Mogłoby się wydawać, że przez sześć lat komponowania do wszystkich odcinków serialu „LOST”, Michael Giacchino pokazał w wykreowanym przez siebie uniwersum już wszystko, co miał do zaoferowania. Ostatni sezon serialu, wyzwolił jednak w nim dodatkowe pokłady energii i motywacji, toteż porzucił wszystkie filmowe projekty i całą swoją uwagę skupił wyłącznie na „LOST” – co jemu, serialowi i nam (słuchaczom/fanom) wyszło tylko na dobre.
Kompozytor bardzo ambitnie podszedł do szóstej odsłony ”Zagubionych”. Mimo, iż cały czas kurczowo trzyma się całego swojego konceptu i ciągłości ilustracyjnej, to jednak czeka nas tu sporo zmian. Twórca "Ratatuj" kompletnie wymienił całą muzykę akcji – nie usłyszymy tu ani jednego starego motywu, niemal każdy przedstawiciel action score posiada unikalne dla siebie tematyczne rozwinięcie. Kompozytor jeszcze bardziej dopieścił też brzmienie poszczególnych sekcji orkiestry i praktycznie każdy z 51 utworów "Final Season" oferuje atrakcyjne oraz, przede wszystkim, nietuzinkowe, pełne ciekawych rozwiązań, oryginalne granie, obfite w zaskakujące orkiestracje i eksperymenty. Najważniejsze jednak jest to, jak Giacchino odświeżył warstwę tematyczną. Mając w posiadaniu całą gamę tematów i motywów, mógł po raz kolejny – tak, jak chociażby w sezonie 5 – pobawić się w kolejne aranżacje i pewnie nikt, nie miał by mu tego za złe. Zamiast tego jednak, na potrzeby finalnego sezonu, napisał on około kilkunastu okazałych tematów, o drobniejszych motywach już nie wspominając. Nie dość, że skomponował melodie dla nowych lokacji i postaci, z czego wiele należy nie tylko do tych najlepszych w serialu, ale w ogóle w całej karierze kompozytora, to przygotował też alternatywne tematy dla większości głównych bohaterów.
O niesamowitej pracy, jakiej dokonał tutaj Giacchino niech świadczy obfite wydanie tej muzyki, która ukazała się na niespotykaną dotychczas skalę czterech woluminów. Będący przedmiotem owej recenzji, wydany na dwóch płytach, dwu i pół godziny soundtrack, nazwany "The Final Season", skupia muzykę z pierwszych 13 odcinków + dwóch bonusowych utworów pochodzących z ostatniego epizodu i stanowi idealny przekrój przez to wszystko, o czym pisałem w pierwszym akapicie.
Pierwsze CD stanowi w większości muzyczną ilustrację dwuczęściowego odcinka "LAX", z którego pochodzi pierwsze 13 utworów. W klimat szóstego sezonu zanurza nas już pierwszy "A Sunken Feeling" (w wersji albumowej ogołocony jednak z masywnej perkusji), gdzie po spokojnym i niepokojącym początku, następuje przewijący się w późniejszych utworach akcji motyw "podwodny", a w akompaniamencie agresywnych dęciaków, smyczki wprowadzają temat przewodni. Całość zamyka wizytówka serialu, czyli doniosłe glissando na puzony. Giacchino, który przez lata kariery zyskał bezgraniczne zaufanie ze strony producentów i reżyserów, otrzymał po raz kolejny najlepszy prezent, jaki kompozytor może sobie wymarzyć, czyli dopasowany montaż. Jako, że doświadczenie na tym polu posiada znakomite – "Labor Of Love" ("Star Trek"), "Married Life" ("Up"), czy poprzednie utwory z „Lost” (np. „Parting Words”) – tak i tu, po raz kolejny perfekcyjnie wykorzystał powierzoną mu szansę i z łatwością dorównał swoim filmowym klasykom, a "LAX", utwór przygotowany pod scenę lądowania w Los Angeles (wynikający niejako z tematu "Ocean 6", choć tworzący jednak nową jakość), jest głównym inscenizatorem przedstawionych scen i dodaje im niesamowitego ładunku emocjonalnego.
Kolejną gratkę stanowi tu niewątpliwie temat świątyni, a w gruncie rzeczy jego znakomite aranżacje – nietuzinkowy, oryginalny marszyk w "Coffin Calamity", wciskająca w fotel epicka wersja w "The Rockets' Red Glare", czy złowroga i przeszywająca wręcz całe ciało aranżacja w "Sundown". Nie lada atrakcją, jest tu również ponury temat "faceta w czerni", najlepiej zapreprezntowany w zjawiskowym "Jacob's Ladders", a towarzyszący jeszcze wielu innym kompozycjom. Piękny jest "Helen Of Joy", niesący ze sobą chyba najładniejszy alternatywny temat, stworzony w tym przypadku dla postaci Locke'a. Zamykając powoli pierwszą płytę, warto jeszcze wspomnieć o jednym z najlepszych utworów nań – "The Lighthouse", gdzie dostajemy najbardziej okazałą aranżację tematu Jacoba, która swoją mistyczną wymową, dosłownie zahacza o wyżyny osiągane niegdyś przez Johna Williamsa w serii o Indianie Jones. Nie małą ciakwostkę stanowi tu także psychodeliczna kołysanka, będąca aranżacją popularnej amerykańskiej piosenki z lat 50. o tym samym tytule – "Catch A Falling Star", to utwór będący w serialu ciszą po burzy i jest jedynym utworem śpiewanym na wszystkich albumach z „LOST”.
Drugie CD zaczyna się nieco hermetycznie, dość ciężkim underscorem ("Recon", "Crazy Town"), ale warto chwilę pocierpieć, gdyż utwory od 3 do 9 stanowią, niemalże kompletny score z jednego z najlepszych muzycznie odcinków w historii serialu, "Ab Aeterno". Bohaterem epizodu jest postać Richarda, człowieka, którego życie nie oszczędzało, i któremu przez cały jego żywot towarzyszyło cierpienie, ból oraz tęsknota. I takim też tematem opisał go Giacchino – melodią piękną, acz symbolizującą niejako jego wieczną miłość do tragicznie utraconej ukochanej. Temat Richarda przewija się w większości utworów, stanowiąc tu jedną z głównych atrakcji. Giacchino sprawnie go arnżuje, raz na smyczki, raz na fortepian, a w "The Fall Of Man" zrobił z niego nawet marsz. Oczywiście to nie jedyna główna melodia odcinka, gdyż sporo tu również nut Jacoba i – uwaga! – drugiego tematu "faceta w czerni" (pierwotnej jego postaci). Jest to temat niesamowicie posępny i dramatyczny, oddający złowrogą naturę, jak i tragizm postaci. Idealnie wszystkie te melodie przedstawia "Jacob's Advocate", gdzie dochodzi wręcz do konfrontacji danych tematów.
W dalszej części albumu nie spotkamy już tak mocnych melodii, ale kompozytor kilka ciekawych rzeczy jeszcze tu przygotował. Po raz pierwszy pojawia się energetyczny i pozytywny, alternatywny temat Desmonda ("George Of The Concrete Jungle"), jak i Hurleya („A Memorable Kiss”). Największą niespodzianką jest jednak nowy temat podróży. Dotychczas kompozytor do scen przemieszczania się bohaterów po wyspie korzystał z "Hollywood And Vines" z pierwszego sezonu, jednak teraz w sukurs przychodzi mu "The Sub Group" – nowy, brawurowy motyw , którego jedyną wadą jest tak skromna obecność [na marginesie, ten sam zarzut mam do alternetywnych tematów Bena ("Karma has no price"), Kate ("My Orca"), a w szczególności Jacka ("Peculiar parenting")]. Płytę kończą dwa najbardziej reprezentatywne utwory z finału, pełniące tu role bonusów.
Choć to jeszcze nie koniec, (muzyka z trzech ostatnich odcinków i „The End” czeka nas w "The Last Episodes"), to już teraz, na przykładzie tych dwóch płyt można podsumować dokonanie Giacchino, który pokazał, co tak naprawdę stanowi o największej sile muzyki z „LOST” – a mianowicie podejście samego kompozytora, jego zapał, ambicja, ale i wolna ręka, jaką miał przy tworzeniu. Doskonale słychać, ile ma tu swobody, jak bawi się melodiami… Niektóre tematy w różnych aranżach brzmią wręcz, jak nowe melodie! Do tego akcentowanie utworów, poprzez wstawianie kilkusekundowych aranżacji, jak w temacie Charliego w "World's Worst Car Wash", czy Sayida w "Sayid After Dentist", bądź istna żonglerka i mieszanie tematami, jak w "The Last Recruit" i "Karma Has No Price". Znakomite jest brzmienie poszczególnych sekcji i instrumentów, oraz pomysłów na ich zgranie. Solówka wiolonczeli w "Helen Of Joy", motyw akcji na puzony w "Temple And Taxi", to co robi sekcja smyczkowa w motywie podwodnym ("A Sunken Feeling"), instrumenty perkusyjne akcentujące każdy utwór akcji, dęciaki ("Reunion and Reneging"!) i wiele, wiele innych, jak choćby stali bywalcy całej partytury – harfa i niski fortepian. Nie zapominajmy, że jest to już szósty rok pracy nad tym samym światem, a muzyka wciąż brzmi pomysłowo, nowatorsko i cały czas potrafi zaskoczyć ("Coffin Calamity", "Jacob's Ladders", "The Lighthouse", "Sundown"…). Tak więc potencjał, jaki stwarzał obraz, Giacchino wykorzystał tutaj ponad wszelką normę.
Bez wątpienia najbardziej różnorodna, porywająca, wciągająca i pomysłowa muzyka z całej serii.