Ten Commandments, The
Kompozytor: Randy Edelman
Rok produkcji: 1999
Wytwórnia: Varese Sarabande / Colosseum
Czas trwania: 50:09 min.

Ocena redakcji:

 

Telewizja Hallmark słynie między innymi z tego, że często decyduje się na produkcję własnych mini-seriali. Robione są one niemal zawsze z dużym rozmachem i nie szczędzą od gwiazd wielkiego ekranu. Wystarczy przypomnieć sobie takie obrazy jak "Kopalnie króla Salomona" z udziałem Patricka Swayze, "Kleopatra" z Timothy Daltonem, "Merlin" z Samem Neillem, "Earthsea" czy "Podróże Guliwera". W roku 2006 Hallmark zaprezentuje swoje najnowsze dzieło, którym jest mini-serial pod tytułem "The Ten Commandments". To kolejna wersja biblijnej opowieści o Mojżeszu i Dziesięciu Przykazaniach. Produkcje Hallmark zawsze wyróżniało to, że ich oprawa muzyczna była na najwyższym poziomie. W końcu to właśnie dzięki "Dzieciom Diuny" świat usłyszał o Brianie Tylerze. To właśnie ta partytura młodego kompozytora otworzyła mu drogę do obecnej kariery. Podobnie jest także w przypadku najnowszej produkcji Hallmark, "The Ten Commandments". Muzyką zajął się tutaj nie kto inny jak Randy Edelman – kompozytor może nie należący to tych, o których wiele się mówi, ale z pewnością bardzo ceniony. W końcu to on jest jednym z autorów muzyki do słynnego "Ostatniego Mochikanina". Do swoich sukcesów kompozytor może zaliczyć także to, że jego muzyka otwierała i zamykała Igrzyska Olimpijskie w Atlancie…

Ścieżka dźwiękowa z "The Ten Commandments" to klasyczna epicka partytura w starym, dobrym stylu, oparta na licznych wariacjach tematu przewodniego. A ten Edelmanowi po raz kolejny wyszedł świetnie. Można go usłyszeć już na samym początku, w "The Ten Commandments, Main Title". To naprawdę świetny, wzniosły temat, mający w sobie jednocześnie pewną domieszkę mistycznej tajemnicy i egzotycznego brzmienia. To właśnie jedna z tych melodii, do których często się wraca… Po wcześniejszym wysłuchaniu "Monachium" miałem wrażenie, że jest on bardzo podobny do Hatikvah – izraelskiego hymnu. Byłoby to sporą przewrotnością ze strony kompozytora – stworzenie takiego muzycznego nawiązania biblijnej historii do współczesności – jednak ostatecznie obie melodie nieco się różnią. Obok tego czysto epickiego tematu możemy usłyszeć tutaj także, o wiele mroczniejsze kompozycje. Jedną z nich jest "Desert Passage", którego początek ponownie może przywodzić na myśl "Monachium" Johna Williamsa. Pojawiają się tutaj ciche dudnienia syntezatorów, rozjaśniane egzotycznymi instrumentami i harmoniami bardzo kojarzącymi się z tytułową pustynią i Bliskim Wschodem.

Całość ścieżki dźwiękowej jest utrzymana raczej w konwencji orkiestrowego brzmienia ale Edelman często sięga także po syntezatory i różne elektroniczne sample. Sprawia to, że trochę ta muzyka przypomina dokonania Media Ventures. Szczególnie jest to słyszalne w muzyce akcji, która oparta jest na mocno wyeksponowanych instrumentach perkusyjnych i nieco powolnych dźwiękach sekcji dętej blaszanej. Najłatwiej to zauważyć w takich utworach jak "Call To War At The Red Sea", "Trouble In The Old City" czy "The Secret Prince Is Born". Mimo to, trudno zarzucić Edelmanowi brak oryginalności. Pojawiają się tutaj bardzo ciekawe połączenie takiej "podwodnej" elektroniki z orkiestrą, które mimo że trochę odbiegają od tego nieco klasycznego wydźwięku tej muzyki, to są bardzo ciekawe. Trochę miejscami przypominają "Alexandra" Vangelisa tyle, że tutaj zdecydowanie ważniejsza jest orkiestra.

edelman-5504131-1590001001Sam pomysł na skomponowanie bardzo epickiej i monumentalnej partytury wydaje się oczywisty. "The Ten Commandments" to film opowiadający o historii niezwykle ważnej i podniosłej. Oto bowiem Mojżesz idąc za głosem Boga, wyprowadza Naród Wybrany z Egiptu prowadząc go na Ziemię Obiecaną i ofiarując ludzkości Dziesięć Przykazań. Mnóstwo jest tutaj cudów i dowodów wiary, które wzbudzają wielkie emocje i które wymagają podniosłej i poruszającej muzyki. Edelman starał się osiągnąć to wszystko za pomocą właśnie tego świetnego tematu przewodniego i jego kolejnych aranżacji, różniących się nastrojem i dynamiką. Taki sposób budowania partytury filmowej jest doskonale znany i przez lata był uprawiany przez takich mistrzów jak Michael Kamen, Elmer Bernstein czy Jerry Goldsmith. Można to nazwać klasyką muzyki filmowej albo też typowo hollywoodzką dosadnością, która każe jednoznacznie uwypuklać pewne emocje. Okazuje się jednak, że jedną z największych wad ścieżki dźwiękowej dźwiękowej do "The Ten Commandments", jest właśnie ta jej klasyczna budowa – a raczej jej uproszczona odmiana. Mam tutaj ciągle na myśli budowanie muzyki wyłącznie na nowych aranżacjach tematu przewodniego… Ten, który Edelman stworzył na potrzeby "The Ten Commandments" jest naprawdę świetny, jednak kiedy słyszy się go w niemal każdym kolejnym utworze, to jego magia zwyczajnie pryska. Naprawdę epicka ścieżka dźwiękowa, jaką mam wrażenie chciał skomponować Edelman, powinna być bardziej urozmaicona tematycznie. Zwłaszcza, jeżeli jest ona pisana do długiego mini-serialu! Trochę dziwi fakt, że mając do nagrania kilkanaście godzin muzyki, Edelman stworzył tak naprawdę tylko jeden temat i postanowił eksploatować go do znużenia.

Jak dla mnie najlepszym wzorem naprawdę epickiej i pięknej muzyki pozostaje "Tańczący z Wilkami" Johna Barry’ego. To dzieło, którego odsłuch jest istną podróżą do innego świata gdzie na swojej drodze napotykamy liczne piękne tematy i wciągające orkiestracje. W "The Ten Commandments" oprócz tematu przewodniego, trudno wychwycić jakiś inny, który potrafiłby zachwycić w podobny sposób. Płyty słucha co prawda bardzo dobrze ale trudno sobie wyobrazić jak monotonne może być słuchanie tego jednego tematu, podczas oglądania kilkunastu godzin filmu… Dość nieciekawie rysuje się tutaj także brzmienie orkiestry. Jak już wspomniałem niektóre elementy tej muzyki bardzo przypominają dokonania Media Ventures. Edelman dość często używa elektronicznych sampli zamiast postawić na żywą orkiestrę. W rezultacie muzyka miejscami brzmi bardzo sztucznie, syntetycznie i… tanio – zupełnie jakby kompozytor miał zbyt mały budżet na zrealizowanie swojej wizji. To kolejny czynnik, który powstrzymuje nieco przed postrzeganiem tej muzyki jako prawdziwego epickiego dzieła stworzonego z wielkim rozmachem.

Mimo to polecam tę płytę. Randy Edelman stworzył kawał naprawdę ciekawej muzyki, do której chce się wracać. Oczywiście jej największym atutem jest ten doskonały temat przewodni. Pojawia się on tutaj w wielu różnych aranżacjach – zarówno klasycznych, bardzo orkiestrowych, ale też współczesnych ze sporą domieszką elektroniki. Mnie osobiście do gustu najbardziej przypadł on w utworach "The Ten Commandments, Main Title", "Moses Starts A New Life" i "A True Gift (Shaya)" gdzie można posłuchać go w wykonaniu samotnego fortepianu. Można znaleźć tutaj także bardziej mroczne kompozycje, przypominające nieco "Pasję" czy "Monachium". Nie obyło się też bez obecności duduka, który podkreśla bliskowschodnie ukierunkowanie całej muzyki. Tak więc ostatecznie mimo kilku wad, to bardzo dobra ścieżka dźwiękowa. Końcowa ocena to odrobinę naciągnięte cztery nutki, bo nie jest to pozycja, która przejdzie do klasyki, jak to się stało z "Dziesięciorgiem Przykazań" Elmera Bersteina czy "Księciem Egiptu" Hansa Zimmera, ale to nadal partytura, która z pewnością przypadnie do gustu wielu osobom…

Autor recenzji: Łukasz Waligórski
  • 1. The Ten Commandments, Main Title
  • 2. Desert Passage
  • 3. The Greatest Sorrow
  • 4. Return to Egypt
  • 5. Moses Starts a New Life
  • 6. Chosen Ones
  • 7. The Burning Bush
  • 8. Lost and Found
  • 9. Call to War at the Red Sea
  • 10. Destruction of the Calf
  • 11. Purification
  • 12. Palace Farewell
  • 13. Becoming a Family
  • 14. A Bond That Never Breaks
  • 15. The Secret Prince is Born
  • 16. No Miracles Today
  • 17. Nothing Stays the Same
  • 18. Passover
  • 19. Murder and Escape
  • 20. The Promised Land
  • 21. Trouble in the Old City
  • 22. Ascending the Heights
  • 23. In Front of the Pyramids
  • 24. A True Gift (Shaya)
4
Sending
Ocena czytelników:
4 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Asian X.T.C

Asian X.T.C

Rocznie na całym świecie powstaje mnóstwo filmów i nie mniej ścieżek dźwiękowych jest wydawanych na płytach. Zapoznawanie się z nimi wszystkimi jest z oczywistych powodów niemożliwe, dlatego nikt tak naprawdę nie wie ile arcydzieł i naprawdę świetnych ścieżek...

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...