Jamesa Newtona Howarda zwykło nazywać się muzycznym kameleonem. A to dzięki łatwości z jaką kompozytor ten porusza się w różnych obszarach muzycznych inspiracji, jednocześnie sprawiając wrażenie braku własnego stylu. Oczywiście jeżeli dobrze przyjrzeć się jego twórczości, można bez problemu znaleźć pewne stałe elementy kompozycji, przewiające się w pracach Howarda już od kilkunastu lat. Istnego olśnienia można doświadczyć słuchając pewnej ścieżki dźwiękowej z roku 1993, noszącej tytuł "Święty z fortu Waszyngtona".
Film ten z pewnością nie należy do najbardziej znanych w karierze amerykańskiego kompozytora, mimo że jest to kawał świetnego kina. W rolach głównych wystąpili tu Danny Glover i Matt Dillon, kreujący postaci dwóch bezdomnych w Nowym Jorku. Tytułowy Fort Waszyngtona to przytułek stanowiący ich jedyny dach nad głową. To poruszająca historia, która wymagała bardzo oszczędnej i wyważonej ścieżki dźwiękowej. James Newton Howard stworzył zatem muzykę ascetyczną, miejscami wręcz ambietnową, ale posiadającą pewien pierwiastek magii, nadający całej historii dodatkowej głębi. To muzyka, która nie zdradza ani nie uwypukla żadnych emocji. Towarzyszy głównym bohaterom delikatnie tylko komentując ich poczynania ale przede wszystkim potęguje skupienie widza wprowadzając atmosferę zawieszenia, niepewności i tajemnicy.
To jedna z wcześniejszych prac Jamesa Newtona Howarda, stylistycznie bliska takim tytułom jak "Wodny świat" czy "Dave". Najważniejsza jest w niej elektronika, która w otoczeniu perkusji, smyczków i trąbki tworzy bardzo charakterystyczną teksturę. Brzmieniowo "Święty z fortu Waszyngtona" jest czymś pomiędzy "Ostrym dyżurem", "Wodnym światem" i "Cedrami pod śniegiem". Z kolei afrykańskie perkusjonalia miejscami przywołują w pamięci późniejszego "Dinozaura". Nie można nie zauważyć też kilku fragmentów ("Main Titles") posiadających mistyczny, niemal baśniowy wydźwięk. Rozwiązanie instrumentalne, które wykreowało taki efekt, James Newton Howard wykorzystał później jeszcze w takich pracach jak "Atlantyda: zaginiony ląd", "Cedry pod śniegiem" czy "Kobieta w błękitnej wodzie".
Muzyka ze "Świętego z fortu Waszyngtona" to na szczęście nie tylko ponure i suspensowe brzmienia. Posiada ona też kilka bardziej optymistycznych i pogodnych fragmentów – szczególnie na początku filmu, kiedy dopiero poznajemy głównych bohaterów. Z pewnością jedną z najciekawszych i najbardziej charakterystycznych kompozycji tego soundtracku jest "Sewing Money", będąca istnym przeglądem przez różnorodność tej pracy. Na krążku wyróżnia się także jazzowa trąbka (Chuck Findley), której solo co jakiś czas zaskakuje i zdecydowanie podnosi wrażenia płynące ze słuchania całości.
Z pewnością nie jest to najjaśniejsza pozycja w dorobku Jamesa Newtona Howarda. To muzyka w pełni realizująca powierzone jej zadania i świetnie zdająca egzamin w konfrontacji z obrazem. Jako autonomiczne dzieło, to jedynie ciekawa wykładnia stylu amerykańskiego kompozytora, który mocno ewoluował przez te kilkanaście lat. Krążek godny polecenia, choć głównie ze wskazaniem na entuzjastów twórczości Jamesa Newtona Howarda.
0 komentarzy