Pierwsza seria „Sherlocka” zebrał entuzjastyczne recenzje. Nic dziwnego, że powstała druga, co zresztą sugerował finał (przełożona konfrontacja Sherlocka z Moriartym). W tej serii wzięto się za trzy najsłynniejsze sprawy: „Skandal w Belgravii” z Ireną Adler w roli głównej, „Psa Baskerville’ów” i „Upadku z Reichenbacha”, oczywiście odpowiednio je modyfikując. Za muzykę znowu odpowiadał duet Arnold-Price. I słychać progres, choć pozornie nic się nie zmieniło. Nadal mamy elektronikę, wspieraną przez smyczki, perkusję i inne żywe instrumenty, za to całość brzmi już bardziej przystępnie.
Na sam początek otrzymujemy temat Ireny Adler (piękne solo na skrzypcach, grane przez samego Sherlocka – przynajmniej na ekranie), który jest szkieletem muzyki z pierwszego odcinka, lecz bardziej delikatnym i lirycznym. Nic dziwnego, bo Adler była jedyną taką istotną w życiu Holmesa. Potwierdzają w tym przekonaniu następne utwory – lekko skoczny „Potential Clients” (plumkające smyczki), zmysłowy początek „Status Symbols” (zwiewne skrzypce, zgrabnie wplecionym tematem Sherlocka z poprzedniego sezonu oraz pulsującą elektroniką) czy kapitalny, wręcz epicki „SHERlocked” (znowu skrzypce, a także fortepian), jakie budują wątek zauroczenia Holmesa kuszącą kobietą (dramatyczne „The Woman”). Pojawia się też muzyka akcji, oparta o sprawdzone patenty (uderzenia cymbałków w powolnym „Dark Times”, smyczki w „Smoke Alarm”), jednak jest jej tutaj wyjątkowo mało.
„Pies Baskerville’ów” idzie bardziej w stronę horroru, więc i muzyka musiała zmienić klimat. Słychać to już w „Pursuit by a Hound”. Elektronika staje się mocniejsza i bardziej agresywna, wspierana przez smyczki i kotły, wywołuje przerażenie. Mroczna atmosfera jest wzmaga dalej „The Village” (orientalna perkusja, cymbały i flety mieszają się z samplami) i „Double Room” (cymbały, perkusja, także elektroniczna i delikatne dźwięki skrzypiec oraz fortepianu), które brzmią bardziej przyswajalnie, ale i tajemniczo. Jednak prawdziwą petardą jest idąca w techno przeróbka tematu przewodniego w „Deeper into Baskerville” (sprytne wejście Holmesa do bazy), która pod koniec wycisza się. Poza tym zdarzają się krótkie chwile oddechu (akustyczna gitara na początku „To Dartmoor”, który otwiera temat Sherlocka) oraz prawdziwej grozy (niepokojące „The Lab” z nerwową grą dętych drewnianych, czy „Mind Palace and Solution” mieszające typowo horrorową grę smyczek z elektronicznymi eksperymentami).
Ostatni odcinek to zaś konfrontacja Holmesa z Moriartym, która kończy się cliffhangerem zapowiadającym nowy cykl. Jest więc dramatycznie, choć wyczuwalny jest wciąż duch grozy poprzedniego odcinka w „Grimm Fairy Tale” (cymbały, elektronika oraz różne głosy). Zmiana klimatu przychodzi w „Deduction and Deception”, gdzie elektronika pulsuje intensywniej. Pozornie jest to zwykły underscore, lecz gdzieś w połowie utworu smyczki stają się bardziej nerwowe i niepokojące, nabierają podniosłego charakteru, a tykające kotły wydają się odmierzać pozostały Holmesowi czas. Ten temat dominuje przez cały odcinek (i tą część płyty), co słychać w jeszcze bardziej epickim „Prepare to Do Anything” i „Blood on the Pavement” (poruszające smyczki). Całość zaś kończy elegijny „One More Miracle”, gdzie temat Watsona łączy się z motywem przewodnim.
Tym razem Arnold z Pricem popracowali nad brzmieniem, tworząc bogatszą w tematy oraz bardziej atrakcyjną dla ucha ilustrację, która mimo to nadal lepiej sprawdza się w połączeniu z obrazem, niż poza nim. Jednak i autonomicznie wypada naprawdę ciekawie. Spory postęp. Aż strach brał na myśl, co mogli stworzyć w kolejnej odsłonie serialu.
Ciąg dalszy nastąpi…
0 komentarzy