Co roku kilka przedświątecznych dni to dla każdego z nas prawdziwe wyzwanie. Zakupowe szaleństwo, porządki, wypieki, prezenty – a wszystko to oczywiście na ostatnią chwilę. Te kilka dni spokoju, spędzonych w gronie najbliższych przy barszczu i karpiu zawsze kosztuje sporo sił i nerwów. Koszmar? To co powiecie na to: Wiedźmy, wampiry, wilkołaki i inni potworni mieszkańcu Miasteczka Halloween szykują Gwiazdkę po swojemu. Święty Mikołaj trafia do lochu, a za sterami świątecznych sań zasiada Jack Skellington – kościotrup szczycący się tytułem Dyniowego Króla. Na dzieciaki spodziewające się miłych prezentów, czekają upiorne niespodzianki. To dopiero prawdziwy "Nightmare Before Christmas"… I o tym właśnie opowiada fenomenalny film Tima Burtona (wyreżyserowany przez Henry’ego Selicka) znany w Polsce pod tytułem "Miasteczko Halloween". Urzekająca kukiełkowa animacja, masa oryginalnych postaci, a przede wszystkim wspaniała przygoda przy dźwiękach piosenek i muzyki autorstwa stałego współpracownika Burtona – Danny'ego Elfmana.
Jeśli chodzi o musicalową stronę przedsięwzięcia Burtona, to zamiast jego nazwiska przed tytułem filmu należałoby postawić właściwie – Danny Elfman’s "Nightmare Before Christmas". To Elfman jest odpowiedzialny za zarówno muzykę ilustracyjną, jak i tą w piosenkach. To także on jest autorem tekstów i sam wykonuje wszystkie partie wokalne głównego bohatera – Jacka, a do tego jeszcze użyczył głosu dwóm postaciom epizodycznym. Sporo się więc narobił, ale o jedno może być spokojny – jego trud nie poszedł na marne.
Zacznijmy od piosenek. Na 20 utworów na płycie 11 jest śpiewanych, więc w tym przypadku to score należy traktować jako przerywnik pomiędzy piosenkami, a nie odwrotnie. Praktycznie każda piosenka zasługuje na największe pochwały, ale po kolei. W "This is Halloween" zapoznajemy się z mieszkańcami Miasteczka Halloween – czeka nas tu prawdziwy popis aktorów wcielających się w przeróżne maszkary, a także wyśmienite orkiestracje, za które odpowiada stała ekipa Elfmana – Steve Bartek i Mark McKenzie. I już tutaj muszę zaznaczyć, że panowie wykonali znakomitą robotę. Muzyka z filmu Burtona jest jedną z najlepiej rozpisanych na orkiestrę partytur, jakie słyszałem. Jest tutaj cała masa smakowitych momentów, które zachwycają mnie za każdym razem lekkością i powiewem świeżości, jaki wnoszą. W "This is Halloween" jest to chociażby melodia ze zwrotki, w której śpiewają Clown (to też Elfman), Who?, Wind i Shadow – wspaniałe!
Kolejna piosenka "Jack’s Lament" to pierwszy solowy popis Elfmana jako Jacka Skellingtona. Tutaj szczególnie świetnie brzmi saksofon włączający się w drugiej zwrotce. Sam temat, na którym oparta jest piosenka jest również wyśmienity. Następne "What’s This?" zdobyło sobie po filmie największą popularność. Po raz kolejny genialna gra głosem Elfmana i najlepszy chyba z wszystkich tekst. A do tego żywa melodia ze świątecznymi dzwoneczkami w tle i po raz kolejny wyśmienite orkiestracje. Kolejne "Town Meeting Song" to znowu cała plejada świetnie odegranych postaci, zabawny tekst i sympatyczna melodia odgrywana przez trąbkę. W "Jack's Obsession", po wstępie w wykonaniu mieszkańców miasteczka pojawia się genialny motyw, powtórzony po drugiej zwrotce. Zresztą dialog między skrzypcami a wokalem w zwrotkach jest niemniej wspaniały.
"Kidnap the Sandy Claws" to osobiście moja ulubiona piosenka albumu, a to za sprawą znowuż orkiestracji, a szczególnie drugiej zwrotki (radzę się dobrze wsłuchać!) i wykorzystaniu organów. "Making Christmas" na pewno nie jakoś znacząca, ale odrobinkę odstaje od reszty piosenek, chociaż pisząc to serce mi się kraja;). "Oogie Boogie's Song" to bluesowy kawałek z fortepianem w stylu boogie-woogie. Przede wszystkim oczarowuje on brawurowym wykonaniem przez Kena Page’a, dzięki któremu jest to mój drugi ulubiony utwór płyty. Równie świetnie ze swoją piosenką poradziła sobie Catherine O'Hara, czyli Sally, która włożyła w nią chyba całe serce, wlewając tym samym gorące emocje. "Poor Jack" to druga ze słabszych piosenek (przez gardło by mi to nie przeszło, palce są bardziej uległe i obiektywne;), chociaż podkreślam, że nie jest to różnica klas, a tylko małe oczko mniej. Ostatnia piosenka to "Finale/Reprise", w której tak jak w tytule możemy wyodrębnić dwie części. Pierwsza to wspaniałe przemieszanie motywów z "This is Halloween" i "What’s This?"; druga- powrót do tematu z "Sally’s Song". Odnośnie tej pierwszej części finałowej piosenki – świetnie obrazuje ona ogromny plus całej kompozycji Elfmana, a mianowicie jej spójność, którą "Nightmare Before Christmas" zachwyca, pomimo różnorodności i mnogości motywów, które Elfman upchał w partyturze, jak w wielkim worku z prezentami. Tyczy się to zarówno piosenek jak i score, które chociaż jest tutaj na drugim planie, to również prezentuje najwyższy poziom.
"Overture" i "End Titles" to wiążące całość rajdy po tematach wszystkich piosenek. Z pozostałych utworów instrumentalnych wyróżnia się szczególnie dynamiczny "Christmas Eve Montage", łączący w sobie suspens z magią. Prawdziwie mistrzowskie jest przebicie się tematu "What’s This?" w końcówce "Dr Frankenstein/In the Forest". Magiczne są także "Opening" i "Closing" towarzyszące narracji Patricka Stewarta. I tu dochodzimy do kolejnego dowodu na wielkość tej kompozycji, czyli tego, jak świetnie radzi sobie ona bez obrazu. Nie trzeba nawet znać filmu Burtona, żeby poznać Jacka, Sally i innych mieszkańców Miasteczka Halloween. Ta muzyka opowiada nam bajkę, wystarczy tylko zamiast telewizora, włączyć wyobraźnię.
Tu chyba skończę moje pochwały dla tego arcydzieła, bo tak, "Nightmare Before Christmas" z pewnością jest arcydziełem i to, w moim przekonaniu, największym spod ręki Danny’ego Elfmana. Jeśli chodzi o jakąkolwiek ścieżkę z animowanego musicalu, która dorównuje temu osiągnięciu, to wymieniłbym "Księcia Egiptu" Hansa Zimmera z piosenkami Stephena Schwartza. Przy czym u Zimmera mamy wyższość emocjonalną, tutaj – techniczną, co w sumie daje remis. Jest jeszcze Alan Menken i jego "Dzwonnik z Notre Dame" (ponownie teksty Shwartza), ale to już stopień niżej na moim podium. Każdemu, kto jeszcze nie widział/słyszał "Miasteczka Helloween" zalecam zapoznanie się zarówno z filmem jak i muzyką. Pozycja doskonała.. nie tylko od święta.
P.S.: Warto zaznaczyć, że przy okazji wypuszczenia do kin wersji 3D "Miasteczka Halloween", w 2006 roku, wydano "Special Edition" soundtracku. Poza materiałem znanym z pierwszego wydania, zawiera ona na odrębnej płycie 5 coverów piosenek z filmu śpiewanych przez m.in. Marilyna Masona i Fione Apple oraz 4 demo-tracki Elfmana, czyli robocze wersje kilku piosenek. Z kolei dwa lata później wypuszczono album o nazwie "Nightmare Revisited", czyli składankę samych coverów różnorakich wykonawców (obie okładki poniżej – z kolei w tekście, w ramach ciekawostki okładki wersji niemieckiej i francuskiej). A teksty wszystkich piosenek z soundtracku znajdziecie na tej stronie.
0 komentarzy