Now You See Me
Kompozytor: Brian Tyler
Rok produkcji: 2013
Wytwórnia: Glassnote
Czas trwania: 51:21 min.

Ocena redakcji:

Nie wierzę w Briana Tylera. Cokolwiek by nie pisać o jego starannym wykształceniu i niezależnie jak bardzo wierzą w niego hollywoodzcy producenci, nie tworzy muzyki, która zadziwia, zachwyca, uwodzi. Z każdy rokiem nabywa jednak coraz więcej rzemieślniczej wprawy, potrafi skakać po dźwiękach z niemal małpią zręcznością, wreszcie wie, jak wkupić się w masowe gusta nie tylko aparycją gwiazdy filmowej. Trudno nazwać go świetnym tematykiem, mimo to udaje mu się raz na jakiś czas sklecić prawdziwy przebój.

 

Tak jest z kompozycją do „Iluzji” Louisa Leterriera – rozrywkowej produkcji o genialnych magikach-włamywaczach. To film właściwie z definicji pozbawiony ambicji, chodzi w nim tylko o dobrą zabawę. Tej jest co niemiara, głównie za sprawą lubianych aktorów, ale także solidnego tempa i swoistej szykowności. Do sukcesu dwóch ostatnich elementów Tyler walnie się przyczynia.

 

Obecne na cyfrowym wydaniu fragmenty oryginalnej ścieżki dźwiękowej porywają niemal niesłabnącą żywiołowością. Muzyka pędzi przed siebie, zapewniając w ten sposób wybuchowy, choć krótkotrwały kalejdoskop wrażeń. Tempo narzuca prawie niecichnąca perkusja i agresywne powtarzalne motywy na smyczki. Ten rajd nie jest jednak monotonny, w kompozycji dzieje się naprawdę dużo i, co zaskakujące, wszystko ma wystarczająco czasu by wybrzmieć.

 

tyler-8750509-1590001312Dotyczy to w szczególności tematów, które zaskakują liczebnością przy materiale trwającym raptem 25 minut. W samym początkowym „Now You See Me” można ich naliczyć co najmniej trzy. Pierwszy z nich to temat główny – przebój pełną gębą. Oparty na zapętlonym smyczkowym akompaniamencie i wybijającej się ponad nim pociągłej melodii na instrumenty dęte jest prosty, mocny, wpadający w ucho. Zaraz zastępuje go motyw nawet jeszcze bardziej zdecydowany, ale równie przebojowy. Lekko zmodyfikowane smyczki grają teraz nieco niżej, a perkusja znacznie mocniej podkreśla akcenty. W pewnym sensie obydwa te tematy są bliźniacze, mają podobną strukturę, pewne elementy się powtarzają, jednak ich barwa wydaje się odmienna.

 

Trzeci, łatwy do wyróżnienia blok „Now You See Me” jest najbardziej wyciszony, nie tak ekspresyjny, w niego Tyler wplótł tajemniczy temat „Oka” – legendarnej organizacji dla wybitnych iluzjonistów. Na tym właściwie mogło się skończyć. Trzy wyróżniające się tematy to i tak bardzo dużo. Okazuje się jednak, iż dla kompozytora mało. Dokłada więc całkiem chwytliwy kawałek w „The Horsemen”, bardzo dobrze wypada prosty, oparty na powtarzanej krótkiej melodii motyw rozpoczynający „Sleight of the Mind”. To zresztą ciekawy, bardzo barwny utwór, w którym znalazło się nawet miejsce na zawodzące smyczki i pełen rozmachu, niemal epicki moment, zaskakujący przestrzenią, liryzmem i ciekawie wplecioną elektroniką. Efekt psuje tylko końcowy łomot, najwyraźniej jednak Tyler nie potrafi się bez niego obejść.

 

Równie ciężko przychodzi mu rezygnacja z perkusji. Dzięki niej tematy zyskują na energii i przebojowości, ale też ciążą ku ziemi. Czasem aż prosi się o uwolnienie niektórych sekcji z sideł miarowego stukotu. Zwłaszcza, że wykonanie Londyńskiej Orkiestry Filharmonicznej jest pierwszorzędne – muzyka ma głębię, blask, potęgę i bogactwo. Tylko zdaje się przyblokowana.

 

Kompozycja Tylera nie jest, przy całej swojej tematycznej wielości, szczególnie oryginalna. To sprawnie uszyte cacko na miarę zdjętą z Hansa Zimmera. Jego kolejne etapy wyznaczają precyzyjnie określone, bardzo intensywne momenty, pomiędzy którymi tli się żywioł gotowy do wybuchu. Zasadniczo wszystko obraca się wokół podobnych rozwiązań (perkusja, pasaże smyczków, pociągłe wejścia dęciaków), słyszanych już wiele razy, ale najwyraźniej wciąż świetnie działających. Tyler co prawda miejscami wyraźnie się bawi, jest w tym wszystkim trochę luzackiej, jazzowej przyprawy, pozwala też sobie na drobne sztuczki (intrygująca, elektroniczno-perkusyjna faktura „Now You See Me (Reprise)”), to wszystko jednak znane schematy. Kompozytorowi najwyraźniej wciąż jeszcze brakuje wyobraźni, by je przekroczyć.

 

Jego muzykę należy więc odbierać przede wszystkim, jako rodzaj wakacyjnego przeboju i po prostu fajny kawałek, dający energetycznego kopa. Co prawda przyjemność z jej słuchania psują zapychacze w postaci kilku piosenek i dwóch remiksów (razem zajmujących tyle samo miejsca, co oryginalna kompozycja). W miarę rozumiem upór producentów do wrzucania takich rzeczy na płyty, ale do wydania cyfrowego? Należy więc brutalnie usunąć je z listy odtwarzania i dać się ponieść czystej, eskapistycznej, a przy tym nie obrażającej dobrego smaku rozrywce. W takiego Briana Tylera, przebojowego kuglarza, jestem w stanie uwierzyć. 

Autor recenzji: Jan Bliźniak
  • 1. Now You See Me
  • 2. The Four Horsemen
  • 3. Now You See Me (Reprise)
  • 4. Sun (Jesse Marco Remix) – Two Door Cinema Club
  • 5. Now You Don’t
  • 6. Entertainment – Phoenix
  • 7. Sleight of the Mind
  • 8. Now You See Me (Robert DeLong Remix)
  • 9. Welcome to the Eye
  • 10. Codec – Zedd
  • 11. Cineramascope – Galactic, Zedd, Trombone Shorty, Corey Henry
  • 12. Now You See Me (Spellboud Remix)
3
Sending
Ocena czytelników:
0 (0 głosów)

4 komentarze

  1. Mefisto

    Dobra recka – muzyka ma „flow”, ale cierpi jednak na nużące schematy i albumowo nieco ją zepsuto.

    Odpowiedz
  2. Bloo

    Jedna nutka i to tylko za całkiem porywający temat przewodni. Bardzo zawiodłam się na muzyce. Film zasługiwał na lepszą ilustrację. Zero magii, dużo elektronicznej sieczki, która na płycie jest absolutnie niestrawialna. Udaję, że tego tworu nie słyszałam i nakręcam spiralę wyparcia 🙂
    Dawno nie słyszałam, żeby cały film opierał się niemalże na jednym motywie muzycznym…

    Odpowiedz
  3. DanielosVK

    Toś chyba mało filmów widziała.

    Odpowiedz
  4. Bloo

    Możliwe, że mniej od Ciebie. Nie stwierdziłam przecież, że „Iluzja” to jedyny film, w którym słychać ciągle ten sam temat muzyczny.
    Uważam tylko, że film zasługiwał na lepszą ilustrację. Choć może za wiele wymagam od kina akcji.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...