Muzycznie "Mroczne Widmo" okazało się wielkim hitem. Genialny score Johna Williamsa doskonale się sprzedawał, przynosząc duże zyski. Jednak apetyty milionów fanów dobrej muzyki nie zostały zaspokojone nawet przez siedemdziesiąt pięć minut oficjalnego soundtracku od Sony Classical. Trudno uznać ten fakt za zaskakujący biorąc pod uwagę, że wiele wyśmienitych kawałków zostało na nim pominiętych i można je było podziwiać tylko w filmie. Na całe szczęście rozszerzone wersje soundtracku pojawiły się już w roku 2000 i możliwe było przesłuchanie Bootlegu muzyki Johna Williamsa oraz Ultimate Edition, czyli kolejnego wydania do Sony Classical. Obie płyty zawierają praktycznie całą muzykę z filmu Lucasa i dają około 130 minut doskonałej rozrywki.
Na pierwszym wydaniu muzyki z "Mrocznego Widma" zabrakło nie tylko wielu ciekawych utworów, ale pominięte zostały nawet bardzo ważne dla całości score'u tematy. Spośród tych niesłusznie zapomnianych najlepiej prezentuje się motyw poświęcony Qui-Gonowi. Ta niezwykle wciągająca melodia jest jedną z największych muzycznych ozdób filmu. Doskonale sprawdza się w muzyce akcji, czego dowodem jest jej aranżacja podłożona w scenie pustynnej walki Qui-Gona i Dartha Maula. "Qui-Gon and Darth Maul Meet" ("Duel in the Desert")# to niezwykle energetyczna i efektowna kompozycja. Wsłuchując się w nią można zauważyć, że jest niejako "walką" dwóch motywów. Rozpoczynają ją mroczne dźwięki perkusji i dętych drewnianych jednoznacznie kojarzące się z Darthem Maulem, po których następuje niezwykle elektryzująca fraza tematu dzielnego Rycerza Jedi. Jednak motyw Qui-Gona jak przystało na temat najwyższej klasy prezentuje również swoje delikatniejsze oblicze. Na początku "Anakin is Free" doskonale buduje napięcie, a w scenie śmierci bohatera, któremu został poświęcony staje się niezwykle liryczny. Jeszcze piękniejszy jest temat Shmi. Jego sentymentalne dźwięki w chwili pożegnania Anakina przenoszą widza w sam głąb smutnej sceny. Tej melodii możemy posłuchać w "The Racer Roars to Life / Anakin's Midi-Chlorian Count" i "Watto's Deal / Shmi and Qui-Gon Talk" ("Qui-Gon & Shmi / Kids at Play / "It's Working"").
Oprócz tego rozszerzone wydania muzyki z "Mrocznego Widma" oferują nam jeszcze wiele bardzo smakowitych kąsków. Niezwykle wciągających utworów akcji takich jak: "Tide Turns/The Death of Darth Maul", "Fighting the Guards", "Anakin Defeats Sebulba" ("Anakin Destroys the Reactor", "Freeing the Pilots / Escape from Naboo / Heroics of Artoo Detoo"). Lirycznych i mrocznych momentów: "Darth Maul and the Sith Spacecraft", "Padme Meets Anakin" ("Arrival of Darth Maul", "Anakin will not be Trained / Midichlorians") i więcej przyjemnych przywołań tematów z Oryginalnej Trylogii: "Darth Sidious", "Fighting the Destroyer Droids" ("The Jedi Knights / Amidala & the Nemoidians / The Invasion Begins", "Darth Sidious & Nute Gunray / The Bongo Trip / Droids Invade Theed").
Oba wydania maja też swoje wady. Bootleg, jako, że nie powstawał na bazie materiałów z sesji nagraniowej, a jedynie odpowiednio wyciętej z filmu ścieżki dźwiękowej, zawiera zanieczyszczenia. Czasami można usłyszeć lekko zaznaczone efekty specjalne, dialogi czy szum pustynnego wiatru. Jednak trzeba przyznać, że jak na nieoficjalne wydanie jakość jest zaskakująco dobra. Muzyka została tak świetnie oczyszczona i zmontowana, że nieczystości są słyszalne w bardzo niewielkim stopniu. Ba! Muszę przyznać ze to jeden z najlepiej przygotowanych, bootlegów jakie kiedykolwiek słyszałem!
Natomiast Ultimate Edition nie ma żadnych problemów z odgłosami z filmu. To wydanie powstawało na bazie oryginalnych materiałów z sesji nagraniowej i trzeba przyznać, że jakość dźwięku jest o niebo lepsza od tej na bootlegu. Jednak na Ultimate Edition zawodzi to, co jest największym plusem Bootlegu – montaż muzyki. Sony pocięło dzieło Williamsa na niezwykle krótkie utwory. Większość z nich nie tworzy spójnej całości. Są bezlitośnie przerywane w połowie i pozostawiają po sobie uczucie niedosytu. Denerwuje to szczególnie, gdy słucha się utworów nie zgodnie z kolejnością playlisty. Nigdy nie byłem zwolennikiem łączenia różnych utworów w jedną całość i denerwują mnie piętnastominutowe utwory. Jednak takie kilkunastu sekundowe skrawki muzyki są zwyczajnie nieprzyjemne w odbiorze…
Nie ma, co ukrywać, że zawsze po wydaniu oficjalnego "Complete Score" bootlegi traciły rację bytu. Tak jest i w tym przypadku. Nie widzę sensu szukania tej zanieczyszczonej (co prawda tylko w niewielkim stopniu) wersji muzyki, gdy wyszła krystalicznie czysta Ultimate Edition. Bootleg jest bardziej ciekawostką, niż pełnoprawnym rozszerzeniem dzieła Williamsa. Jednak jego spójność i montaż sprawiają, że jest to ciekawostka bardzo interesująca i mimo wszystkich wad godna przesłuchania.
Nie mam żadnych wątpliwości, co do genialności samej muzyki z "Mrocznego Widma". Williams stanął na wysokości zadania i stworzył perfekcyjnie dopasowaną do obrazu, a za razem niezwykle słuchalną muzykę. Jednak, gdy mam ustosunkować się do poszczególnych wydań soundtracków, mój entuzjazm gaśnie. Bootleg po wydaniu Ultimate Edition jest juz zbędny, niemniej stanowi wzorzec dla tego typu nieoficjalnych płyt. Mimo wszystkich problemów z dźwiękiem wystawiam mu najwyższą ocenę. Natomiast Ultimate Edition jest przykładem, w jaki sposób nie należy wydawać muzyki. Tragiczne "rozcinanie" utworów i nie dbanie o ich spójność, sprawiają, że nie wszyscy będą w pełni usatysfakcjonowani tą płytą. Nie poprawi tego nawet bardzo ciekawe wydanie płyty, która została wzbogacone o obszerną książeczkę, zawierającę sporo zdjęć i świetną okładkę. Jeżeli od razu zakochaliście się w wydaniu oficjalnym, to z pewnością Ultimate Edition was zadowoli. W innym przypadku satysfakcja z posiadania tego wydania może osłabnąć przez montaż muzyki. I dla tego moja ocena dla "Complet Score" od Sony to tylko cztery nutki.
# – Mając świadomość tego, że bootleg jest bardzo rzadkim wydaniem muzyki z "Mrocznego Widma", w recenzji posługuję się tytułami z o wiele popularniejszego Ultimate Edition. Tytuły kompozycji z bootlegu są zapisane w nawiasach. I jeszcze słowo wyjaśnienia odnośnie poniższej tracklisty – dwa pierwsze CD, to właśnie Ultimate Edition, a dwa kolejne, to już Complete score.
Wdług mnie za dużo jest tu 5
Wybacz, staraliśmy się ubić te zarazy, ale okazały się bardziej odporne, niż Raid na mole.