Jamesa Camerona bez wątpienia należy zaliczyć do najważniejszych twórców współczesnej kinematografii. Prawie każdy z jego filmów – pomijając słaby debiut, jakim była "Pirania II" – odniósł komercyjny sukces i złotymi literami zapisał się w historii kina. Do tych filmów należy zaliczyć oczywiście superprodukcję "Terminator 2", która może poszczycić się doskonałą reżyserią, fenomenalnymi i innowacyjnymi efektami specjalnymi, świetną charakteryzacją oraz przekonywującymi bohaterami. "T2" to jeden z najbardziej kasowych filmów w historii, który po dziś dzień zaliczany jest do najlepszych sequeli, jakie kiedykolwiek powstały. Ani "Terminator 3: Bunt Maszyn", ani "Terminator: Ocalenie" nie powtórzyły sukcesu drugiej części. Dlaczego? Czyżby potencjał został wyczerpany? Może zabrakło Jamesa Camerona i dobrego scenariusza? A może po prostu brakowało w nich niepowtarzalnej muzyki Brada Fiedela, który zilustrował pierwsze dwie części?
Mimo, iż Fiedel skomponował muzykę do ponad 80 filmów i produkcji telewizyjnych, to i tak dla większości osób zawsze będzie po prostu ‘facetem od Terminatora’. Trudno znaleźć miłośnika muzyki filmowej, który nie znałby głównego motywu, skomponowanego na potrzeby pierwszej części z 1984 roku. Prosta melodia bardzo szybko (obok tytułowej postaci granej przez Arnolda Schwarzeneggera) stała się znakiem rozpoznawczym serii. Brad Fiedel skomponował dobrą, sugestywną i przede wszystkim klimatyczną muzykę, która doskonale współgra z obrazem. Efekt ten osiągnął wyłącznie za pomocą elektroniki, która idealnie oddaje charakter filmu.
W drugiej części kompozytor przeszedł samego siebie, choć nie odbiegł zbytnio od wcześniej obranej drogi. Mocne, stalowe, mechaniczno-elektroniczne brzmienia nadal towarzyszą futurystycznej wizji Jamesa Camerona. Ale o ile w przypadku ‘T1’ muzyka doskonale spisuje się w filmie, o tyle po za nim już znacznie traci na słuchalności. Dla wielu osób elektroniczne brzmienia rodem z lat 80-tych brzmią dziś zbyt archaicznie. Na szczęście z muzyką do drugiej części nie ma już tego problemu. Choć dalej słyszymy, że mamy do czynienia z typowym klimatem "Terminatora", to elektronika nie razi już tak bardzo. Niespełna dwadzieścia lat po premierze, ta ścieżka dźwiękowa nie postarzała się, ani nie straciła na wartości. Nie oznacza to oczywiście, że jest to muzyka miła, łatwa i przyjemna. Ciężkie metalicznie dźwięki nie spodobają się każdemu, a i miłośnicy klasycznych kompozycji raczej nie będą usatysfakcjonowani. Czy jest to więc muzyka zła? Przyjrzyjmy się jej trochę dokładniej…
Na płycie nie mogło oczywiście zabraknąć motywu głównego – już w "Main Title (Terminator 2 Theme)" możemy go usłyszeć w pełnej okazałości. Motyw ten pojawia się podczas napisów początkowych i jest znacznie bardziej melodyjny od oryginału. Jednak w przeciwieństwie do pierwszej części, motyw ten stosunkowo rzadko występuje tu w pełnej okazałości ("Main Title", "’It’s Over’"). Potem pojawia się jeszcze fragmentarycznie w paru utworach, przy czym często w innych, zmienionych aranżacjach ("Trust Me", "John & Dyson Into Vault", "I’ll Be Back", "Terminator Revives"). Jego sporadyczna obecność wiąże się z tym, iż na potrzeby "T2" Fiedel skomponował zupełnie nowy motyw dla czarnego charakteru – modelu T1000. Muszę przyznać, że zawsze mam problemy z dokładnym opisaniem tego tematu, który najlepiej możemy usłyszeć w kawałku "Escape From The Hospital (And T1000)". Jest to bardzo dziwny, sztuczny dźwięk, który kojarzyć się może z odgłosami maszyny budzącej się do życia. Motyw ten doskonale ilustruje nam istotę bezdusznego cyborga, jakim jest T1000, powodując tym samym ciarki na plecach.
Po tych niepokojących dźwiękach związanych z ‘płynnym metalem’, klimat przełamuje kojący kawałek "Desert Suite" z charakterystyczną gitarą w tle – jedyny tak spokojny utwór na płycie. Po chwili wracamy ponownie do ostrzejszych dźwięków, reprezentowanych przez parę naprawdę niezłych i wpadających w ucho kawałków – takich, jak melodyjny "Our Gang Goes To Cyberdyne" z bardzo chwytliwym rytmem. Nieźle wypada także "SWAT Team Attacks" ze świetnym, perkusyjnym podkładem. Zaś potężny "Trust Me" z charakterystycznym dźwiękiem uderzania młotem o kowadło robi naprawdę mocne wrażenie. Jednak do tych najlepszych utworów należy zaliczyć przede wszystkim muzykę akcji, a więc "Helicopter Chase", czy "Tanker Chase". Fiedelowi należy się uznanie za oryginalny i ciekawy action score, choć z drugiej strony można czasem odnieść wrażenie, że jest go tu trochę za dużo. To niemal cała końcówka płyty, połączona z ciężkim, elektronicznym underscorem. Sprawia to, że niektóre kawałki mogą męczyć i nużyć.
Lecz nawet wśród tego natłoku dźwięków można znaleźć naprawdę ciekawe fragmenty, jak choćby świetny "Terminator Revives" ze wspominanym już głównym tematem, oraz ciekawym chórem w tle. Co prawda miłośnicy takich motywów mogą się poczuć trochę zawiedzeni, gdyż Fiedel w swej pracy wykorzystał wyłącznie sztuczny chór. Trzeba jednak przyznać, że posiada on w sobie coś wyjątkowego i spisuje się idealnie jako opis nuklearnej zagłady. Najlepszym tego przykładem jest utwór "Sarah’s Dream (Nuclear Nightmare)", który niestety na płycie nie prezentuje się tak dobrze, jak w samym filmie. Podobnie sytuacja ma się z kawałkiem "T1000 Terminated", który także sporo traci bez obrazu. Całą płytę zamyka świetny "It’s Over (’Good-Bye’)" z dobrze nam już znanym "Terminator Theme". Końcowy utwór w doskonały sposób zamyka ten – naprawdę dobry – soundtrack. Szkoda tylko, że zabrakło tu piosenki Guns N’Roses "You Could be Mine", szeroko promującej film – można ją usłyszeć w trakcie filmu, jak i podczas napisów końcowych; pojawiła się także w wielu spotach i zwiastunach.
Ale mimo tego braku trudno mi napisać coś złego o muzyce do drugiego Terminatora. Fiedel stworzył partyturę znacznie lepszą od części pierwszej. Napisał muzykę, która w doskonały sposób oddaje świat przedstawiony i perfekcyjnie współgra z filmem. To niestety odbija się trochę na jakości samej płyty i jest według mnie jej główną wadą. Niektóre elektroniczne brzmienia, w tym wspomniany sztuczny chór, czy też dźwięki mające imitować mordercze maszyny na płycie wypadają średnio, czasem mogą wręcz razić. Ale przecież głównym zdaniem muzyki filmowej jest właśnie bezpośrednia interakcja z ruchomym obrazem – i na tym polu Fiedel nie zawiódł.
Jaka jest więc ta muzyka do "Terminatora 2"? Moim zdaniem bardzo dobra, ale jest to ocena wielce subiektywna. Jak już wspomniałem, nie każdemu praca Brada Fiedela przypadnie do gustu. Jednak odkładając na bok wszelkie sentymenty związane z tym scorem i oceniając jego wartość muzyczną, wystawiam ocenę dobrą. Przy czym zaznaczam, że jest to bardzo mocne 4. Mocne 4, dla mocnej muzyki do mocnego filmu. A poniżej jeszcze dwie przykładowe okładki – wznowienie od Silvy i francuskie wydanie na SACD 5.1.
0 komentarzy