Dziś już kultowy kryminał Bryana Singera, to początek współpracy tegoż z kompozytorem Johnem Ottmanem – jego szkolnym przyjacielem (choć wcześniej panowie zrobili jeszcze dwa inne filmy, to jednak ta produkcja była decydująca). Ottman oprócz stworzenia partytury i zmontowania filmu, użyczył w nim także swojej skromnej osoby – to właśnie jego zamaskowane ręce widzimy w ujęciu, gdy Keyzer upuszcza papierosa na ziemię. No ale nie interesują nas w tej chwili ręce kompozytora, lecz to co nimi stworzył – muzyka.
A ta jest naprawdę wspaniała – kapitalnie spisuje się w samym filmie, dzielnie towarzysząc mu do samego końca napisów, a i na płycie brzmi wprost wyśmienicie. Stylowo jest to jakby podróż w czasie, gdyż z jednej strony mamy klimat nieśmiertelnego kina noir, a z drugiej orkiestrowe popisy przywodzące na myśl najlepsze prace kryminalne Bernsteina i Goldsmitha z lat 60 i 70. W większości ilustracja przesiąknięta jest więc tajemnicą i zagadkowością oraz zagrożeniem, które czaić może się za każdym rogiem. Rzecz jasna zdarzają się bardziej spokojne, czy wręcz urocze melodie (jak "Verbal Kint" i finalne "The Water"), ale są one znikomym procentem tej partytury i bliżej im do standardowej ilustracji.
Cała reszta – dodajmy, że w pełni orkiestrowa, bez wpływu elektroniki – to już najwyższej próby dramatyzm mieszający się z ponurym action scorem. Co prawda sporo tu też drugiego score'u spod znaku 'under', jednak poza kilkoma bardziej podporządkowanymi mu utworami (np. "'He's Here!'", czy świetne, lecz miejscami właśnie zbyt ilustracyjne "The Garage") nie przeszkadza jakoś bardzo, ergo nie psuje radości z odsłuchu. Co więcej, muzyka jest tu niesamowicie melodyjna jak na ten gatunek – może konkretnych fragmentów nie przyjdzie nam potem nucić pod prysznicem, ale z pewnością łatwo o nich nie zapomnimy. Przyczyniły się do tego trochę skrzypki, które stanowią główny filar pracy Ottmana. Dzielnie towarzyszą im także pojedyncze instrumenty dęte, głównie trąbki, a całości dopełniają bębny, kotły i parę innych elementów perkusyjnych oraz fortepian. Wszystkie one serwują nam tu konkretne, mocne tematy ze świetnym "Main Theme" na czele. I mimo, że całość jest dość spójna jeśli chodzi o poziom, to jednak można wyróżnić kilka ścieżek za wyjątkową oryginalność.
Taki jest choćby "Redfoot" z wywołującym osobliwy klimat banjo, "The Arrests" z ciekawie zaaranżowanym fortepianem i (jednak! choć to odosobniony przypadek) skromną elektroniką; świetny i narastający powoli "The Killing of a Rat", czy w końcu "Back to the Pier" i "The Greatest Trick" będące ilustracją kluczowych scen filmu, a więc posiadających w sobie najwyższy ładunek dramatyzmu i sporą ilość niebanalnych rozwiązań aranżacyjnych. Te właśnie utwory skupiają na sobie największą uwagę (aczkolwiek to nie wszystkie perełki tej płyty), choć nie można wywyższać ich tu na siłę, bo to całość jako taka – ostra, trzymająca w napięciu i niepewności do samego końca – zasługuje na najwyższą uwagę i ogrom oklasków.
Na sam koniec płyty zaserwowano nam jeszcze słynną melodię Debussy'ego, którą tym razem z pasją wykonuje Jon Kull. O klasie tej melodii nie ma co się rozpisywać, choć moim zdaniem zupełnie nie pasuje ona tutaj, szczególnie jako zakończenie. W samym filmie co prawda występuje, ale na płycie jej relacje z resztą muzyki nieco szwankują. Na szczęście nie jest to jakiś wielki zgrzyt i w żadnym stopniu nie wpływa on na wysoką ocenę końcową (blisko piątki) – bo tylko na taką ten album zasługuje. To jak dotąd najlepsza praca w dorobku Ottmana – pozycja, która powinna zamknąć usta jego przeciwnikom i z którą warto spędzić wolną chwilę czasu, do czego oczywiście zachęcam.
I jeszcze drobne info o wydaniach. We wznowieniu z 2005 roku – Silver Screen Edition – oprócz zremasterowanej na nowo muzyki umieszczono bonus: wywiad z kompozytorem. Natomiast firma Polygram wydała też laserdisc z wyodrębnionym scorem.
0 komentarzy