W roku 1993 na ekranach kin ukazał się niezwykły film Bernardo Bertolucciego – "Mały Budda". W roli głównej w tym filmie wystąpił wtedy jeszcze początkujący aktor Keanu Reeves. Muzyką natomiast zajął się Ryuichi Sakamoto, który stworzył jedną z najbardziej cenionych ścieżek dźwiękowych w historii. Co ciekawe Sakamoto jest jedną z najbardziej znanych japońskich gwiazd rocka. Nie przeszkodziło mu to jednak w roku 1987 zdobyć Oscara za muzykę do innego filmu Bertolucciego – "Ostatni Cesarz". Sakamoto ma także zwyczaj grania w niemal wszystkich filmach, do których pisze muzykę, dlatego można go zobaczyć w takich obrazach jak "Wesołych Świąt Pułkowniku Lawrence", "Ostatni Cesarz" i właśnie "Mały Budda". Charakterystyczna dla muzyki Sakamoto jest umiejętność łączenia w pięknym stylu tradycyjnych japońskich brzmień i klasycznej muzyki zachodu. Daje to naprawdę zaskakujące efekty, które można podziwiać właśnie na ścieżce dźwiękowej do filmu "Mały Budda".
Płyta zaczyna się pięknym "Main Theme", który przewija się przez cały krążek w różnych, raczej spokojnych aranżacjach. Zdecydowanie ta najlepsza to "Acceptance – End Credits", która rozpoczyna się pięknym sopranem Catherine Bott i dalej przeistacza powoli i majestatycznie właśnie w "Main Theme". Podczas słuchania tego tematu można odnieść wrażenie, że jest on bardzo podobny do słynnego "Adagio For Strings" Samuela Barbera. Jest tutaj to samo instrumentarium oraz nieco smutny ale głęboki nastrój. Cały soundtrack jest utrzymany w takim właśnie spokojnym i nieco chillout-owym nastroju, który wpływa na słuchacza bardzo relaksująco. Niezwykle harmonijne i melodyczne kompozycje i motywy pozwalają docenić to, czego we współczesnej muzyce filmowej często brakuje.
Nie ma tutaj jakichś ekstremalnych eksperymentów z tworzeniem nowych form a głównym motorem muzyki są melodyczne motywy okraszone ciekawymi aranżacjami. Taki sposób komponowania staje się niestety charakterystyczny już tylko dla kompozytorów europejskich i azjatyckich. Ryuichi Sakamoto jest w Japonii znany bardziej jako gwiazda rocka niż kompozytor muzyki filmowej dlatego też można by się tutaj spodziewać muzyki bardziej agresywnej i dynamicznej. Tym czasem "Mały Budda" jest spokojny i miły dla ucha. Perfekcyjnie prezentuje się tutaj reżyseria dźwięku, która sprawia, że każdy instrument jest doskonale słyszalny i po prostu brzmi genialnie. Do ciekawszych kompozycji należą jak już wspominałem te wykorzystujące "Main Theme", ale także początkowo bardzo dynamiczne i dramatyczne "Enlightenment".
Pośród kompozycji stworzonych przez Sakamoto można znaleźć tutaj także jedną tradycyjną melodię indyjską – "Raga Naiki Kahnra / The Trial". Jest to tak zwana ragina, o których sporo pisałem przy okazji artykułu "Bollywood w muzyce filmowej…" (wszystkie artykuły z serii "Świat w muzyce filmowej…" można znaleźć na stronie Klubu Miłośników Filmu). Ragi są to modele melodyczne, które miały określone oblicze wyrazowe: rozróżniano męskie ragi i żeńskie raginie. Ragi wykonywano w charakterystycznej obsadzie instrumentów, co związane było z obszernym wstępem granym na instrumencie szarpanym (vina), do którego dołączał się instrument melodyczny (flet) i wreszcie bęben. Sam Sakamoto także skomponował jedną krótką raginę – "Raga Kirvani" – która wykonywana jest tutaj przez L. Subramaniam.
Oba te utwory przybliżają tą ścieżkę dźwiękową do tego egzotycznego brzmienia Indii, które Sakamoto pięknie łączy z klasyczną muzyką Zachodu. Zresztą także w innych utworach pojawiają się takie egzotyczne elementy. Najlepszym przykładem tego jest utwór "Gompa-Heart Sutra", która jest autentyczną sutrą śpiewaną charakterystycznym niskim głosem – tak zwanym śpiewem gardłowym czy też alikwotycznym. To mieszanie się dwóch kultur – indyjskiej i europejskiej – jest widoczne także w innych kompozycjach gdzie pośród dźwięków orkiestry pojawiają się nagle egzotyczne instrumenty. Taki mix stylowy jest naprawdę ciekawy i inspirujący.
Jest to bez wątpienia jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych, jakie kiedykolwiek powstały. Mnie osobiście przekonała ona do twórczości Ryuichi Sakamoto, który pokazał tą ścieżką dźwiękową, prawdziwą maestrię. Nie ma tutaj żadnych gwałtownych porywów orkiestry czy zaskakujących zmian tempa tylko niezwykła, nieco wygładzona harmonia i świetne tematy. To wszystko wystarczyło aby skomponować genialną ścieżkę dźwiękową potrafiącą w niezwykły sposób wpływać na słuchacza. Słuchanie tej płyty to niezwykła, blisko godzinna podróż przez mistyczne krainy Dalekiego Wschodu. Krążek, który mam szczęście posiadać został wydany w roku 2000, natomiast sama muzyka powstała w roku 1993. Nowsze wydanie jest odświeżone cyfrowo, przez co doznania podczas słuchania tej muzyki są jeszcze głębsze. Tej płyty po prostu nie może zabraknąć w płytotece szanującego się miłośnika muzyki filmowej.
P.S. Japońska edycja soundtracku, wypuszczona nakładem For Life, zawiera dodatkową wersję "End Theme", nagraną na żywo w Orchard Hall w Tokyo, w grudniu 1993 r.
0 komentarzy