Wojciech Wójcik był jednym z niewielu polskich reżyserów, którzy mierzyli się z kinem sensacyjnym. Chociaż „Ostatnia misja” nie jest wymieniana jako jedno z największych osiągnięć twórcy (a wręcz przeciwnie), pozostaje sprawną robotą. Solidna reżyseria, gwiazdorska obsada z Peterm J. Lucasem oraz Januszem Gajosem na czele, odrobinka humoru, a także równe tempo – to spore zalety. Najbardziej zaskakujący był wybór autora muzyki.
Reżyser znany był z długiej kooperacji ze Zbigniewem Górnym (od debiutanckiego „Okna” do „Trzech dni bez wyroku”) oraz Jerzym Satanowskim (serial „Ekstradycja”). Ale nikt nie spodziewał się, że angaż dostanie Grzegorz Skawiński – gitarzysta i wokalista Kombi, ale wówczas członek zespołu O.N.A. Muzykowi przy aranżacjach pomógł Bartłomiej Gliniak, który dopiero stawiał pierwsze kroki przy tworzeniu muzyki filmowej oraz członkowie zespołu Skawińskiego: klawiszowiec Wojciech Horny, basista Waldemar Tkaczyk i perkusista Zbigniew Kraszewski. Efekt końcowy jest dość… eklektyczny.
Sam album to mieszanka stylistyczna i brzmieniowa, która zawiera wiele utworów w filmie nieobecnych. Przynajmniej ja ich nie uchwyciłem. Sam początek to smyczkowa „Introdukcja”, mająca budować suspens. Podkręcone smyczki, wspierane przez atakującą perkusję i fortepian, brzmią efektywnie. Do tego w środku pojawia się krótkie wejście fletu, budując troszkę orientalny klimat. Styl ten wróci jeszcze w połowie finałowego „Epilogu”. Orkiestrowe fragmenty tutaj służą jako underscore i sprawdzają się na ekranie. Poza nim to głównie tapeta (zdominowane przez fortepian „Cortez, Farina, Kostynowicz…” czy „Zabójstwo pod morzem”) o bardzo krótkim czasie trwania. Wyjątkiem jest skręcająca w stronę techno wariacja tematu Kostynowicza.
Co do tematów, to są one dwa i na albumie są bardziej rozszerzone niż w filmie. Pierwszy dotyczy córki protagonisty, Moniki. Sama kompozycja to zapętlona melodia prowadzona przez gitarę akustyczną i idąca ku rozbudowanemu bluesowi. Za tło robi oszczędna perkusja, bas oraz klawisze. Utwór sam w sobie przyjemnie buja, bliżej końca troszkę zmieniając tempo sekcji rytmicznej i solówki. W filmie pojawia się tylko kilka(naście) sekund, gdzie temat jest grany przez fortepian. Jest też jeszcze wersja w formie samby, z płynącymi solówkami gitary.
Sam Kostynowicz posiada temat w bardzo dziwacznej, ale intrygującej formie. Bębenki i wpleciona elektronika budują aurę tajemnicy, zaś w tle wchodzą kolejne dźwięki (flet, krótkie strzały syntezatorów, tykanie) i prowadzi gitara. Najpierw delikatniejsza, a następnie elektryczna. Gdy pojawia się gitara elektryczna, melodia zaczyna przyspieszać, jakby cały gniew eksplodował. Jest jeszcze wersja tego tematu z orientalną wokalizą w tle.
Orkiestrowe wstawki pojawiają się także we fragmentach bardziej lirycznych, melancholijnych. Dominują smyczki („Przyjaźń / Farina to fałszywy przyjaciel”) czy fortepian („Spotkanie po latach – Kostynowicz i Guru”). Muzyka buduje też poczucie niepokoju (niemal horrorowe „Zabójstwo pod mostem”), czasem pojawi się trąbka („Kostynowicz i Monika”). Nie brakuje nawet chwytliwego blues rocka („Kowal – szeryf czy policjant?”). Ale dominuje tutaj elektronika zmieszana z loopami.
Co gorsza, fragmenty te są okraszone wybijającą z rytmu recytacją aktora. I te momenty są dla mnie największym problemem całego soundtracku. Same w sobie nawet mogą bronić niepokojącą atmosferą (minimalistyczna „Gra w źle wyważone kości” czy początek „Noc bez słońca / Ostatnia Misja…”) lub mocniejszymi wejściami gitary elektrycznej („Pościg / Godzina druga”). Problem w tym, że sprawiają one wrażenie ciała obcego.
Za to dostajemy jeszcze dwie piosenki, całkiem zgrabnie pasujące do filmu. Pierwsza to „Moja odpowiedź” grupy O.N.A., która promowała ten tytuł. Zaś druga to agresywniejszy popis Tomka Lipnickiego z Illusion. Co zabawniejsze, w filmie wykorzystano tylko jej wstęp.
„Ostatnia misja” to bardzo hybrydowa muzyka, wykorzystująca różne stylistyki. Skawiński nie boi się eksperymentować, ale na ekran trafiła głównie służąca mu tapeta. Sprawnie wykonana, zaaranżowana, jednak nie dostarczająca zbyt wiele satysfakcji. Dla gitarzysty była to pierwsza i ostatnia misja w roli kompozytora.
0 komentarzy