Six Feet Under – Vol. I & II
Kompozytor: Thomas Newman, różni wykonawcy
Rok produkcji: 2002
Wytwórnia: Universal Records
Czas trwania: 69:01 min.

Ocena redakcji:

 

Słynne "Sześć stóp pod ziemią" to jeden z tych kontrowersyjnych seriali, które łamią tabu. Opowiada on bowiem o (nie)codziennym życiu rodziny prowadzącej dom pogrzebowy. Jest w nim więc sporo dyskusyjnego podejścia do spraw życia i śmierci, choć nie zabrakło też innych poważnych wątków, jak homoseksualizm czy seks sam w sobie. Serial ten, wyprodukowany przez stację HBO i przez spory okres czasu będący jej sztandarową produkcją, z powodzeniem można więc nazwać niezwykłym i oryginalnym. Czy to samo da się powiedzieć o muzyce?

t_newman-4108311-1590000964I tak i nie. Samą ilustracją i stworzeniem tematu przewodniego dla serialu zajął się bowiem Thomas Newman, który znany jest z oryginalnego podejścia do muzyki. Stworzył on niebanalny motyw, równie piękny co frapujący i podobnie sprawa ma się z resztą jego muzyki do serialu. Tyle, że tejże muzyki nie wydano. Uraczono nas tylko dwoma składankami, tak z Newmanowskim tematem, jak i z całą gamą piosenek zainspirowaną lub użytą w serialu. Fakt faktem, że kompozycji Newmana nie było zbyt wiele, wobec czego trudno mieć pretensje do twórców o ten zabieg. Inna sprawa, że obie te składanki to dzieła bardzo średnie, w których sporo jest chaosu, a mniej spójności i klimatu, jaki charakteryzował serial. Producenci wydali bowiem zlepek różnych piosenek z różnych epok i gatunków, co często kłóci się niemiłosiernie, a słucha się tego po prostu słabo. Owszem, obie płyty mają momenty, które są bardzo dobre, ale generalnie to bardzo średnie dzieła, jakich leży na sklepowych półkach od groma. No, ale przejdźmy do konkretów, czyli w tym wypadku płytki pierwszej, która została wydana jeszcze gdy królował sezon pierwszy tej produkcji. 

 

Zawiera ona 17 utworów, z czego ten ostatni to bonus track, który nie został nawet wymieniony na okładce. Wątpliwa to jednak radość natknąć się na niego, gdyż jest to produkt koszmarny. Przeróbka starego melodyjnego przeboju prawiącego o jedzeniu i miłości odśpiewana jest bowiem tak, jakby to jedzenie było przeterminowane co najmniej o 2 miesiące, a miłość przynosiła niewiarygodny ból. Wprawdzie Julie London ma ładny głos, ale jest to zupełnie nietrafiona aranżacja. Niestety jeśli idzie o wszystkie kompozycje, które nie zostały przed nami ukryte, to jest niewiele lepiej. Wprawdzie po świetnym "Title Theme" Newmana dostajemy przyjemną balladę zespołu Lamb, ale już po chwili nastrój psuje przesadnie elektroniczne "Deep Down & Dirty". Zaraz po nim głośniki okupuje kolejny klasyk – tym razem nie zmieniony – "I Love Being Here With You", czyli znowu jest przyjemnie i sielsko. Oczywiście do czasu, gdyż jak tylko panna Lee kończy śpiewać, do naszych uszu dociera rockowe "One Time Too Many" Polly Jean Harvey (goszczące także na składance do "Batman Forever", gdzie nawet pasowało), które znowuż niszczy nastrój. I tak w koło Macieju – utwory spokojniejsze, ballady (nie zawsze udane i ładne) przeplatane są z drażniącą manierą ostrzejszym graniem lub też takim, które skutecznie zabija poprzednią piosenkę.

 

Oczywiście są i wyjątki, niektóre utwory lepią się nawet, jak następne dwa w kolejności: "Distractions" i "Squares", tyle że są to wyjątki, które po chwili i tak wypadają z pamięci. Owszem podczas słuchania są przyjemne, rytmiczne i nie nudzą zbytnio (choć jest parę niezwykle sennych), ale co z tego, skoro po chwili nie wiemy "o czym to było?". I tak właśnie wygląda ta płyta – bardzo średnia składanka, która sama siebie wymazuje z pamięci i/lub twardego dysku. Na dobrą sprawę całość ratują klasyki Peggy Lee i The Dandy Warhols oraz naprawdę przyjemne kompozycje Lamb, Craiga Armstronga (tu do spółki z Paulem Buchanan – piosenka ta znajduje się też na albumie "The Space Between Us") i oczywiście Newmana. Ten ostatni doczekał się zresztą dwóch remiksów tematu głównego, co także postanowiono nam niestety udostępnić. Mówię niestety, gdyż są to dwie niewiarygodne pomyłki techno, które nie dość, że są maksymalnie za długie i bliźniaczo podobne do siebie, to jeszcze całkowicie zabijają ducha oryginału. Efekt jest taki sam, jak dodatek Tiesto na płytce "Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka", choć fani tej muzyki są zapewne wniebowzięci… Ja niestety nie jestem i wypada mi tylko dodać, że maksymalnie rozczarowałem się tą płytą, która warta jest jakiejkolwiek uwagi tylko przez wzgląd na w/w pozytywy. Całą resztę można spokojnie ominąć.

 

six-feet-under-1390408-1590001033


Na całe szczęście firma Astralwerks trzy lata później postanowiła wydać płytkę opatrzoną napisem "Vol II" z podtytułem "Everything Ends", na której paradoksalnie wszystko co dobre dopiero się zaczyna. Płyta ta posiada dwa wydania – po raz pierwszy była dostępna w stylowej twardej oprawie, potem zaś wypuszczono ją ponownie w zwykłym pudełku. Oba wydania niczym się jednak nie różnią. Także porównanie z "Vol I" nie wypada jakoś szalenie korzystnie, gdyż krążek ten powstał dokładnie z tego samego przepisu. Raz jeszcze wymieszano nam więc różne piosenki, w tym parę nieśmiertelnych szlagierów. Tyle tylko, że tym razem jest ich mniej i obyło się bez nazwiska Newman. Trudno powiedzieć czy to dobrze czy źle, ale przyznać trzeba, że same piosenki prezentują się już znacznie lepiej, zarówno osobno, jak i w grupie.

Wprawdzie panowie z Astralwerks zabili wszelką oryginalność umieszczając na początku ograny do granic "Feeling Good" królowej Simone. Co by jednak nie mówić, to gdziekolwiek bym go nie usłyszał i jakkolwiek nie pasowałby do całej reszty, to zawsze słucha się go rewelacyjnie, bo to klasa sama w sobie. Tu na dodatek niczego nie zaburza i szybko przechodzimy do…(tak jest!) ciut innych klimatów! O dziwo piosenka "Amazing Life" grupy Jem (Dżem? 😉 jest bardzo ładna, klimatyczna i nijak nie zabija ducha wielkiej Niny. Równie przyjemnie i w podobnym stylu prezentują się utwory Phoenix i Coldplay, a w dalszej części albumu klasyk Irmy Thomas (najlepiej znany chyba z filmu "Fallen") i zespołu Ceasars oraz piosenka Death Cab For Cutie.

 

Także reszta, choć podobała mi się ciut mniej, jest o klasę lepsza od tego, co zaprezentowała nam pierwsza płyta. W dodatku tu dopiero czuć wspólny mianownik, klimat i spójność, czego zabrakło na "Vol I". I choć nie obyło się bez zupełnie nie zrozumiałych dla mnie wtrętów, jak końcowe "I'm A Lonely Little Petunia (In An Onion Patch)" (choć utwór sam w sobie nie jest zły, ale niesamowicie krótki i jakby niewykorzystany do końca) czy ścieżek po prostu złych lub takich, które trzeba lubić od maleńkości (Bebel Gilberto, Interpol), ale i tak krążek jest znacznie lepszy od wcześniej opisanej płytki Universalu. Szkoda jedynie, że jest od niej krótszy i że zabrakło na nim jakiejkolwiek ścieżki autorstwa Newmana (byle nie zremiksowanej! 😉

O ile pierwsza pozycja jest przeznaczona wyłącznie dla fanów, tak drugą polecam już wszystkim, gdyż jest to po prostu dobra (choć nie rewelacyjna) porcja muzyki. Rzadki to przypadek, gdy 'sequel' przebija oryginał (nie tylko pod względem okładki). Choć może przy serialu to inaczej działa 🙂

Autor recenzji: Jacek Lubiński
  • 1. Six Feet Under Title Theme – Thomas Newman
  • 2. Heaven – Lamb
  • 3. Deep Down & Dirty – Stereo MC's
  • 4. I Love Being Here With You – Peggy Lee
  • 5. One Time Too Many – Polly Jean Harvey
  • 6. Distractions – Zero 7
  • 7. Squares – The Beta Band
  • 8. Inspiration Information – Shuggie Otis
  • 9. Pure & Easy – The Dining Rooms
  • 10. Let's Go Out Tonight – Craig Armstrong feat. Paul Buchanan
  • 11. Spooky – Classics IV
  • 12. Bohemian Like You – The Dandy Warhols
  • 13. Mis Dos Pequeńas – Orlando Cachaito Lopez
  • 14. Waiting (Tom Lord-Alge Remix) – The Devlins
  • 15. Six Feet Under Title Theme (Rae & Christian Remix) – Thomas Newman
  • 16. Six Feet Under Title Theme (Photek Remix) – Thomas Newman
  • 17. Yummy Yummy Yummy – Julie London (Bonus Track)
2
Sending
Ocena czytelników:
2 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Asian X.T.C

Asian X.T.C

Rocznie na całym świecie powstaje mnóstwo filmów i nie mniej ścieżek dźwiękowych jest wydawanych na płytach. Zapoznawanie się z nimi wszystkimi jest z oczywistych powodów niemożliwe, dlatego nikt tak naprawdę nie wie ile arcydzieł i naprawdę świetnych ścieżek...

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...