Każdy kompozytor ma w swoim dorobku pracę szczególną – tę jedną jedyną, od której wszystko się zaczęło. Taką, która wywindowała twórcę na szczyty, jednocześnie wpisując go do kanonu muzycznych ‘lektur’. Taką, która stanowi prawdziwy obiekt kultu, do której fani najczęściej wracają i najlepiej wspominają. W końcu taką, która stanowi najzwyczajniej w świecie wizytówkę danego artysty. Dla Lalo Schifrina – kompozytora znanego wszem i wobec większości, choć nigdy jakoś wielce nie rozrywanego przez tłum twórcę – taką wizytówką jest „Mission: Impossible”.
Wszystko zaczęło się od telewizji – wyświetlana przez osiem sezonów (1966-73) seria szpiegowska zdobyła sobie spore uznanie i jeszcze więcej fanów, tak za oceanem, jak i w Europie. To swoiste połączenie wcześniejszego Jamesa Bonda z późniejszą Drużyną A po kilku dekadach zmieniono w pełnometrażowy cykl, w którym prym wiódł już jeden człowiek – ‘najpotężniejszy kurdupel’ w Hollywood, Tom Cruise. Oczywiście filmy te przyczyniły się do ponownego zainteresowania serialem sprzed lat, a co za tym idzie także muzyką Schifrina, ze wskazaniem na niesamowity motyw przewodni, który zaczął przeżywać swą drugą, a nawet i trzecią młodość. Zaprawdę trudno wymienić ilość najróżniejszych coverów, miksów, remiksów i aranżacji tego tematu, jakie powstały (i nadal powstają) przez te wszystkie lata. Do najsłynniejszych należą z pewnością te pochodzące z dwóch pierwszych części kinowego remake’u. Do „M:I-2” temat przearanżował Hans Zimmer, a wypromowała go z wielką skutecznością grupa Limp Bizkit, która oparła nań piosenkę. Natomiast adaptacją tematu do części pierwszej zajął się Danny Elfman, który jedyne co zrobił, to wymienił poszczególne instrumenty w celu wykreowania nieco cięższej wersji, co oczywiście udało mu się w pełni – w oczach wielu pozostaje ona najlepszą aranżacją, choć nie odbiega mocno od pierwowzoru. Reszta jest historią, której fragmenty znajdziecie w osobnych recenzjach…
Ale zanim przejdziemy do oryginalnej muzyki Schifrina, to najpierw chwila dla leniwych, czyli krótki przegląd przez to, kto i co wydał przez te niespełna 50 lat. I tak muzykę z serialu można było dostać już w trakcie jego emisji (oczywiście na obczyźnie, nie w Polsce Ludowej ;). W 1966 r. Dot Records wydało podstawowy i jak dotąd najpopularniejszy krążek (wpierw winylowy, potem przerobiony na kompakty), który posiada 11 utworów. Następnie w latach 70. i 80. mieliśmy systematyczne wznowienia, m.in. przez wytwórnie Paramount i Ariola oraz MCA Records, które to wypuściły na rynek także połączenie wydania podstawowego z „More Mission: Impossible” i z muzyką z serialu „Mannix”. W międzyczasie inne, z reguły dość oszczędne wydania, wyszły spod ręki m.in. RCA Records i Victor Company of Japan, a wspomniane MCA wyszło także w Japonii w roku 1980. Prawdziwy przełom nastąpił w połowie lat 90-tych, wraz z premierą pierwszej wielkoekranowej odsłony Ethana Hunta. Już w 1994 r. światło dzienne ujrzała kompilacja “Mission: Anthology”, czyli 22 utwory z albumu podstawowego i z „More Mission: Impossible”, które wydało One Way Records wespół z MCA. Dwa lata wcześniej GNP Crescendo wypuściło też na rynek “The Best of Mission: Impossible – Then and Now”, czyli połączenie muzyki ze starszych i nowszych odcinków serii (razem 34 ścieżki). Natomiast w 1996 roku swoje albumy wydały m.in. RPM Records (kompilacja z innymi serialami szpiegowskimi, takimi jak „Święty”), ZYX Records (Niemcy) i ponownie MCA („Music from Mission: Impossible” – najlepsze dotychczas wydanie, posiadające 22 utwory). U naszych zachodnich sąsiadów firma Motor wydała też kompilację muzyki Schifrina, pt: „Mission: Impossible… And More! The Best Of Lalo Schifrin (1962-1972)”. Będące przedmiotem tej recenzji wydanie Hip-O Records też pochodzi z roku 96 – licząca niespełna 40 minut i 14 ścieżek płyta jest, obok ww wydania MCA, najlepszym przekrojem przez dokonanie Schifrina. Co ciekawe, ostatnie trzy ścieżki bonusowe zaczerpnięto z albumu „More Mission: Impossible”. Uff…
Ale powrócmy do sedna i do faktu, iż Schifrin nie pracował sam przy całej serii – przez lata przewinęło się przez nią wielu (głównie mało znanych) kompozytorów, że wspomnę tylko Jerry’ego Fieldinga (odcinki: „The Controllers” i „The Council”), Roberta Drasnina, Geralda Frieda, Benny’ego Golsona, Jacka Urbonta, Shorty Rogersa i Richarda Markowitza. Oczywiście to Argentyńczyk stworzył wszystko od podstaw, włączając w to rzecz jasna motyw przewodni. Żeby jednak było ciekawiej, zaczął pisać muzykę bez znajomości cyklu – obejrzał jedynie parę fragmentów jednego odcinka, bez dialogów i efektów dźwiękowych. Tak więc kompozycja, którą dosłownie ‘wyczarował’, stała się nie tyle zwykłą ilustracją, co materiałem wyjściowym dla twórców serialu, którzy zaczęli dostosowywać do niej konkretne sceny, rozwiązania fabularne, montaż oraz niezapomnianą czołówkę serii, którą najzwyczajniej w świecie ilustracja narzuciła. I tak, jak świat telewizji długi i szeroki, tak jest to chyba jedyny taki przypadek, gdzie tak wiele zależałoby od kompozytora. Nawet późniejsze, mniej lub bardziej popularne i przełomowe seriale, obrały tradycyjną drogę produkcji (a więc: „stól dziób i pisz tematy!”;).
O samej muzyce można powiedzieć tylko jedno: jest genialna. Schifrin stworzył produkt wielce oryginalny i świeży, a jednocześnie na tyle autonomiczny, że tak samo dobrze sprawuje się podczas zadań Impossible Missions Forces, jak i poza nimi, gdziekolwiek byśmy jej nie słuchali. I choć przoduje jazz, to nie jest to najbardziej przejrzysta forma tego gatunku, gdyż maestro kapitalnie wplata weń także inne, jak flamenco czy blues, a całość oczywiście polewa szpiegowską akcją. Dzięki temu każdy temat jest inny, każdy jest oryginalny i na swój sposób fascynujący, choć klimat i poziom mają ten sam. Naprawdę trudno jest mi coś zarzucić poszczególnym ścieżkom, jakie tu znajdziemy – powiem więc o tych najlepszych.
Zdecydowanie wybija się action score w postaci „The Sniper” z kapitalnym zastępem bębnów, warto przyjrzeć się też bliżej luzackiemu „Jim on the Move” z fortepianem i trąbkami na czele. Uwagę przykuwa wariacki „Wide Willy” na pełną orkiestrę, czy w końcu słynne „The Plot”, które to pierwotnie powstało jako melodia do innego, starszego o rok serialu szpiegowskiego – „Jericho”. Temat ten także możemy usłyszeć w filmach kinowych, oczywiście w zmienionych aranżacjach. Nie mogę nie wspomnieć też o “Self-Destruct”, w którym pierwsze skrzypce grają… dzwony! Naprawdę warto posłuchać, bo wrażenie jest niesamowite. Zresztą większość ścieżek jest na tyle oryginalnych, a przy tym perfekcyjnie wykonanych i zaaranżowanych, że w każdej można znaleźć jakiś smaczek i dużo ‘funu’.
Szkoda jedynie, że cały krążek jest taki krótki (czas mija szybciej niż timer bomby!) i nieco rozjeżdża się w drugiej części. Począwszy bowiem od fragmentu „Cinnamon” całość gubi gdzieś swój pazur i rytm, zaczynając oscylować wokół tradycyjnego jazzu. Oczywiście trudno czynić mi z tego ogromny zarzut, tym bardziej, że wszystkie kolejne ścieżki – a więc „Barney Does It All”, „Danger” i „Intrigue” – nadal brzmią rewelacyjnie. Sęk w tym, że ginie w nich duch serialu i trudno jest mi je z nim identyfikować – to już bardziej wesołe, odrobinę naiwne i leniwe jazzowe motywy, które równie dobrze mogłyby występować gdzie indziej i pod innymi nazwami (w końcu Schifrin spłodził masę jazzowych prac). Dlatego też fragmenty te oceniam nieco niżej od pozostałych, bo najzwyczajniej w świecie gubią gdzieś klimat, jednocześnie stając się emocjonalnie puste. Ale poza tym drobnym szkopułem cała płyta robi duże wrażenie – to niezapomniana przygoda, która z pewnością zagości w sercu niejednego słuchacza. Warto pokusić się więc o niemożliwe!
P.S. Niżej jeszcze lista utworów przytoczonego wcześniej wydania MCA, „Music from Mission: Impossible”, z wyszczególnionymi ścieżkami, których nie znajdziemy na zrecenzowanym powyżej (obok dwie różne okładki tegoż).
01 Mission: Impossible
02 Jim On The Move
03 Operation Charm
04 The Sniper
05 Rollin Hand
06 The Plot
07 Wide Willy
08 Cinnamon (The Lady Was Made To Be Loved)
09 Barney Does It All
10 Danger
11 Mission Blues
12 Self Destruct
13 Affair In Madrid
14 Midnight Courier
15 The Chelsea Memorandum
16 More Mission
17 Intrigue
18 Danube Incident
19 Foul Play
20 The Getaway
21 Secret Code
22 Mission: Accomplished
Znam tylko „Music from Mission: Impossible”. Przyjemna, cool muzyczka, ale poza tematami „Mission: Impossible” i „The Plot” to tylko takie tam jazzowe granie, niczym szczególnie się nie wyróżniające i zachwycające, choć grające przednio i fajnie wpadające w ucho. Do klasy Bullita jednak tu daleko.