War and Peace
Kompozytor: Jan A.P. Kaczmarek
Rok produkcji: 2007
Wytwórnia: Rai Trade
Czas trwania: 76:57 min.

Ocena redakcji:

 

Jan Kaczmarek sławę i uznanie zdobył przede wszystkim za swoje prace do skromnych, intymnych dramatów. Próbuje on co prawda swych sił w rozmaitych gatunkach, jednak jego kompozycje do innego rodzaju filmów z reguły nie zyskują zbytniego rozgłosu, są także słabsze pod względem artystycznym. Podobnie jest z muzyką do "Wojny i pokoju". Epicka telewizyjna superprodukcja, do której Kaczmarek był istotnym polskim wkładem, wymagała wyjątkowej, pełnej rozmachu oprawy. Kompozytor z Oscarem na koncie i niejakim doświadczeniem ("Quo Vadis") zdawał się trafnym wyborem i do pewnego stopnia był nim w istocie. Mimo to przesłuchanie całej ścieżki wiąże się z pewnym zawodem.

 

A zaczyna się znakomicie. Otwierające krążek "War and Peace" to majstersztyk prostoty i epickiego rozmachu. Powtórzona kilkukrotnie, z towarzyszeniem bogatego instrumentarium, wpadająca w ucho melodia, odsłania zarówno talent Kaczmarka do pisania chwytliwych tematów, jak i czysto techniczny. Są tu i wojskowo brzmiące werble, i łagodne smyczki, i dzwonki, harfa i dodające patosu trąbki czy chóry, tak rzadkie w twórczości polskiego kompozytora. Nie ma tu wprawdzie niczego nowatorskiego, czego nie znalazłoby się u innych kompozytorów. Kaczmarek jednak z tak wielką maestrią operuje znanymi środkami, iż, nie tworząc nowej jakości, niezwykle zręcznie eksploatuje starą.

 

Po pierwszym utworze mogłoby się zdawać, że z racji doświadczenia polski artysta zgrabnie ominie meandry wtórności, nawet nie siląc się na zbytnią oryginalność. Stało się inaczej. Brak świeżych pomysłów to poważna wada "Wojny i pokoju". Gdy twórca "Ma rzyciela" nie opiera się akurat na pomysłach innych kompozytorów, chętnie wykorzystuje własne. Szczególnie widoczne jest to w bliskiej mu tematyce lirycznej. Najbardziej charakterystyczne, "The Promise of Things to Come…", ma w sobie wszystkie znane z innych ścieżek chwyty typowe dla tego twórcy. Wśród lirycznych fragmentów broni się jedynie "Andrey i Liza" uciekające od najprostszych chwytów Kaczmarka.

 

kaczmarek-8538077-1590000940Świeże i intrygujące momenty należą jednak do rzadkości. Warto zwrócić uwagę na kompozycję "The Grand Ball", chociaż i tu znajdą się ozdobniki, które stały się wyznacznikami stylu Kaczmarka (łagodny mostek przeplatających się smyczków i fletów), ma w sobie wiele energii i aranżacyjnego pazura pozytywnie wybijającego się wśród ogranych chwytów. Rozpoczyna się od niepokojąco opadających instrumentów dętych, by po mostku przeobrazić się w pełen rozmachu koncert smyczków zręcznie unikających banalnych meandrów, nerwowo schodząc w przedzielonych pauzami, krótkich schodkach, Kaczmarek podbudował to harfą, dzwonami, rogiem, dodając całości odpowiedniego rozmachu. Powstał więc utwór uciekający od wygładzonych, uroczych melodii, z których kompozytor jest znany, dzięki czemu porywa odmiennym od pozostałych utworów charakterem.

 

Jak wymaga temat, nie mogło się obyć bez fragmentów będących tłem do bitew. Tu niestety Kaczmarek zawiódł w największym stopniu. Utwory, które powinny stanowić mroczną, epicką przeciwwagę dla tematów romantycznych, po prostu nudzą. Odnosi się wrażenie, jakby kompozytor nie miał czasu, by należycie dopracować tę stronę partytury i wybrał najprostsze możliwe rozwiązania instrumentalne i melodyczne. Jako udany mogę określić jedynie utwór "Austerlitz", oparty na prostym, niepokojącym motywie. Niebezpiecznie jednak słychać w nim ducha Hansa Zimmera, szczególnie w sposobie operowania rytmicznymi, niskimi smyczkami z niepokojącymi dęciakami. Jest tam jednak jakiś pomysł, myśl konstrukcyjna. Trudno jest przy tym uznać tłumaczenie, iż muzyki do tego typu, dynamicznych, masowych scen zawsze słucha się źle, gdyż są zbyt mocno związane z filmem. Zimmer, Shore i inni udowodnili, że tak być nie musi. W tym wypadku zresztą ogólna słabość batalistycznych sekwencji odbija się również na odbiorze serialu. Stanowią one bowiem jedynie, mniej lub bardziej udane, ale niewiele znaczące tło.

 

Na osobną krytykę zasługuje sam układ płyty, w nim zresztą kryje się jej największy grzech. Zdawałoby się logiczna kolejność chronologiczna, w tym wypadku zupełnie się nie sprawdza. Od dziesiątego utworu, czyli mniej więcej w połowie ścieżki, drastycznie spada liczba momentów zwracających uwagę. Krążek tonie w militarystycznych lub lirycznych muzycznych plamach i kolejne utwory, nawet uważnemu słuchaczowi po prostu umykają. Jedynie tkliwe "Rostovs Return to Moscow" skupia na moment uwagę odbiorcy. W mojej opinii skrócenie materiału zawartego na płycie o około pół godziny znacząco zwiększyłoby poziom słuchalności i wartość artystyczną krążka.

 

"Wojna i pokój" jest więc ścieżką jedynie w połowie udaną, słabsze utwory bronią się co prawda solidną orkiestracją, nie na tyle jednak, by zostały zapamiętane, te bardziej udane nieczęsto niestety można określić jako bardzo dobre. Jako pozytyw należy przy tym uznać rzadkie powtarzanie raz już wykorzystanych tematów. Unoszące się nad skomponowaną przez Kaczmarka muzyką duchy Goldsmitha czy Zimmera pozostawiają wrażenie wtórności. Partyturze nie brakuje jednak klasy, a utwory właściwie nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Kłopot polega na tym, iż na początku Kaczmarek obiecuje więcej niż potem jest w stanie dać. Pozostaje zatem ścieżka solidna, technicznie bez zarzutu, ale pozostawiająca niedosyt i pełne nadziei pytanie: może następnym razem?

 

Uwaga do oceny: Zaznaczam, że ocenę 3 należy traktować jako średnią solidnej czwórki za pierwszą połowę płyty i trójki za drugą, wychodzi zatem trzy z plusem, którego nijak nie jestem w stanie podciągnąć do pełnej czwórki.

Autor recenzji: Jan Bliźniak
  • 1. War and Peace
  • 2. The Promise of Things to Come...
  • 3. Daily Life
  • 4. Napoleon is Coming
  • 5. Rostovs
  • 6. Andrey and Liza
  • 7. Austerlitz
  • 8. Andrej and Natasha in Love
  • 9. The Grand Ball
  • 10. Bezuhov
  • 11. Death
  • 12. Nicolay at War
  • 13. Sonya and Natasha
  • 14. Masha Bolkonsky
  • 15. Borodino
  • 16. Kuragins
  • 17. Memoires of Liza
  • 18. Pierre Goes to Borodino
  • 19. Rostovs Return to Moscow
  • 20. Napoleon is Leaving Russia
  • 21. Russian Victory
  • 22. Natasha and Pierre
3
Sending
Ocena czytelników:
3 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Asian X.T.C

Asian X.T.C

Rocznie na całym świecie powstaje mnóstwo filmów i nie mniej ścieżek dźwiękowych jest wydawanych na płytach. Zapoznawanie się z nimi wszystkimi jest z oczywistych powodów niemożliwe, dlatego nikt tak naprawdę nie wie ile arcydzieł i naprawdę świetnych ścieżek...

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...