Zadziwiająca liczba entuzjastów muzyki filmowej przyznaje się do fascynacji jazzem, któremu daleko przecież do sformalizowanej i perfekcyjnie zaplanowanej konstrukcji ścieżek dźwiękowych. Trudno jednak nie zauważyć, że większość najsłynniejszych kompozytorów filmowych zaczynało właśnie od jazzu. Wystarczy tutaj wspomnieć takie nazwiska jak Alan Silvestri, Krzysztof Komeda czy John Williams. Wolność jazzu i wynikającej z niego improwizacji, jest niezwykle kusząca dla kompozytorów i muzyków. Często ścieżki dźwiękowe utrzymane w takiej stylistyce są bardzo osobiste dla ich twórców, pozwalając na swobodną wypowiedź a jednocześnie nagięcie sztywnych reguł rządzących muzyką filmową. I to właśnie idea pokazania tego oblicza ścieżek dźwiękowych przyświecała wytwórni MovieScore Media, która jakiś czas temu wydała muzykę Ryana Shore'a z trzech jego filmów – "Numb", "Kettle Of Fish" i "Coney Island Baby".
Pierwszy z filmów, którego można posłuchać na tej płycie, to jednocześnie najbardziej rozpoznawalny tytuł z całej trójki. To na nim spoczęła funkcja promocyjna płyty, bo i jak nie wykorzystać możliwości zamieszczenia na okładce słynnego Chandlera z "Przyjaciół"? "Numb" to tragikomiczna historia pewnego scenarzysty (Matthew Perry), który nieustannie czuje się oderwany od otaczającego go świata i własnego ciała. Podczas gdy nie jest w stanie pomóc mu żaden psycholog ani psychiatra, odpowiedzią na jego problem okazuje się oczywiście… miłość. "Numb" to niezwykle sympatyczny i ciepły film dostarczający sporej dawki optymizmu. Duża w tym zasługa muzyki Ryana Shore'a, która nieustannie snuje się gdzieś w tle dostarczając pozytywnych wibracji. Nie jest to stricte jazz, choć pojawiają się tu wyraźne wpływy tej stylistyki. Jednym z nich jest pianino Rhodesa, które swoim szorstkim brzmieniem nadaje tematowi głównemu bezpretensjonalności (utwór "Numb"). Niemniej ciężar przekazania głębszych emocji kompozytor powierzył gitarom. W kolejnych utworach można przekonać się jak silnie i bezpośrednio potrafi oddziaływać brzmienie tego instrumentu – i to grającego bardzo prostą i skromną melodię. Jeżeli poszukujecie gitarowego, romatycznego nastroju rodem z "Once" lub "Code 46", koniecznie powinniście zwrócić uwagę na tę płytę.
Pozostałe dwa filmy zdecydowanie nie są już tak rozpoznawalne jak "Numb". Oba jednak otrzymały muzykę, która nie odstaje poziomem od pierwszej części płyty, a miejscami nawet ją przerasta. "Kettle Of Fish" to opowiastka o miłosnych perypetiach pewnego saksofonisty jazzowego – była to oczywista wskazówka dla Ryana Shore'a co do charakteru ścieżki dźwiękowej. Muzyczny szkielet filmu stanowią zatem rasowe, jazzowe utwory zespołu założonego przez samego kompozytora – Ryan Shore Quartet. W filmie stanową one muzykę źródłową (m.in. wykonywaną w scenach występów głównego bohatera), która ostatecznie zajęła miejsce muzyki ilustracyjnej. Ciekawostką jest fakt, że można usłyszeć tutaj samego Ryana Shore'a grającego na saksofonie. Ta część płyty jest zdecydowanie przeznaczona dla miłośników starej szkoły jazzowej i klasycznych kwartetów (fortepian, perkusja, bas, saksofon). Te dziewięć kompozycji to najwyższa półka jazzowych standardów, jakich nie powstydziłby się chociażby poznański Retro Jazz Quartet Zbigniewa Wrombla (polecam jego płytę "Pod Pretekstem Filmu") czy szwajcarskie No Square.
Podsumowujące krążek fragmenty muzyki z filmu "Coney Island Baby" stylistycznie zdają się być fuzją dwóch poprzednich ścieżek dźwiękowych. Powraca tutaj pianino Rhodesa, ale także organy Hammonda, mocna perkusja i gitara. Trudno inaczej nazwać tę muzykę niż blues. Ponownie jest to ścieżka dźwiękowa, która nie dała się ograniczyć rygorystycznym wymogom i barierom związanym z funkcją ilustracyjną w filmie. "Coney Island Baby" doskonale słucha się bez obrazu i podobnie jak w przypadku "Kettle Of Fish" to muzyka niezwykle autonomiczna i żywa. Ryan Shore wręcz bawi się tą stylistyką, między innymi w chwytliwy sposób aranżując słynny temat "Mission: Impossible" w utworze "Airport Scam".
Powyższa składanka to póki co jeden z najlepszych albumów z pracami Ryana Shore'a. Może nie jest to muzyka na takim poziomie jak jego słynnego wuja, Howarda Shore'a, ale mimo wszystko posiada ona ogromną klasę i magnetyzm. Najbardziej wymagający entuzjaści jazzu bez wątpienia znajdą tutaj coś dla siebie ("Kettle Of Fish"), a pozostali będą zauroczeni prostotą i trafnością kompozycji z "Numb" i "Coney Island Baby". To niezwykle ciepła i stylowa muzyka idealna na zimny, jesienny wieczór do posłuchania w przytulnym miejscu przy kawie.
0 komentarzy