Eksploracja peryferii świata muzyki filmowej potrafi czasem przynieść zaskakujące efekty. Można w ten sposób natrafić na dzieła, bardzo wątle powiązane ze światem filmu, a mimo to budzące z nim spore skojarzenia. Obraz i fabuła stanowią inspirację dla kompozytora, który w ramach filmowej materii stara się stworzyć dzieło spełniające swoje podstawowe funkcje ilustracyjne, ale jednocześnie zachowujące autonomię. Film narzuca jednak liczne ograniczenia utrudniające swobodną wypowiedź, dlatego kompozytorzy chętnie podejmują inne wyzwania – piszą oratoria, kantaty, serenady. Jednym z ciekawszych zadań jest też bez wątpienia skomponowanie muzyki do… ekspozycji muzealnej. Jakiś czas temu podjął się go, nikomu nieznany w naszym kraju, Justin R. Durban.
Nie ma chyba nic bardziej inspirującego jak historia usłana wojnami, bohaterskimi czynami i legendami. Na ten temat powstała już niezliczona ilość filmów, którym towarzyszyły pamiętne ścieżki dźwiękowe. Jedną z wojen zajmujących szczególne miejsce w historii USA, jest walka o Pacyfik, która rozgrywała się podczas II Wojny Światowej. Dla przeciętnego Europejczyka są to wydarzenia bardzo odległe, jednak dla Amerykanów stanowią miejsce narodzin wielu legend. Jedną z nich jest chociażby Pearl Harbor…
W ubiegłym roku The Admiral Nimitz National Museum Of The Pacific War mieszczące się we Fredericksburgu, zatrudniło młodego kompozytora, Justina R. Durbana, do skomponowania muzyki, która miała towarzyszyć zwiedzającym muzealne ekspozycje i intensyfikować płynące z tego wrażenia. Artysta do tej pory znany z ilustrowania zwiastunów filmowych za pośrednictwem X-Ray Dog, podszedł do tego zlecenia jak do życiowej szansy i stworzył blisko 50 minut zapierającej dech w piersiach muzyki.
W dziele Durbana można znaleźć wszystko to, czego oczekiwałoby się po epickim dramacie wojennym. Są tutaj podniosłe tematy, niebanalne orkiestracje, dynamiczna muzyka akcji i wzruszający hołd złożony ofiarom II Wojny Światowej. Nad wszystkim unosi się duch militaryzmu objawiający się w nawiązaniach do znanych archetypów. Wojskowe werble, podniosłe fanfary i marszowy rytm jednoznacznie definiują korzenie tego dzieła. Wielką zaletą muzyki Durbana jest brak sztucznego zadęcia. Słuchając jej nie odnosi się wrażenia bezkrytycznego i kiczowatego patosu w stylu filmów Emmericha. Durban realizuje podjęty temat skupiając się przede wszystkim na brzmieniu, wynajdywaniu sposobów na wyrażenie określonych historii, wydarzeń i postaci za pomocą inteligentnej muzyki. Kompozytor nie szczędzi środków angażując chór i orkiestrę, które potęgują monumentalizm całości, ale sporo miejsca poświęcając też na elegijne solo wiolonczeli. Można tu też usłyszeć kilka tradycyjnych instrumentów z Azji: flet Hitachi oraz Pipę (chiński instrument strunowy szarpany). Ich brzmienie przewija się przez większość kompozycji będąc głosem drugiej strony konfliktu na Pacyfiku podczas II Wojny Światowej.
W muzyce Justina R. Durbana słychać inspiracje starymi mistrzami, takimi jak Jerry Goldsmith czy John Williams. Mimo to trudno nie odnieść wrażenia pewnej nowoczesności jego dzieła. Drobne zabiegi orkiestracje przybliżają jego muzykę do dokonań Harry’ego Gregson-Williamsa ("Opowieści z Narnii…") czy Michaela Giacchino ("Medal Of Honor: Airborne"). Mimo to "The Pacific War Suite" ma w sobie wiele świeżości i obfituje w fenomenalne momenty, które obnażają ogromny potencjał kompozytora. Justin R. Durban urodził się w Pearl Harbor, dlatego już od dziecka otoczony obrazami i dowodami heroizmu swoich rodaków, idealnie nadawał się na twórcę tego typu ilustracji. Mimo że jego muzyka realizuje znane szablony i nawiązuje do pewnych archetypów, to pod względem emocjonalnym sięga znacznie głębiej niż większość ścieżek dźwiękowych do filmów o tej tematyce. Z pewnością ogromna w tym zasługa swobody wypowiedzi, która nie była ograniczona wymogami filmowej materii.
7 grudnia 2009 r. miała miejsce premiera płyty "The Pacific War Suite", zawierającej muzykę skomponowaną przez Justina R. Durbana dla The Admiral Nimitz National Museum Of The Pacific War we Fredericksburgu. Każdy z utworów, które się na niej pojawiają, został wykorzystany do ilustracji konkretnej ekspozycji muzealnej. Jako całość tworzą one ujmującą, muzyczną podróż przez najważniejsze wydarzenia i emocje konfliktu na Pacyfiku podczas II Wojny Światowej. Mimo że jest to dzieło z obrzeży muzyki filmowej, jestem przekonany, że jej entuzjaści znajdą tutaj wiele satysfakcjonujących momentów.
P.S. Zdjęcia z nagrań można znaleźć na ScoringSessions.com, natomiast fragmentów płyty można posłuchać na oficjalnej stronie kompozytora.
0 komentarzy