Run All Night
Kompozytor: Junkie XL
Rok produkcji: 2015
Wytwórnia: WaterTower Music
Czas trwania: 123:52 min.

Ocena redakcji:

 

Już od ładnych paru lat Liam Neeson jest synonimem kina akcji. Wszystko za sprawą serii „Taken” oraz jej kolejnych klonów w postaci solowych produkcji. Z tych zdecydowanie najciekawszą jest ta najnowsza, czyli właśnie „Nocny pościg”. Film zaskakuje głównie swoim spokojnym rozwojem – nie epatuje bezmyślnie akcją, tylko daje fabule i bohaterom się rozkręcić, solidnie nakreślając relacje między nimi. Bliżej mu tym samym do sensacyjnych tytułów z lat 70. ubiegłego stulecia, niż współczesnych akcyjniaków – nawet jeśli sam z czasem staje się równie efekciarski, co te ostatnie.

 

Autorem muzyki został Tom Holkenborg, znany szerzej jako Junkie XL – holenderski producent i DJ, który na dużym ekranie zadebiutował jeszcze w latach 90., lecz dopiero ostatnimi czasy zaczął podbijać Hollywood. Świadczą o tym nie tylko sequel „300” lub pierwsza odsłona „Divergent”, ale i nadchodzące projekty – kolejny „Mad Max”, remake „Point Break” czy, przede wszystkim, „Batman v Superman”, w którym zmierzą się dwie ikoniczne postaci komiksowe. Jak na tym tle wypada „Run All Night”?

 

junkie_xl-6090518-1590001565Blado – tak chyba najkrócej można podsumować daną ilustrację. Nie jest ona zła, ale też i daleka od dobrej roboty. W filmie sprowadza się głównie do nieinwazyjnej, acz w jakimś stopniu służącej atmosferze tapety, którą zauważa się głównie w spokojnych momentach, kiedy na pierwszy plan wchodzi łagodna liryka. W tym aspekcie Holkenborg dobrze oddał zresztą specyfikę ruchomego obrazu – jego muzykę także spowija w dużym stopniu posępny dramatyzm, który ma dużo czasu, by stosownie wybrzmieć. Nie jest to przy tym żadne novum – kompozytor nie proponuje nic więcej poza posępną, minimalistyczną elektronikę, którą uzupełniają głównie smyczki w różnej postaci. Ślicznie smutne „I Just Killed Your Boy”, z przejmującymi dźwiękami wiolonczeli, przekonuje jednak o trafności takiego rozwiązania i, co ważne, potrafi ująć także poza ekranem.

 

Zdecydowanie gorzej ma się muzyka akcji, która jest oczywiście odpowiednio bombastyczna, lecz troszkę bezmyślna. Dziwi to, zważywszy na fakt, że Holkenborg (notabene okładki płyt coraz częściej sugerują, iż twórca powoli odchodzi od swojego pseudonimu) miał nań kilka pomysłów. Niepotrzebnie jednak zapędził się w plagiatowanie stylistyki Hansa Zimmera i jego fabryki kompozytorów. Za wtórne to wszystko, zbyt mocno pachnie Batmanami i innymi superherosami (charakterystyczne tąpnięcia, syntezatory), co skłania do powątpiewania w muzyczną jakość nadchodzących blockbusterów, pod którymi Junkie XL się podpisał.

 

Jasne – walenie w gary, różnorakie eksperymenty elektroniczne i agresywne bity mogą się podobać miłośnikom takiego brzmienia i jako-tako pasują do uciekającego przez miasto Neesona (choć z reguły giną pod natłokiem wybuchów, wystrzałów i innych odgłosów), podkręcając rozpaczliwość sytuacji o kilka decybeli. Za bardzo to jednak chaotyczne, beznamiętne i niezwykle ciężkie w odbiorze autonomicznym, o czym dosadnie przekonuje to ponad dwugodzinne, elektroniczne wydanie. Już w połowie zaczyna ono męczyć natłokiem atrakcji, stanowiąc niemal żywą definicję ściany dźwięku, która jest atrakcyjna jedynie w pierwszych kilku utworach („Witness”, „Just One Night”). Potem zbija się w jedną, wielką plamę tekstur, która, pomimo olbrzymiej niekiedy energii, niespecjalnie emocjonuje.

 

Najbardziej intrygujący wydaje się tutaj zresztą ‘notatnik’ kompozytora – nieociosany, ale spójny zbiór wszystkich najważniejszych tematów i pomysłów, które umieszczono na samym końcu, w postaci bonusa. Trwający ponad 50 minut kolos również nie jest łatwym wyzwaniem, ale miejscami zdaje się wręcz naturalnie płynąć z głośników i wart jest spędzonego z nim czasu. Pod wieloma względami wystarcza on za cały soundtrack, zatem można odrobinę żałować, iż na tym nie poprzestano.

 

Obecna, rozbuchana do granic forma zwyczajnie muzyce nie służy – szczególnie, że ilustracja nie przechodzi wielkich transformacji, przez cały czas sprowadzając się do jednolitej mieszaniny nieprzyjemnej, drapieżnej akcji z momentami bardziej refleksyjnymi, pozbawionymi jednocześnie jakiejkolwiek nadziei (nutka optymizmu przychodzi dopiero wraz ze skromnym „Epilogue”). Także i układ materiału działa na zasadzie sinusoidy, proponując z jednej strony nic nie wnoszące, sekundowe utwory (najgorszy „Main Title” wszechczasów!), a z drugiej ponad 10-minutowe, przytłaczające odbiorcę suity („The Projects”, „The Cabin”), interesujące jedynie fragmentarycznie.

 

 

Trudno zatem z czystym sumieniem polecić rzeczony tytuł melomanom. Szczęśliwie zawsze istnieje możliwość odsłuchania krótkich klipów i na ich podstawie podjęcie właściwej decyzji. Ja daję ostatecznie 2,5 nutki i radzę podchodzić z lekką rezerwą – tragedii nie ma, ale i o satysfakcję będzie trudno.

Autor recenzji: Jacek Lubiński
  • 1. Prologue (from Run All Night)
  • 2. Main Title (from Run All Night)
  • 3. Albiniens at Xmas
  • 4. I See Those Faces In My Dreams
  • 5. Witness
  • 6. My Michael
  • 7. I Just Killed Your Boy
  • 8. Cop Chase
  • 9. The Station
  • 10. Just One Night
  • 11. A Little Extra Sugar
  • 12. I’ll Come After Your Son
  • 13. The Projects
  • 14. A Nightmare That Won’t Pass
  • 15. The Train Tracks
  • 16. Shawn
  • 17. The Cabin
  • 18. Epilogue (from Run All Night)
  • 19. Tom’s Run All Night Sketchbook (Bonus Track)
2
Sending
Ocena czytelników:
2 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...