Place Beyond the Pines, The
Kompozytor: Mike Patton
Rok produkcji: Milan Records
Wytwórnia: 2013
Czas trwania: 58:46 min.

Ocena redakcji:

 

Jest coś nachalnego w próbach zrobienia z Ryana Goslinga kultowego aktora. Reżyserzy tak bardzo starają się, by wyglądał stylowo, że nie dają mu już kiedy grać. A potem w recenzjach powtarza się, jak dobrze zagrał Bradley Cooper… Przy całym manieryzmie w prezentacji granego przez Goslinga Luke’a, „Drugie oblicze” i tak wypada zaskakująco dobrze. Nie razi pretensjonalnością (co mocno sugerował zwiastun), broni się emocjami, nawet wciąga. Nie można mu także odmówić ambicji pod względem intelektualnym, jak i realizacyjnym.

 

pattonmike-5453210-1590001372To ostatnie objawia się chociażby w specyficznej ścieżce dźwiękowej. Nie ma tu miejsca na miłe melodyjki (poza jednym wyjątkiem), żadnego ukłonu w stronę tradycyjnych rozwiązań, nawet modna ostatnio, niełatwa elektronika należy do innego świata. Mike Patton, znany głównie jako długoletni wokalista Faith No More, buduje swój szczególny świat, próbując tego co najtrudniejsze – bycia oryginalnym.

 

Podstawowe dwie cegiełki, z jakich korzysta to patetyczne partie chóralne i agresywne ciosy gitary elektrycznej. Nie służą mu one do tworzenia melodii, które mają tu z reguły szczątkowy charakter. Pewne motywy się powtarzają („Beyond the Pines"), ale na zasadzie wspólnoty dźwięków, nie tematów. Pattona wyraźnie bardziej interesuje samo brzmienie oraz szczególny stan zawieszenia. Nawet tam, gdzie mógłby ze swobodą poprowadzić spójną linię melodyczną („Evergreen”), z niemal sadystyczną przyjemnością rwie ją i szarpie – ważny jest mocny akcent, powtarzająca się niczym znak zapytania nad całą ścieżką pauza.

 

Zaskakujące jest, że w tym poszarpanym, skandującym brzmieniowymi okrzykami świecie, znalazło się miejsce na niemal naiwną słodycz. Jej najpiękniejszym reprezentantem jest „The Snow Angel”, z ową jedyną pełną, chociaż prościutką melodią graną na fortepianie. Ona też jest co prawda brutalnie szatkowana, za co należałoby Pattona pokroić, lecz i tak broni się ewidentnym wdziękiem. Nieco łagodnej lekkości, ale podszytej niepokojem, znajdzie się także w „Bromance”, czy właściwie ambientowym „Sonday”. 

 

placebeyondpines21-8305545-1590001372Są to jednak wyjątki. Królują dźwięki nieprzyjemne, niepokojące, uciekające od melodyjnego ukojenia, czego najdobitniejszym wyrazem jest wieńczący oryginalną ścieżkę dźwiękową „Handsome Luke”. To naprawdę ciężki orzech do zgryzienia przez nagromadzenie bezładnych, ostrych brzmień. Po nim następuje szereg utworów źródłowych, które mają kłopot innego rodzaju. Co prawda zaskakująco dobrze wpisują się w wizję Pattona, unikają rozwiniętych melodii, eksponują partie chóralne i są przy tym łatwiejsze do strawienia, ale też męczą patosem. Być może jako osobne kawałki nie wywołują takiego wrażenia, lecz nagromadzone razem, zwłaszcza w sąsiedztwie emocjonalnie wyrazistej oryginalnej kompozycji, wywołują efekt przesady i rzutują negatywnie na odbiorze całej ścieżki.

 

Ciekawym jest to, że tak mocno dający o sobie znać przy samodzielnym odsłuchu patos, miejscami ocierający się nawet o pretensjonalność, w trakcie seansu nie razi. Jest w tym pewnie duża zasługa reżysera, Dereka Cianfrance’a, który z muzyki korzysta oszczędnie i stara się jej nadmiernie nie eksponować. Ostatecznie podpiera ona duchowo-metaforyczną warstwę obrazu, lecz nie podkręca emocjonalnie poszczególnych scen. Na płycie sprawia wrażenie nieco przesadzonej i może trochę na siłę awangardowej, przez co jej ciężar wydaje się sztucznie dopompowany.

 

Tym niemniej jest to pozycja na tyle ciekawa i niecodzienna, że warto chociaż spróbować się z nią zmierzyć. Jestem przekonany, że znajdzie swoich zadeklarowanych fanów, którzy docenią (i pewnie też przecenią) jej oryginalne podejście, zwłaszcza że radzi sobie w filmie znacznie lepiej, niż większość tego rodzaju eksperymentów. Jako słuchacz, którego tego rodzaju konwencja jednak nie do końca przekonuje, czuję się zobowiązany przestrzec, iż ta ociekająca patosem awangardowa podróż, może być – szczególnie dla zwolenników bardziej tradycyjnego podejścia – nie do przełknięcia.

Autor recenzji: Jan Bliźniak
  • 1. Schenectady
  • 2. Family Trees
  • 3. Bromance
  • 4. Forest of Conscience
  • 5. Beyond the Pines
  • 6. Evergreen
  • 7. Misremembering
  • 8. Sonday
  • 9. Coniferae
  • 10. Eclipse of the Son
  • 11. The Snow Angel
  • 12. Handsome Luke
  • 13. Please Stay – The Cryin’ Shames
  • 14. Miserere Mei – Vladimir Ivanoff
  • 15. Fratres for Strings and Percussion – Arvo Part
  • 16. Ninna Nanna Per Adulteri – Ennio Morricone
  • 17. The Wolves (Act I and II) – Bon Iver
3
Sending
Ocena czytelników:
0 (0 głosów)

2 komentarze

  1. Mystery

    Niebanalna muza, z ambitniejszym zacięciem i świetnym klimatem, ciekawie wypełniająca obraz. Jak na dzień dzisiejszy jedna z nielicznych pozytywnych niespodzianek tego roku. Zaproponowaną ocenę jestem w stanie zaakceptować, choć sam wrażeniometr, jak na moje ucho, jest nieco za skąpy 😉

    Odpowiedz
  2. Mefisto

    W filmie muzyka klasa – dodaje bardzo dużo do klimatu i po prostu świetnie zgrywa się z obrazem. Płytowo nie do końca przyjemna rzecz, ale również niezwykle klimatyczna, a przy tym całkiem nieźle zmontowana. Generalnie ścieżka bardziej do „wczucia się”, niż słuchania jako takiego.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Asian X.T.C

Asian X.T.C

Rocznie na całym świecie powstaje mnóstwo filmów i nie mniej ścieżek dźwiękowych jest wydawanych na płytach. Zapoznawanie się z nimi wszystkimi jest z oczywistych powodów niemożliwe, dlatego nikt tak naprawdę nie wie ile arcydzieł i naprawdę świetnych ścieżek...

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...