To nie wypanda
„…dużo i szybko…”
Pixar ciągle w formie! – takiej reakcji należało się spodziewać po seansie „To nie wypanda”. Historia trzynastoletniej dziewczyny pochodzącej z chińskiej rodziny, mieszkającej w Kanadzie i przechodzącej proces dojrzewania może nie brzmieć zbyt ciekawie. Dopóki pewnego dnia nie budzi się ona jako… wielka, czerwona panda, co jest rodzinną klątwą przekazywaną kolejnym pokoleniom. Jak się odnaleźć w tej sytuacji i nadal być sobą? Oto zagwozdka, podana w ciepły, refleksyjny, ale też wyjątkowo zabawny sposób. To zdecydowanie najbardziej przyziemny film twórców z Emeryville, mocno inspirujący się japońskim anime.
Film zapowiadał się interesująco także w warstwie muzycznej, w której palce maczał Ludwig Göransson. Maestro, znany z pracy nad dużymi markami (MCU, seriale z „Gwiezdnych wojen”), nie miał dotychczas żadnego doświadczenia przy filmach animowanych. Tutaj mamy do czynienia z mieszanką popu, chińskiej kultury (użycie instrumentów takich jak dizi, erhu, guzheng i pipa) oraz – w przypadku piosenek – boysbandu żywcem wziętego z lat 90. (ten ostatni aspekt uznawany jest za piąty, najbardziej niebezpieczny żywioł). Innymi słowy – mieszanka Wschodu z Zachodem, ale wyszło z niej również coś innego.
Maestro korzysta tutaj z trzech motywów: Mei, pandy oraz matki dziewczyny. Pierwszy z nich pojawia się w tanecznym „Turning Red”, mocno czerpiącym z popowych brzmień boysbandów lat 90., gdzie, z dzisiejszej perspektywy, dominuje tandetna elektronika, skrecze oraz rozpędzone smyczki. Melodia dziewczynki jest grana ze zwiewną lekkością przez bambusowy flet (dizi). Przewija się ona w niemal rozpędzonym „Merlin Lee”, równie dynamicznym, choć bardziej naznaczonym azjatyckim duchem „Temple Duties” (melodia ta grana jest wolniej) czy bardziej stonowanie – jak pod koniec „Turning Panda”. Kompozytor bawi się tym motywem („Making It Right”) mieszając go z bardziej etnicznym instrumentarium („No Going Back”, „Let Your Inner Panda Out”) niż rozrywkową muzyką.
Temat pandy oraz przemiany pojawia się najczęściej i jest grany na erhu (skrzypce), syntezatorach oraz biazhong (chińskie dzwony). Zapowiedź pojawia się w „Turning Panda”, gdzie skręca w kierunku mickey-mousingu, jednak pełnej formy dostaje w „Panda-monium”, mieszając poczucie dezorientacji oraz napięcia. Temat potrafi wybrzmieć bardziej dramatycznie (fragment „Ancestors”, środek „Tyler’s Deal”), a nawet epicko („Red Moon Ritual”) czy wręcz jako dynamiczny podkład pod scenę akcji („Unleashing the Panda”). Motyw ten dominuje w drugiej połowie albumu i słychać go aż do końca.
W finale najmocniej wybrzmiewa temat matki Mei, będącej niejako ostoją tradycji i jej reprezentacją. Pojawia się już na samym początku w krótkim „Family” i wtedy grany jest przez chińską cytrę (guzheng). Temat ten stoi w kontrze do tematu Mei, pokazując silne zderzenie tych postaci. Stąd jego krótkie pojawienie się w „Merlin Lee” oraz „Temple Duties”, jednak już w środku „Inconvenient Genetics” jest grany na syntezatorze. Mocniej wybija się w najbardziej mistycznych fragmentach, związanych z rytuałem wypędzenia pandy (końcówka „Red Moon Ritual”, „Stadium Ritual”), gdzie wykorzystano operową perkusję, śpiew oraz pipę, czyli chińską lutnię. Najbardziej poruszająca wersja wybrzmiewa z kolei w etniczno-lirycznym „No Going Back”.
Wspominałem jeszcze o piosenkach, które wykonuje ulubiony boysband naszej bohaterki – 4*TOWN. Nie są one stworzone przez Göranssona, tylko będące obecnie na fali rodzeństwo Billie Eilish/Finneas O’Connell. Ten ostatni nawet śpiewa w tym fikcyjnym zespole. Piosenki są raptem trzy (pod koniec dostajemy ich instrumentalne wersje). Są proste, chwytliwe oraz mocno osadzone w latach 90. Aczkolwiek jeden numer – „U Know What’s Up” – jest wręcz nadużywany, przez co w późniejszych etapach traci swoją siłę.
„To nie wypanda” jest jednym z bardziej wyrazistych i nieoczywistych score’ów w dorobku Pixara. Mieszanka etnicznego instrumentarium z bardziej popowym podkładem czasów świetności boysbandów może przyprawić o mocny ból głowy. Dzieje się dużo i szybko, niczym w umyśle nastolatki wyrywającej się do wszystkiego oraz gotowej zawalczyć o swoje marzenia. Udany debiut szwedzkiego maestro w świecie animacji.
0 komentarzy