Po sukcesie muzyki z "Zaczarowanej" Alan Menken dostał szansę zilustrowania nowego projektu wytwórni Disney – "Zaplatanych". Jest to dość mocno odświeżona wersja baśni braci Grimm opowiadającej o Roszpunce. Przyznam się od razu, że czekałem na ten soundtrack z niecierpliwością. Miałem nadzieję, że wraz z "The Chronicles of Narnia: The Voyage of the Dawn Treader" godnie zakończy rok 2010 – jeden z najlepszych okresów dla fanów muzyki filmowej od wielu lat. Niestety, w obu przypadkach się rozczarowałem…
Już na samym początku recenzji chciałbym zaznaczyć, że moje rozczarowanie "Tangled" wynikało głównie z bardzo wysokich oczekiwań. Liczyłem, że Menken obdaruje nas świetnym tematem przewodnim i garścią magicznych motywów pobocznych, a w muzyce akcji skorzysta z modnych schematów charakterystycznych dla Powella i Gregsona-Williamsa. Moje oczekiwania nie zostały spełnione, jednak patrząc obiektywnie jest to dobry soundtrack, a otwierający go utwór jest wyśmienity. "When Will My Life Begin" odchodzi od schematu kiczowatych piosenek promujących animacje do jakich przyzwyczaiły nas wcześniejsze albumy Menekena. Zdecydowanie bliżej jej do "Ever Ever After" z "Enchanted" niż coverów Disneya z lat dziewięćdziesiątych. Główną zaletą popowej piosenki jest fantastyczna melodia. Czuć w niej niesamowitą pasję i magię. Mimo swojej prostoty trafia słuchacza prosto w serce dokładnie tak samo jak słynne "Part Of Your World" i "Colors Of The Wind". Co też ważne, wykonanie Mandy Moore stoi na najwyższym poziomie.
Wielka szkoda, że Menken nie wykorzystał potencjału tej niesamowitej melodii. Co prawda piosenka pojawia się na płycie w dwóch repryzach, ale w muzyce ilustracyjnej praktycznie jej nie doświadczymy. Jest to według mnie ogromny błąd kompozytora. Pozostaje nam się tylko domyślać jak cudownie mogłaby rozbrzmiewać w chóralnym finale filmu. Być może fakt niewykorzystania tego wyśmienitego tematu nie byłoby tak dokuczliwy, gdyby Amerykanin zaproponował nam jakiś inny, równie interesujący motyw w zamian. Niestety, Menken nie sprawił się tak dobrze. Co prawda tematem przewodnim partytury stara się być ten z piosenki "I See the Light". Niestety, pojawia się on zbyt rzadko, żeby stanowić kręgosłup partytury i po seansie pozostać w pamięci widza.
Właśnie brak mocnego spoiwa jest największą wadą albumu. Poszczególne kompozycje nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego, przez co płyta jest niespójna. Mimo, iż każdy utwór z osobna wydaje się być dobry i trudno tu wskazać jakiś odbiegający poziomem od reszty, krążek jako całość nie ma tej niesamowitej magii jaką miały inne ścieżki dźwiękowe kompozytora. Styl w jakim Menken utrzymał "Tangled" niesie w porównaniu z "Enchanted" kilka zmian. Nie są to co prawda zmiany przełomowe, wciąż znajdziemy tu typowe dla Amerykanina chwyty, ale "Zaplątani" wprowadzają do jego dyskografii pewien powiew świeżości. Te innowacje są najbardziej widoczne w muzyce dramatycznej. Nie jest ona już tak cukierkowa co we wcześniejszych soundtrackach kompozytora. Niesie ze sobą głębsze emocje. Wystarczy wspomnieć tutaj tylko fantastyczne "Campfire", "Return to Mother" czy gitarowe "Waiting for the Lights" z doskonałym motywem na końcu. Jeśli chodzi o action score to najciekawiej prezentuje się "Flynn Wanted", w którym kompozytor puszcza oko do Silvestriego czy Debneya. Wypada też wspomnieć o fantastycznym "Kingdom Dance", gdzie pojawia się po kojarzone ze średniowieczem instrumentarium, które napędza prostą, ale bardzo wciągającą melodię. Efekt końcowy jest bardzo przyjemny i zdecydowanie godzien zapamiętania. Szkoda, że Menken nie pokusił się o więcej takich aranżacji. Z pewnością urozmaiciły by one płytę.
Wśród piosenek, oprócz zachwalanego przeze mnie "When Will My Life Begin" godna uwagi jest "I See the Light". Mimo pewnych podobieństw do "A Whole New World" brzmi naprawdę efektownie i jest jedną z największych ozdób albumu. Oprócz tego, na płycie znajdziemy napisaną dla czarnego charakteru "Mother Knows Best" oraz "I've Got a Dream" (równie pozytywną co "Yodel Adle Eedle Idle Oo" z "Home On The Range"). Piosenki są melodyjne i naprawdę świetnie brzmią w filmie, mają jednak jedną podstawową wadę. Są niczym więcej jak śpiewanymi dialogami, przez co w oderwaniu od obrazu brzmią niekompletne. Autonomie jako taką zachowuje tylko "I See the Light".
Soundtrack z "Zaplatanych" to kilkadziesiąt minut naprawdę porządnej muzyki. Z pewnością nie tak dobrej jak "Piękna i Bestia" czy "Pocahontas", ale dającej sporo rozrywki. W moim wypadku z każdym kolejnym odsłuchem albumu odkrywałem nowe smaczki, a początkowe rozczarowanie powoli zamieniało się w coraz większą radość z obcowania z soundtrackiem. Menken jak zawsze zaserwował nam kilka znakomitych piosenek opartych na chwytnych melodiach. Mimo, iż brakuje mocnego tematu głównego, muzyka instrumentalna też ma przebłyski, jak chociażby dwa ostatnie utwory "The Tear Heals" i frywolne "Kingdom Celebration". Moja ocena dla tej płyty to trzy i pół nutki, którym bliżej do czwórki niż trójki. Dlaczego więc nad recenzją widnieją tylko trzy? Głównie dlatego, że gdy miałem podobny dylemat przy "Zaczarowanej" (tyle, że tam wahałem się czy nie dać maksymalnej noty), to ocenę zaokrągliłem w dół. A mimo wszystko "Tangled" stoi o klasę niżej niż "Enchanted".
A dla mnie solidne 4 – bawiłem się lepiej, niż na Enchanted.
A ja się zgadzam na 3, piosenki znacznie słabsze, nie tylko porównując z „Zaczarowaną”, ale w ogóle ze wszystkim, co Menken stworzył, a na muzyce ilustracyjnej się wynudziłem.