Autor muzyki do "Pręg" – Adrian Konarski – jest przykładem na to, że mamy w naszym kraju naprawdę ciekawych i obiecujących kompozytorów, potrafiących stworzyć coś niebanalnego. Taka jest właśnie ta ścieżka dźwiękowa. Wiele osób utrzymuje, że podczas nagrywania tej muzyki Adrian był debiutantem. Jednak okazuje się, że miał on już wtedy na swoim koncie kilka filmów krótkometrażowych, dokumentalnych a nawet fabularnych. Mimo to, to właśnie "Pręgi" są jego pierwszą ścieżką dźwiękową wydaną na płycie i można być pewnym, że nie ostatnią.
Młody Krakowianin skomponował naprawdę przyjemną i pełną emocji muzykę, która, mimo że nie wychodzi przed obraz, to jest bardzo zajmująca. To świetny przykład typowo europejskiej muzyki filmowej do typowo europejskiego filmu, w którym najważniejsze są emocje i spokojne prowadzenie akcji. Sporo jest tutaj, w związku z tym, grania skromnymi dźwiękami fortepianu, oboju, fletów i smyczków. Muzyka nie mówi nam tutaj niczego wprost a jedynie delikatnie otacza słuchacza/widza kreując miejscami bardzo mistyczny nastrój.
Na płycie, jak i w samym filmie, pojawiają się dwa światy. Pierwszy z nich to nieco beztroskie, ale i trudne dzieciństwo Wojtka. Pojawia się tutaj kilka bardzo lekkich motywów, jak ten z "Muzyka uzdrawia" czy "Wiatraczki i święte figurki". Są one bardzo wyraziste i dynamiczne, choć przeplatane bardziej spokojnymi i krótkimi "przerywnikami". Pewien zwrot następuje w utworze "Ucieczka z domu" gdzie pojawia się bardzo dynamiczny i dramatyczny motyw ucieczki wygrywany szybko na smyczkach. Bardzo przypomina on stylem, to jak tworzy Alberto Iglesias. Ten hiszpański kompozytor słynie głównie ze swojej współpracy z Pedro Almodovarem, gdzie doskonale podkreśla swoją muzyką, niezwykłe wizje kultowego reżysera. W jego twórczości najważniejsze jest idealne współgranie dźwięku muzyki z ciszą. Nie ma tam żadnej przesadności w orkiestracjach czy wirtuozerii. Bardzo podobnie jest w "Pręgach". Adrian Konarski stara się nie mówić swoją muzyką zbyt wiele. Posługuje się głównie skromnymi dźwiękami smyczków i fortepianu, tylko gdzieniegdzie pozwalając sobie na większe napływy emocji.
Poza tym, w takich utworach, jak "Dzieciństwo", widać fascynację kompozytora minimalizmem. Pojawia się tutaj charakterystyczna dla Glassa repetytywność krótkiego motywu wykonywanego przez flet, która staje się narzędziem dla pokazania świetnych przebiegów harmonicznych. Zresztą potwierdzają to słowa samego kompozytora, który stwierdził kiedyś: "Lubię minimalizm, odejmowanie, które w efekcie końcowym pozwala uzyskać lekką, przejrzystą strukturę. Materia filmowa zakłada dla muzyki dość sztywne ramy, ale tym bardziej pobudza mnie to do eksperymentowania". Pod tym względem muzyka Adriana, jeszcze bardziej przypomina dokonania Alberto Iglesiasa w takich filmach jak "Porozmawiaj z nią", "Wszystko o mojej matce" czy "Kochankowie z kręgu polarnego".
Warto wspomnieć tutaj także o kilku kompozycjach, które najbardziej zapadają w pamięć. Jedną z nich jest bez wątpienia "Scena miłosna". Utwór ten rozpoczyna się spokojnymi dźwiękami fortepianu, który z czasem zaczyna dostarczać coraz więcej uniesień osiągając w końcu pewien punkt kulminacyjny. Świetnie i bardzo nieszablonowo brzmi ten fragment także w samym filmie, nadając jedynej scenie miłosnej w filmie bardzo romantycznego i jednocześnie przejmującego charakteru. Intrygująco brzmi także utwór "Jaskinia". Pojawia się tutaj bardzo subtelnie wyeksponowana perkusja z tablą i dżambą na czele. Nadaje to tej kompozycji bardzo intymnego i mistycznego charakteru.
W materiałach zamieszczonych na płytach DVD z filmem, Adrian wspomina, że bardzo chciał, aby ten utwór równie dobrze działał w filmie jak i poza nim. W końcu każdy kompozytor piszący muzykę do filmu szuka w nim miejsca, gdzie mógłby swobodnie się wypowiedzieć bez obawy o zepsucie sceny. Zazwyczaj takim miejscem jest początek filmu lub napisy końcowe. Właśnie w tych momentach filmu można często usłyszeć najlepsze fragmenty muzyki. Adrian Konarski znalazł takie miejsce w scenie, gdy Wojciech, eksploruje jaskinię i trzeba przyznać, że wyszło mu to naprawdę świetnie. Taka intymna, powolna i rytmiczna kompozycja, bardzo dobrze zgrała się z mrokiem jaskini i samotnością, jaką przeżywał tam bohater filmu. Z kolei samotny, punktowy fortepian sprawia wrażenie kropli kapiących z stalaktytów znajdujących się w tytułowej jaskini… Inną wersję tej kompozycji można usłyszeć także w "Napisach końcowych".
Ciekawostką jest także zamieszczenie na tej płycie muzyki ze zwiastuna kinowego. Zazwyczaj takiej muzyki nie umieszcza się na wydaniach ścieżek dźwiękowych, ale wynika to raczej z tego, że rzadko muzyką do zwiastunów zajmują się kompozytorzy zatrudnieniu do umuzycznienia filmu. Jak wspomniał mi kiedyś Adrian, początkowo ten konkretny zwiastun posiadał muzykę Moby’ego. Jednak producenci stwierdzili, że wykupienie praw do wykorzystania tego fragmentu byłoby zbyt drogie, więc zlecono to jemu. Ostatecznie powstał naprawdę ciekawy, choć krótki utwór (rozgrywany na trzy tempa), w którym możemy usłyszeć między innymi wokalizę Doroty Ślęzak (na co dzień związana z Piwnicą Pod Baranami).
Muzyka Adriana Konarskiego z "Pręg" została wydana dość nietypowo. Otóż pojawiła się ona jako dodatek w kartonowej kopercie, do dwupłytowego wydania DVD tegoż filmu. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to wręcz genialny zabieg, ponieważ dostajemy w sumie trzy płyty (z filmem, z dodatkami i z muzyką) w cenie taniego hollywoodzkiego soundtracku (poniżej 50zł). Jednak z drugiej strony pokazuje to, że muzyka filmowa jest u nas ciągle traktowana, jak mało istotny dodatek do filmu, niegodny samodzielnego bytu. "Pręgi" są najlepszym przykładem na to, że polska muzyka filmowa warta jest wydawania. Może ten album nie jest najlepszym sposobem publikowania, ale pokazuje za to, że mamy w Polsce kompozytorów, którymi warto się chwalić. Jednym z nich jest z pewnością Adrian Konarski. Napisał on naprawdę ciekawą muzykę, sam ją zorkiestrował i wykonał wszystkie partie fortepianowe – takie zaangażowanie, poparte umiejętnościami i wykształceniem jest obecnie rzadko spotykane wśród młodych kompozytorów. Zazwyczaj ich umiejętności ograniczają się do obsługi odpowiednich programów komputerowych, które robią wszystko za nich…
Polecam tę płytę bez wahania, bo jest to kawałek naprawdę świetniej i żyjącej muzyki. Nie dość, że jest ona na wysokim poziomie artystycznym, to jeszcze jej wykonanie i nagranie jest godne pozazdroszczenia. Ale w końcu nie mogło być inaczej skoro jego realizacją zajął się Rafał Paczkowski – znany ze stałej współpracy chociażby z Janem A.P. Kaczmarkiem. Warto też wspomnieć, że kompozytor otrzymał za tę muzykę Nagrodę Publiczności "Jańcio Wodnik" na festiwalu Prowincjonalia, oraz nominację do Orła – Nagrody Polskiej Akademii Filmowej. Trochę żal, że Adrian nie doczekał się jeszcze porządnego wydania tej muzyki, ale wszystko przed nami…
0 komentarzy