Alexandre Desplat jest obecnie, obok Bruno Coulais, najbardziej znanym i cenionym francuskim kompozytorem i nic nie wskazuje na to żeby miało się to zmienić. Bez wątpienia jest to kompozytor, który wyłącznie dzięki swojemu talentowi został zauważony w Hollywood. Jego muzyka jest nieszablonowa i wprowadza w konserwatywne hollywoodzkie schematy, sporo świeżości. Po dość entuzjastycznym przyjęciu ścieżki dźwiękowej do filmu "Osaczony" z Brucem Willisem, przyszedł czas na kolejny film z udziałem muzyki Desplata. Tym razem jest to "Syriana". Obraz ten opowiada o działalności amerykańskiego wywiadu oraz jego roli w powstawaniu organizacji terrorystycznych na Bliskim Wschodzie. To thriller polityczny, który powstał na podstawie pamiętników agenta CIA Boba Baera. Jego reżyserią zajął się Stephen Gaghan, znany między innymi z tego, że stworzył scenariusz do wielokrotnie nagradzanego filmu "Traffic". Thriller jako gatunek filmowy (niezależnie od tego czy polityczny, medyczny czy jeszcze inny) ma jedną zasadniczą wadę. Jego ścieżki dźwiękowe jest zazwyczaj niezwykle trudne w odbiorze poza obrazem. Częste wybuchy, zwroty i wyciszenia, które są reakcją na wydarzenia w filmie, słuchane poza nim dezorientują i utrudniają odbiór. Próbkę umiejętności Alexandre’a Desplata, jeżeli chodzi o ten gatunek filmów, mieliśmy już przy okazji "Osaczonego". Tam ścieżka dźwiękowa wypadła nadzwyczaj dobrze, co sprawiło, że "Syriana" była wyczekiwana z niemałą ciekawością…
Słuchając ścieżki dźwiękowej z "Syriany" miałem wrażenie, że duży wpływ na jej kształt miał reżyser – Stephen Gaghan. Według opinii wielu krytyków najlepszym filmem, przy którym pracował Gaghan, był "Traffic". Ten film wyreżyserował Steven Sodenbergh, ale jak wcześniej wspomniałem Gaghan napisał do niego scenariusz. Muzyką przy filmie "Traffic" zajął się Cliff Martinez (użyto także jednej z kompozycji Briana Eno). Zarówno Martineza jak i Eno można uznać za najlepszych przedstawicieli współczesnego ambientu, co zresztą udowodnili w "Trafficu". Muzyka w tym filmie w ogóle nie wychodziła przed obraz, a jej funkcja ograniczała się do kreowania odpowiedniego klimatu za pomocą subtelnych tekstur. Wszystko to nadawało obrazowi pewnej głębi i wieloznaczności… Taka wizja muzyki filmowej najwidoczniej przypadła do gustu Stephenowi Gaghanowi, który zapragnął czegoś podobnego w swoim nowym filmie – "Syriana". Tym samym Alexandre Desplat dostał zadanie stworzenia muzyki, która nie byłaby zauważalna w filmie a jedynie wyczuwalna. Zadane to udało się wykonać francuskiemu kompozytorowi całkiem nieźle…
Trudno nazwać tą muzykę inaczej niż ambient. Mimo że pojawiają się tutaj drobne, bardzo proste tematy, całość charakteryzuje się nadzwyczajną monochromatycznością i spokojem. Nie ma tutaj głośnych fanfar czy ścian dźwięku, które często eksplodują w ścieżkach dźwiękowych do thrillerów. Mimo to pojawiają się tutaj bardzo ciekawe i niespotykane wcześniej rozwiązania. Należą do nich chociażby pewne instrumentalne mezalianse, które zaskakują niezwykłymi efektami. Ogólna koncepcja płyty opiera się właśnie ta takim mezaliansie głębokiego, dudniącego, elektronicznego basu z kilkoma instrumentami akustycznymi. Zresztą tym co od razu się tutaj rzuca w uszy, jest ten wszechobecny bas, który słuchany na dobrym sprzęcie może nawet przyprawić o mdłości – jak chociażby w "The Commute". Przed całkowitym sprowadzeniem tej muzyki do poziomu infradźwięków, chronią ją drobne wtrącenia takich instrumentów jak smyczki, harfa czy fortepian. To głównie te instrumenty są odpowiedzialne za uwypuklenie przebiegów harmonicznych.
Poza tym mnóstwo jest tutaj tak zwanego "sound scoringu". To znaczy, bardzo istotną rolę odgrywają na tej płycie różne przenikliwe dźwięki (jak na przykład dźwięk, który powstaje przy pocieraniu smyczkiem talerza od perkusji), które sprawiają, że ciarki przebiegają po całym ciele np.: "The Abduction" czy "The Commute". Takie rozwiązanie nieco urozmaicają monotonne i mechaniczne podkłady. Zresztą bardzo ciekawie rysują się tutaj także pewne podobieństwa do twórczości Philipa Glassa – naczelnego minimalisty pośród kompozytorów filmowych. W takich kompozycjach jak "Something Really Cool" czy "Truce" pojawiają się powtarzane do bólu monotonne sekwencje dźwięków, które wręcz proszą się o porównanie ze schematem względem, którego tworzy Glass.
Obok wszechobecnego ambientu można znaleźć tutaj także bardziej wyraziste kompozycje, przy których można się na chwilę zatrzymać i stwierdzić, że są naprawdę dobre. Należy do nich bez wątpienia "Syriana (Piano Solo)", które jest w całości wykonywanie na fortepianie. Jest to bardzo prosta melodyjka będąca nawiązaniem do utworu otwierającego płytę – "Syriana". Techniczne ten utwór jest tak prosty i banalny, że mógłby go zagrać każdy początkujący pianista, jednak właśnie w tej genialnej prostocie tkwi cała siła tej kompozycji. Bardzo podobne, bo wykonywane także tylko na fortepianie jest krótkie "Falcons". Dość ciekawie prezentują się także kompozycje oddające miejsce akcji filmu, którym są kraje Bliskiego Wschodu. Mamy tutaj mnóstwo różnych instrumentów perkusyjnych jak w "Tortured" czy bardzo dynamicznym "Beirut Taxi" oraz oczywiście niezastąpiony duduk. Ten instrument, tak skutecznie wypromowany przez Media Ventures, jest obecnie głównym narzędziem, które pozwala w muzyce filmowej przedstawić jakiś egzotyczny ląd czy cywilizację. Desplat wykorzystuje tą etniczną wieloznaczność duduka i używa go tutaj dość często.
Bez wątpienia jest to niezwykła ścieżka dźwiękowa. Trudno znaleźć inne, które prezentowałaby podobne formy i pomysły, mimo że wyczuwalne są tutaj drobne podobieństwa do chociażby Philipa Glassa. Nie jest to muzyka łatwa i z pewnością nie wszystkim się spodoba. Jednak właśnie taka muzyka doskonale pasuje do filmu "Syriana". Mimo że jest to film o szpiegach i ich misjach na Bliskim Wschodzie, muzyka sugeruje że w tym obrazie chodzi jednak o coś więcej. Spotkałem się ze stwierdzeniem że jest to inteligentna muzyka do inteligentnego filmu i trudno się z tym nie zgodzić. Desplat unikając tworzenia heroicznych tematów i muzyki akcji podszytej pulsującą elektroniką, sprawia że "Syriana" nie jest kolejnym filmem o super-agentach ratujących świat, a historią zwykłych ludzi mających jedynie niezwykłą pracę. Na pewno nie jest to najlepsza płyta w dorobku Desplata ale za to najciekawsza. Trudno przejść obok tej ścieżki dźwiękowej obojętnie mimo, że mnogość dwuznaczności i kreującego napięcie underscore, jaka się tutaj pojawia, może wiele osób denerwować. Trudno spodziewać się czegoś innego od thrillera jednak w porównaniu z "Planem Lotu" czy "Wojną Światów" muzyka Francuza wnosi sporo świeżości i nowatorstwa, dlatego też myślę że wartą ją poznać.
Jeden z moich ulubionych Desplatów.Chyba jedna z najbardziej charakterystycznych prac w jego karierze.Smutny i depresyjny motyw przewodni,fajny akcyjniak Taxi Beirut,przypominające pozniejsze City Of Glass z Tree Of Life ”Take The Target Out”.Proste w budowie rytmiczne Driving To Geneva,ktore prezentuje sie troche inaczej w brzmieniu na tle pozozstalych utworow.Ogolnie zanim zapoznalem sie ze sciezką widzialem kilka razy ten film i musze powiedziec,że muzyka wdziera sie w czaszke bo po dwoch latach od chwili obejrzeniu filmu skojarzylem od razu poszczegolne sceny sluchajac album.Niektorzy porownują te prace z tegorocznym Better Life.Dla mnie Syriana jest duuuużo lepsza i bardziej klimatyczna.
Ode mnie również czwóreczka i zgodzę się z opinią, że to jedna z najbardziej charakterystycznych prac Francuza – w końcu nią właśnie zasłynął. W filmie sprawdza się ta muzyka doskonale, na płycie jej eteryczność i eklektyzm bywa miejscami przyciężki, tudzież nijaki, niemniej to naprawdę dobra pozycja.