ślad humanizmu a nie tylko mroku.

Jak większość innych heroicznych partytur z Hollywood, jest to partytura na ogromną orkiestrę i chór. Czy kiedykolwiek dyskutowałeś o tym żeby pójść w innym kierunku? Na przykład niektóre dzisiejsze filmy akcji mają techno-kształtne partytury prawdopodobnie wycelowane w młodszych słuchaczy.

Nigdy nawet o tym nie wspominałem. Od pierwszej chwili jedynym pomysłem było, aby zrobić wielką klasyczną partyturę filmową. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że „Elektra” i „Daredevil” miały takie mieszane nowoczesno-orkiestrowe partytury a producenci chcieli żeby ta muzyka była inna – bardziej taka jak „X2”. „X2-lite”, jak to ktoś powiedział. Więc ja byłem właściwym gościem do tej roboty.

Czy możemy posłuchać jakichś ciekawych faktów i liczb związanych z tą partyturą? 

Niewiele już pamiętam, ale kiedy film był składany napisałem osiemdziesiąt dziewięć minut muzyki, kilka pomysłów do scen, które nie były jeszcze nakręcone. Skręciliśmy tą muzykę w pięć dni z dziewięćdziesięcioośmioosobową orkiestrą w Fox. Myślę, że miałem około siedmiu tygodni na pisanie, chociaż sceny ciągle zmieniały się niemal każdego kolejnego dnia. Na końcu i tak wszystko przemontowali.

Jakich specyficznych instrukcji udzielał Ci reżyser, Tim Story? Jak wspominasz pracę z nim?

Tim to facet, który pozwala Ci robić swoje, co sprawia, że cały proces jest łatwiejszy i sprawia więcej przyjemności. On Ci ufa chociaż skomentował kilka rzeczy, kiedy słuchał próbek muzyki. Ale nigdy nie był przesadnie drobiazgowy, co jest marzeniem kompozytora. Myślę, że to było bardziej tak jak za dawnych lat. Kiedy odczuwasz, że nic nie jest Ci narzucane to czujesz się po prostu bardziej twórczo i mam nadzieję, że to jaką przyjemność sprawiło mi komponowanie odbiło się też w muzyce.

W takim filmie jak ten, w którym jest tak dużo efektów specjalnych musiałeś chyba napisać dość sporo muzyki bez uprzedniego zobaczenia któregokolwiek z tych efektów. Jak to jest pracować z niekompletnym materiałem? Czy efekty specjalne mogą być inspiracją dla kompozytora?

Taa, cóż wszystko się zmienia w tym filmie! Ale do sekwencji efektów specjalnych chciałem docelowo zaprojektować muzykę tak żeby mogła ona być zmontowana później bez ingerencji w dźwięk. Tak jak do początkowego ataku burzy na stację kosmiczną zrobiłem mnóstwo powtarzających się linii melodycznych, które z łatwością mogły być skracane, wyciszane lub rozciągane. Poza tym zrobiłem ogromne sekcje smyczkowe, którymi także można było manipulować. Ten film miał animowane sekwencje przez cały czas aż do ostatniego cięcia, więc nie miałem wyboru i musiałem uprzedzać montaż muzyczny.

Jak praktycznie wygląda praca z Twoim dyrygentem i orkiestratorem Damonem Intrabartolo?

Jak już w przeszłości wspominałem, piszę każdą nutę aż do ostatniego trelu fletu. Muszę to robić, bo chcę żeby moje próbki miały wszystkie te elementy, które będą później nagrywane. Dzięki temu nie ma żadnych nie przemyślanych niespodzianek podczas spisywania nut. Orkiestracja jest dla mnie wszystkim i mam zbyt dużego bzika na punkcie kontroli żeby zostawić to komuś innemu. Jedna drobna zmiana może wyznaczać granicę między pomysłem działającym dobrze lub źle. Tak wiele zależy od odpowiedniej barwy dźwięku, że jedno dziwne pizzicato albo subtelny akord może wszystko rozsadzić. Więc Damon dostaje moje pliki midi i generalnie przepisuje na orkiestrę. Wiele razy aranżuje linie smyczków i zawsze poprawia moje oznaczenia czasowe, które ja na ogół ignoruję. Poza tym także dodaje podstawowe wsparcie, o które proszę w komentarzach, jakie robię w pliku, jak „dodać kontrabas dla wsparcia między 0:45 i 1:25”. Aby ułatwić pisanie po prostu projektuję „clik track” i piszę pod niego. Damon tak bardzo zżywa się z partyturą, że świetnie, że to on dyryguje. Poza tym on dobrze wyczuwa moje intencje, więc jeżeli niechlujnie gram midi on zwykle wie, o co mi chodzi. Chociaż lubi narzekać i dzwonić do mnie mówiąc „Jezu, czy ty byłeś naćpany, kiedy to grałeś?” wtedy ja odpowiadam „Zamknij się, było późno! Po prostu napraw to!”.

Wiem także, że Twój inżynier dźwięku, Casey Stone, wyprodukował album dla Varese Sarabande. To dość niezwykłe, opowiedz o tym!

Cóż, musiałem być wtedy już w samolocie do Sydney, więc nie miałem zbyt wiele czasu żeby usiąść i przygotować partyturę na album. Dlatego powiedziałem „Casey, zrób to ty, a ja pozwolę Ci się wpisać jako producent. Muszę się stąd uciekać albo Bryan Singer będzie miał moją głowę na tacy!” Zrobiłem trochę wstępnych montażówek z pomysłów, jakie zmiksowaliśmy, ale to on musiał zrobić resztę i nadzorować udźwiękowienie filmu.

W końcu musisz coś mi powiedzieć o „Powrocie Supermana”! Kiedy zaczynasz pracę nad tym filmem i czy to prawda, że włączysz oryginalny temat Johna Williamsa do swojej partytury?

Muszę sprostać mojemu pierwszemu zadaniu, jakim jest teraz montaż filmu. Nie zabiorę się tak naprawdę do pisania partytury chyba do lutego. Prawdopodobnie nagramy jakoś w kwietniu. Przyznaję, że byłoby zbrodnią nie włączyć oryginalnego tematu. Tak wiele z tego filmu przypomina oryginał, że musimy zbudować muzyczny odpowiednik tego, co stworzył Williams. Jednocześnie musimy iść naprzód i uniknąć wrażenia jakiegoś starego filmu, patetycznie starając się grać przez cały czas coś oryginalnego. Dlatego też nie będzie to łatwe zadanie. Ale nie ma tutaj żadnego ego. Jako fan remake’ów i sequeli wściekam się, kiedy oryginalny temat nie jest użyty. Dlatego nie zamierzam popełnić tego błędu z tym filmem. Jakkolwiek uderza mnie to, że przy takim zleceniu jestem na straconej pozycji nie zależnie od tego, co zrobię. Będę używał tego tematu albo za często albo za rzadko, bla bla… We wszystkich wywiadach w tej sprawie mówię, że cokolwiek jest najlepsze dla filmu będzie zrobione śpiewająco!

Serdecznie dziękuję Adamowi Łudzeń (Alieen) za pomoc w tłumaczeniu tego wywiadu. 

Wywiad przeprowadził: Mikael Carlsson (Music From The Movies)
Tłumaczenie i opracowanie: Łukasz Waligórski

Wywiad przeprowadził: Łukasz Waligórski

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

John Lunn

John Lunn

Z Johnem Lunnem spotkałem się w trakcie 8. Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie – niski, korpulentny, o przyjaznym sposobie bycia oraz pełen iście brytyjskiej mieszanki dowcipu i zdrowego rozsądku. Był trochę zmęczony, poprzedniego wieczoru brał udział w...

007 Muzyczne uniwersum

007 Muzyczne uniwersum

Niemal tuzin kompozytorów, kilkudziesięciu wokalistów i setki godzin nagrań – oto jak po pięciu dekadach prezentuje się muzyczne oblicze uniwersum Jamesa Bonda. Niezapomniane tematy, charakterystyczne brzmienie i niepowtarzalne piosenki stanowią wyjątkową kartę w...

Elliot Goldenthal

Elliot Goldenthal

Wywiad z kompozytorem, który ma na swoim koncie Oscara to nie lada gratka dla każdego dziennikarza zajmującego się muzyką filmową. Szczególnie, kiedy jest on tak zapracowany jak Elliot Goldenthal, a umówienie się z nim na rozmowę graniczy z cudem. Mieszkający na co...