Right Stuff, The
Kompozytor: Bill Conti
Rok produkcji: 1983 / 2009
Wytwórnia: Varese Sarabande
Czas trwania: 37:26 min.

Ocena redakcji:

 

W 1957 roku NASA podjęła się realizacji bardzo ambitnego projektu Merkury. Celem było wysłanie siedmiu astronautów w przestrzeń kosmiczną. O tej niezwykłej operacji opowiada niesamowity film Philipa Kaufmana „Pierwszy krok w kosmos”, który z rozmachem i zacięciem historyka rekonstruuje przebieg ówczesnych wydarzeń. Mimo upływu lat wciąż ogląda się go znakomicie, co jest zasługą m.in. świetnych zdjęć (piękne widoki kosmiczne) i fantastycznego aktorstwa (Sam Shephard, Ed Harris, Scott Glenn czy Dennis Quaid). Choć całość trwa trzy godziny, nie ma tu miejsca na nudę. Jednak mimo tych zalet i czterech zdobytych Oscarów (za warstwę dźwiękową), w naszym kraju nie jest to zbyt popularny tytuł, z którym bardzo serdecznie polecam się zapoznać.

 

oscar1-8927346-1590000938Jedna z tych czterech statuetek powędrowała do kompozytora, Billa Conti – znanego głównie dzięki współpracy z Sylvestrem Stallone (kultowy „Rocky”). Całość na kompaktach wydano dopiero w 2009 roku, przez wytwórnię VarèseSarabande (wcześniej była ona dostępna na winylach, wraz z muzyką do serialu „Północ-Południe”). Album zawiera 12 utworów trwających 37 minut, czyli niewiele jak na 3 godziny projekcji.

 

Conti miał nie lada problem, gdyż producenci filmu i reżyser mieli kompletnie inne wizje, co do muzyki i jej roli. Doszło nawet do tego, że postanowiono zatrudnić Johna Barry’ego, jednak po wysłuchaniu dem kompozytor popadł w konflikt z Kaufmanem i odszedł. Wrócono wtedy do Contiego, który miał cztery tygodnie na napisanie partytury. Conti wpadł we frustrację, ale w końcu udało się wypracować pewien kompromis między intymnością pożądaną przez Kaufmana, a epickim rozmachem pełnoorkiestrowym wymaganym przez producentów.

 

conti-1684476-1590001356Punktem wyjścia i inspiracją dla kompozytora były „Planety” Gustava Holsta, których echa odbijają się już w temacie przewodnim. Pierwszy raz pojawia się on w otwierającym płytę „Breaking the Sound Barier”, przedstawiającym… przekroczenie bariery dźwięku przez Chucka Yaegera. Jest to wizytówka tej pracy. Zaczyna się delikatnie, ale bardzo podniośle przez grę smyczków i dęciaków (temat ten jeszcze pełniej rozbrzmi w „Yeager’s Triumph”), jednak w połowie następuje przyśpieszenie tempa od uderzenia kotłów. Smyczki zaczynają gwałtownie pędzić na złamanie karku, dęciaki i kotły podkreślają akcję, do czego włączają się klarnety i harfa, a pod koniec także wojskowe werble. Powtórzenie tego tematu w wersji elektronicznej mamy w „Mach I”, gdzie do podniosłego brzmienia syntezatora dochodzi monotonny bas i perkusja (elektroniczna rzecz jasna). Nie jestem fanem syntezatorów, ale tu wyszło to naprawdę przyjemnie.

 

Poza ww tematem są jeszcze dwie dość oryginalne kompozycje, które niosą tą ścieżkę. Pierwsza pojawia się w połowie „Trening Hard/Russian Moon” – spokojny, patetyczny marsz zakończony zostaje smyczkowym tempem znanym z tematu przewodniego „Szczęk”, następuje wolta i skręcami w westernowe klimaty dzięki harmonijce ustnej. To jednak chwilowe, gdyż dalej bałałajka, kotły i smyczki prowadzą nas na wschód. Podkreśla to rywalizację ze Związkiem Radzieckim o podbój kosmosu (wyczuwalna rosyjskość pojawia się też w „Mach II”, zwieńczonym podniosłą gra smyczków, perkusji i dęciaków made in USA). Równie ‘egzotyczne’ jest „Tango”, przywodzące na myśl oczywiście Hiszpanię (kastaniety, gitara akustyczna i popisowe solo trąbki). Ale to tylko odskocznia od podniosłych, pompatycznych melodii serwowanych przez Contiego.

 

Utwór numer sześć to kompilacja czystej Americany, którą ilustrowano udane powroty astronautów z misji, z obowiązkowymi dęciakami i werblami. Niespokojną wariacją tematu przewodniego jest z kolei „Yeager and F104”, który w połowie nabiera dość ponurego brzmienia. z bardzo nerwowymi smyczkami, perkusją i dęciakami w tle. Jeszcze bardziej niepokojące jest „Light This Candle” – mocno przypominające końcówkę pierwszego utworu, lecz ze znacznie cięższym brzmieniem skrzypiec. „Glenn's Flight” zaczyna się od mocnych uderzeń kotła i złowrogich smyczków, które narastają aż do wejścia perkusji i dęciaków – też bardzo rozpaczliwych, podkreślający niepewny początek lotu. I wtedy trąbka ogrywa swoje skoczne solo, a klimat nabiera lżejszych, optymistycznych barw.

 

Sam finał to najdelikatniejsze w całym zestawie „Daylight in Space” (zachód słońca widziany ze statku kosmicznego), podkreślany przez dęte drewniane, cymbałki oraz wspomniany już „Yeager's Triumph”, który z każdą minutą nabiera większego rozmachu. Inaczej jednak niż bonusem nie można nazwać jedynej poważnej wady tej ścieżki, czyli „The Right Stuff (single)” – temat przewodni z dodatkiem dyskotekowej perkusji i basu. Wyszła z tego dziwna mieszanka, której zadaniem był chyba podbój ówczesnych parkietów tanecznych.

 

Zlecenie napisania muzyki do „Pierwszego kroku w kosmos” było trudnym wyzwaniem dla Billa Conti. Kompromis osiągnięty między sprzecznymi życzeniami twórców zaowocował jednak jedną z najbardziej ‘amerykańskich’ kompozycji, jakie można sobie wyobrazić. Muzyka w filmie wybrzmiewa po prostu fantastyczne, kompletnie współgra z obrazem, a inspiracje „Planetami” nie wywołują jakiegoś specjalnego rozdrażnienia. Dźwięk jest czysty i znakomicie się tego słucha także bez znajomości kontekstu. Zniechęcić mogą dość częste powtórki tematu wiodącego, aczkolwiek czas trwania jest na tyle krótki, że nie można się znudzić. Nie boje się stwierdzić, że obok „Rocky’ego” to największe dokonanie Contiego. Ja odleciałem przy nim tak daleko, ze nie chce mi się wracać na Ziemię.

Autor recenzji: Radosław Ostrowski
  • 1. Breaking the Sound Barrier
  • 2. Mach I
  • 3. Training Hard / Russian Moon
  • 4. Tango
  • 5. Mach II
  • 6. The Eyes of Texas Are Upon You / The Yellow Rose of Texas / Deep in the Heart of Texas / Dixie
  • 7. Yeager and the F104
  • 8. Light This Candle
  • 9. Glenn's Flight
  • 10. Daybreak in Space
  • 11. Yeager's Triumph
  • 12. The Right Stuff (Single)
5
Sending
Ocena czytelników:
0 (0 głosów)

1 komentarz

  1. Mefisto

    Kompozycja totalna – w pełni zasłużony Oscar.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Asian X.T.C

Asian X.T.C

Rocznie na całym świecie powstaje mnóstwo filmów i nie mniej ścieżek dźwiękowych jest wydawanych na płytach. Zapoznawanie się z nimi wszystkimi jest z oczywistych powodów niemożliwe, dlatego nikt tak naprawdę nie wie ile arcydzieł i naprawdę świetnych ścieżek...

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...