Kino czeskie przez wiele lat było (i chyba nadal jest) bardzo popularne w Polsce, co widać w przypadku takich reżyserów, jak Jan Sverak, Jan Hrebejk, David Odricek czy Petr Zelenka. Równie znany był Jiri Menzel, znany z adaptacji książek Bohumila Hrabala – „Pociagi pod specjalnym nadzorem”, „Postrzyżyny” i, jego ostatni film, „Obsługiwałem angielskiego króla” z 2006 roku. Jest to historia niejakiego Jana Dite, który postanawia zostać milionerem. Jego perypetie toczą się zarówno w okresie przedwojennym, okupacyjnym i powojennym. Typowa czeska produkcja polana sosem delikatnej erotyki, gdzie humor i historia przeplatają się mocno ze sobą. Swoje wnosi także muzyka, choć wydaje się ona niepozorna.
Jej autorem jest niejaki Ales Brezina, znany głównie ze współpracy z Janem Hrebejkiem, zaś album wytwórni Milan zawiera pełną kompozycję, choć niekoniecznie ułożoną chronologicznie. Początek to oparte w całości na fortepianie utwory, opisujące pierwsze próby zarobku przez bohatera, jako sprzedawcy hot dogów. Stylizowane na nieme kino nuty są chwytliwe, szybkie i lekkie, jednak szybko zmieniają się w bardziej stonowaną melodię.
Prawdziwą petardą jest natomiast temat z czołówki, który pojawia się też w scenie obiadu dla cesarza. Dynamiczna gra skrzypiec i delikatnej perkusji w tle, pojawienie się dętych drewnianych (flety i klarnety) oraz trąbek podkreśla dynamizm całej sytuacji oraz majestat gościa. Tuż po nim pojawia się dziwnie nie pasujący do reszty blues, z udziałem saksofonisty, Tony’ego Scotta. Wybija się też temat głównego bohatera, odegrany na fortepianie w troszkę slapstickowym stylu.
Dalej jest dość konwencjonalnie, spokojnie i subtelnie, co potwierdzają dźwięki harfy („Banknotes on the Floor”, „Falling Banknotes”), cymbałków („The Forest”), fletów („Bees”) czy bardziej nastrojowy fortepian (krótka melodia w „Jaruska / Love Theme”, która przewija się też w „Sperm Sampling”). Nie brakuje zwiewności i sznytu w lżejszych momentach (chwytliwy, choć nie pozbawiony dostojeństwa „Can-Can” czy „Aurora”), jak zawsze nie zawodzą również skrzypce („Marcela”). Wyjątkiem od tej reguły jest tylko dramatyczne „The Bombing”.
Poza kompozycjami Breziny, w filie wykorzystano kilka tematów źródłowych, które jednak nie gryzą się ze sobą. Wyjątkowo eleganckie są kompozycje Leo Delibesa, których aranżacje odrobinę zmieniono [najbardziej podoba mi się liryczne „Prayer (Julianka on the Table)” opisujące pewien nietypowy obiad]. Jest też wspomniany blues, czeska jazzowa piosenka Jaroslava Grandwohla oraz niemieckie kompozycje Willy’ego Richardsa i Felixa Mendelssohna. Istny koktajl.
Muszę przyznać, że film zapada w pamięć głównie z powodu realizacji, aktorstwa czy opowieści, niźli samej muzyki. Nie znaczy to jednak, iż nie jest to dzieło w żaden sposób charakterystyczne. Kompozycja Breziny doskonale współtworzy ten nostalgiczny klimat oraz brzmi po prostu bardzo dobrze. Ocena mówi sama za siebie.
0 komentarzy