Serial "LOST – Zagubieni" to zjawisko z wielu powodów niezwykłe. Po pierwsze, przez swoją popularność będącą niemal fenomenem na telewizyjnej arenie świata. Po drugie, ze względu na swoją konstrukcję, z wieloma wątkami, ciekawym podejściem do bohaterów (każdy ma swoją historię, którą widz poznaje poprzez retrospekcje). Po trzecie, jest to gatunkowa hybryda tak złożona, że wyróżniająca się spośród nie tylko świata seriali – "LOST" łączy w sobie wszystko, od fantasy, przygody i obyczaju, przez kryminał i akcję, po horror, thirller i wreszcie sci-fi. Zdarzają się nawet epizody w konwencji komedii romantycznej! Po czwarte – co dotyczy tylko Polaków – nie często trafiają na nasze małe ekrany produkcje z opóźnieniem miesięcznym, czy nawet kilkutygodniowym. Na koniec, po piąte, dzięki muzyce autorstwa Michaela Giacchino. Nadzwyczaj rzadko wydawane są partytury stworzone na rzecz tej gałęzi przemysłu filmowego, nawet gdy score jest wart uwagi. Oczywiście zdarzały się już kompilacje najlepszych tematów, czy piosenek, ale "LOST", czy odnoszący sukcesy w gatunku sci-fi serial "Battlestar Galactica", są pewnego rodzaju przełomem. Oto bowiem na rynku pojawia się płyta nie tyle z "Zagubionych", ile ich pierwszego sezonu.
Michael Giacchino wielką gwiazdą w swojej profesji nie jest. Miał przez serialem Abramsa co prawda doświadczenie w muzyce ilustracyjnej, ale zdobył je przede wszystkim na komponowaniu do… gier komputerowych (żaden score do filmu nie naznaczył się niczym specjalnym). Giacchino odpowiadał między innymi za kultową oprawę do "Call of Duty", będącej już klasykiem swojego gatunku. Wybór akurat tego kompozytora nie jest jednak w żadnym razie kontrowersyjny, mówimy przecież o produkcji telewizyjnej – a jak często wielcy twórcy muzyki filmowej pracują dla TV? Stąd też poziom takich partytur rzadko się czymś wyróżnia, ale nie w tym przypadku… Kompozytor stworzył jedną z oryginalniejszych partytur, pełną świetnych tematów akcji, suspensu, ale i dramatycznych. Nic dziwnego, że nagrodzono go nagrodą Emmy, a znany dotąd raczej z gier, twórca zaczął być kojarzony z gorącymi tytułami i ciekawymi propozycjami.
Soundtrack otwiera "Main Title", które skomponował… sam reżyser i pomysłodawca serialu, J.J. Abrams. Króciutka czołówka na którą składa się słownie jeden mroczny akord. Dodając do tego wyłaniające się z czerni białe litery "LOST", uzyskano złowieszczy efekt zapowiadający co najmniej ponury thriller. Zważywszy na sytuację bohaterów – ich samolot rozbił się na niezidentyfikowanej wysepce gdzieś na Pacyfiku – te 16 sekund pasują do serialu jak ulał. To co najciekawsze, czeka nas jednak dalej. Materiał muzyczny Giacchino zawarty na płycie to zestaw 26 najciekawszych tematów z całego pierwszego sezonu. Trzeba przyznać, że podobne wydania cechują się niesamowitą różnorodnością. Mamy tu więc lirykę, dramat, akcję, suspens, a nawet muzykę grozy. Instrumentalnie, całość utrzymana jest w podobnym stylu, dzięki temu bogactwo gatunkowe nie powoduje zagubienia gdzieś po drodze spójności. Wręcz przeciwnie, pod tym względem partytura młodego kompozytora pozytywnie wyróżnia się na tle innych soundtracków roku. Giacchino korzysta ze wszystkich walorów orkiestry poza… jej siłą. W zasadzie nigdy nie korzysta z całego jej zasobu, a jedynie z poszczególnych sekcji i instrumentów. Przeważa w zdecydowanej większości smyczkowa, oraz blaszana, a oprócz tego różnego rodzaju bębny, gitary, a nawet harfa. I trzeba przyznać, to co z nich wyciska onieśmiela. Potrafi samymi skrzypcami najpierw koić, a zaraz później zmrozić krew w żyłach.
Ale po kolei. Przede wszystkim, zwracają na siebie uwagę dwie natury "Zagubionych". Obie, co ciekawe, są bardzo skrajne. Pierwsza jest agresywna, silna, wręcz porywcza. Jest to muzyka akcji z elementami grozy, które objawiają się charakterystycznymi dla tego kompozytora "wybuchowymi" zakończeniami większości utworów, nawet tych melancholijnych (przykładowo "Life And Death"). Trzy sztandarowe przykłady action score'u na płycie to "Monsters Are Such Interesting People", "World's Worst Beach Party" oraz "Run Away! Run Away!". Wszystkie trzy łączą w sobie niezwykłą dynamikę, która intryguje, ale i niepokoi, narzuca pewnego rodzaju "patrz za siebie, nie wiadomo kto się czai za Twoimi plecami". Pierwszy z nich jest najbardziej melodyjny i bardzo ciekawy, ale to pozostałe dwa wyróżniają się najbardziej. Drugi ze względu na wykorzystanie bębnów i skrzypiec. Te pierwsze wybijają stale powtarzający się motyw, do którego systematycznie dochodzą następne instrumenty. Szczególnych walorów track nabiera w połączeniu z obrazem, gdy jeden z głównych bohaterów rzuca się na ratunek tonącemu. Rozwijający się temat na swój oryginalny sposób oddaje coraz dalsze wypłynięcie w morze, gdzie wody są coraz niebezpieczniejsze, a upływ czasu powoli odbiera nadzieję na ratunek topielca. "Run Away! Run Away!" to niepozorny nieco ponad 30-sekundowy utwór, który wart jest uwagi ze względu swoje instrumentarium. Dziki puzon niemal wyrwany jest z wczesnej muzyki filmowej Jakbym słyszał soundtrack do chociażby pierwszego "King Konga".
Drugą naturą partytury Giacchino jest muzyka niezwykle liryczna i przejmująca. Tutaj temat główny chyba najpiękniej prezentuje się w "Life And Death", który ilustruje epizod, gdzie ma miejsce właśnie tytułowa śmierć i życie. Utwór przecudowny, nostalgiczny, a w formie minimalistyczny. Jest swojego rodzaju wymianą zdań między fortepianem a skrzypcami, które razem wspominają zmarłych i wiążą nadzieję z narodzinami. Ten prześliczny temat skłaniający do zadumy pojawia się na płycie najpierw w "Win One For The Reaper", ale tam kompozytor nie rozwija go o smyczki, co powoduje, że nie jest to już tak emocjonalny motyw. "Credit Where Credit is Due" oraz "Departing Sun" to znowu bardzo magiczne kompozycje, ale już nie wzruszające i pełne refleksji, a raczej niepokojące, wywołujące mieszane uczucia, zarówno lęku jak i smutku. Prawdziwą kulminacją jest jednak "Locke'd Out Again" – narastający z każdą sekundą temat od samotnych smyczków po dosłowny płacz fortepianu i skrzypiec. Jeśli zna się serial, oraz odcinki w których utwór został wykorzystany, nie muszę tłumaczyć jak bardzo on działa na wyobraźnię.
Oprócz akcji i muzyki stricte emocjonalnej, Michael Giacchino napisał jeszcze kilka tematów o których nie sposób nie wspomnieć. Kapitalny chwytliwy "Hollywood And Vines" skomponowany na instrumenty smyczkowe, komediowy żwawy "I've Got A Plane To Catch" z ciekawie wykorzystanymi gitarami, czy wreszcie chyba najbardziej niepokojący utwór wydania "Kate's Motel", w którym sekcja smyczkowa wywołuje ciarki na plecach. Wszystkie razem stanowią niesamowitą mieszankę, której – to prawda – miejscami ciężko się słucha na płycie, ale którą także, a nawet przede wszystkim, docenią miłośnicy muzyki filmowej bez względu na swój gust, Zróżnicowanie gwarantuje, że każdy znajdzie coś dla siebie, a każde następne odsłuchanie zaowocuje nowym odkryciem, czy to tematu, czy krótkiego motywu, albo chociaż nowej aranżacji. Niemniej, maksymalnej oceny wystawić nie mogę, a to z pozornie banalnego powodu. Bo choć każdemu się w "Zagubionych" coś spodoba, to też każdego miejscami soundtrack zwyczajnie zirytuje. W końcu, nie można wszystkim dogodzić.
0 komentarzy