Kill Bill: Vol. 1 – Unreleased Tracks
Kompozytor: różni wykonawcy
Rok produkcji: 2003
Wytwórnia: nieznana (bootleg)
Czas trwania: 41:32 min.

Ocena redakcji:

 

Słodkiej zemsty ciąg dalszy. Szkoda tylko, że fanowski. Jest to bowiem płyta, która z łatwością mogła zostać integralną częścią wydania oficjalnego, tym bardziej, że przecież zawarte nań utwory są ważną częścią filmu Tarantino. No ale stało się i teraz trzeba to jeszcze jakoś zgrabnie opisać…

 

W przeciwieństwie do oryginału, bootleg raczy nas 16 utworami i czasem krótszym o niespełna 6 minut. Nie ma tutaj filmowych dialogów, choć gdyby ktoś się pokusił o wstawienie takowych, to nie miałbym nic przeciwko. Na całe szczęście nie ma tu także upiorków, nad którymi tak wyżywałem się w poprzedniej recenzji, choć niestety jest parę równie zbędnych utworów, ale o tym póżniej. Zacznijmy jednak od niektórych tytułów tracklisty, jakich próżno szukać w Vol. 1. Co się więc z nimi stało i co robią na tej płytce? Otóż pochodzą z… Vol. 2. Zresztą na oficjalnym soundtracku drugiej części "A Silhouette Of Doom" zostało umieszczone. Niestety, "Sunny Road to Salina" już tam nie ma. A to naprawdę niezły utwór (ładne chórki w tle) pochodzący z momentu, gdy The Bride wędruje przez pustynię. Jeśli zaś idzie o "Shaw Brothers Theme", to jest to krótki temat otwierający część drugą, jednakże pojawiającym się tylko w wersjach z "Show Scope" intro na początku (ponoć nie w każdym kraju obecnym). Jak dla mnie, to pierwsza z dwóch pozycji na płycie, która jest całkowicie zbędna. Natomiast "Urami Bushi" ilustruje napisy końcowe obydwu części "Kill Bill" i także dostępna jest na soundtracku z części drugiej (więcej szczegółów dotyczących tej melodii w osobnej recenzji). I tyle niespodzianek – cała reszta odnosi się już tylko i wyłącznie do części pierwszej.

 

Pierwsza do odstrzału idzie melodia "Music Box Dancer". W filmie słychać ją na moment bardzo słabo, przed i po pojedynku z Vernitą Green – to właśnie ta melodyjka, którą skojarzyć można z dźwiękami furgonetki z lodami. Następną jest właśnie ta pozycja, która na pierwszym soundtracku posłużyła za tło wygłupów RZA – "Seven Notes In Black". Tu w końcu słyszymy ją w pełni. Dla przybliżenia, w filmie pojawia się podczas ‘sympatycznego’ spotkania The Bride z Buckiem. Jest to melodia dość dramatyczna, powoli narastająca, z ładnie rozłożonymi chórami, trochę w typie kołysanki. Pierwsza duża strata wydania oficjalnego. Następujący bezpośrednio po niej (w filmie, jak i na albumie) "Truck Turner", to rytmiczna i sympatyczna piosenka Isaaca Hayesa, który tym samym (obok RZA i 5.6.7.8's) jako jedyny użycza filmowi więcej, niż jednej kompozycji (pierwszą była "Run Fay Run"). Morricone w tym przypadku nie liczymy, gdyż on niepodzielnie króluje u QT.

 

Ale skoro o wilku mowa, to kolejnym wielkim nieobecnym wydania oficjalnego jest właśnie kompozycja Włocha – "From Man To Man (Death Rides A Horse)". To oczywiście charakterystyczny, westernowy fragment, pochodzący oryginalnie z filmu… "Death Rides A Horse". W "Kill Bill" natomiast, Tarantino umieścił go w scenie paniki, jaka następuje w Domu Błękitnych Liści tuż po tym, gdy The Bride odcina kończynę Sophie Fatale. Należy pamiętać, że "Kill Bill" to, oprócz tradycji kina samurajskiego, także ukłon w stronę westernów właśnie. Nie dziwi więc i kolejny świetny kawałek, czyli "The Long Day Of Vengeance", którego fragment mamy okazję usłyszeć podczas krwawej rzeźni Crazy 88 oraz w segmencie 'Origin of O-Ren', w momencie, gdy ginie ojciec O-ren. Kto natomiast pamięta scenę, w której Hattori Hanzo po raz pierwszy pokazuje The Bride swoją kolekcję katan, ten z pewnością ma w pamięci także specyficzną melodię, która to ilustrowała. Mowa o uroczym "Kaifuku Suru Kizu", którego także postanowiono nie umieszczać na oficjalnym wydaniu, co również uważam za strzał w stopę.

 

Powracają także panie z The 5.6.7.8's – tym razem z aż dwiema piosenkami: "I'm Blue" i "I Walk Like Jane Mansfield". Obie odgrywane przed umieszczoną na płycie oryginalnej "Woo Hoo" i obie oczywiście do niej bardzo podobne. Trzeba przyznać, że jak ktoś lubi takie klimaty, to słucha się tego bardzo dobrze. Chociaż gdyby ich nie było, to bym nie płakał. Następnie "Day Of Anger" – kolejna bardzo dynamiczna, westernowa melodia, objawiająca się na krótko w scenie wypchanego po brzegi muzyką pojedynku The Bride z Crazy 88. Dalej jedna z piosenek, których także mi brakowało na soundtracku od A Band Apart – "Nobody But Me" to świetny, rockowy utwór, który także ilustruje pamiętną jatkę. Konkretnie w momencie, gdy The Bride wije się po podłodze, odcinając nogi kolejnym przeciwnikom. Tu możemy ją usłyszeć całą i nienaruszoną, w przeciwieństwie do kończyn tych panów. Na koniec zostawiłem jeszcze dwa utwory. Zrobiłem to celowo, gdyż pierwszy z nich, to po prostu inna wersja, znanego z pierwszego albumu "The Grand Duel". W filmie słychać ją, gdy Uma vel The Bride próbuje odzyskać władzę w nogach. Potem melodia ta prezentuje nam jeszcze O-Ren Ishii. I ten właśnie fragment, przechodzący później płynnie w pełną wersję utworu, tu uszłyszymy. No i "Police Check Point", czyli drugi zbędny dodatek tego bootlega. To króciutki fragment, kolejny z wielu, jakie przewijają się przez finałową bitwę. Jest on zupełnie średni i niewiele wnosi do całości. Spokojnie można go było sobie darować.

 

Generalnie to dobra składanka, choć – co wciąż podkreślam – całkowicie zbędna. Muzykę, jaka się tu znalazła, swobodnie można było rozdzielić pomiędzy dwie oficjalne płyty – w końcu, mimo nazwy, są tu utwory z obu woluminów. Zresztą, gdyby było to wydanie oficjalne, to jego istnienie możnaby zrozumieć (skok na kasę i te sprawy). A tymczasem to zwykły półprodukt, powstały na skutek wpadki Tarantino i producentów. Więc choć pozycja ta nie posiada hologramu, to jednak warto się w nią zaopatrzyć. Ocena ciut niższa od wydania oficjalnego, bo mimo, iż tu także mamy wiele rewelacyjnych fragmentów, to jednak tamten album jest bardziej charakterystyczny i, biorąc pod uwagę przekrój całości, jednak lepszy. Gdyby obie te pozycje połączyć z głową, to mielibyśmy murowane pięć gwiazdek i megakult. A tak jest solidne cztery tam i trzy z połówką tutaj. Warto jednak samemu skompletować i porównać obie pozycje, do czego gorąco zachęcam, gdyż pomimo sytuacji, przed jaką postawił nas Tarantino, to wciąż świetny kawał muzyki.

 

P.S. Nawet z tą płytą nie jest to absolutnie cała muzyka z części pierwszej. Ponieważ jednak przejrzałem pod względem muzycznym cały film kilkakrotnie, mogę szczerze powiedzieć, iż często są to jedynie minimalne fragmenty, które naprawdę trudno wyłapać. Poniżej pełna lista utworów, jakie przewijają się przez pierwszą odsłonę zemsty na Billu (w nawiasach kwadratowych tytuły oryginalne, utwory powstałe na potrzeby filmu oznaczone na czerwono).

 

1. Bang Bang (My Baby Shot Me Down) – Nancy Sinatra

 2. Music Box Dancer – Frank Mills

 3. Ironside – Quincy Jones

 4. That Certain Female – Charlie Feathers

 5. Twisted Nerve – Bernard Hermann

 6. 7 Notes In Black [7 Note In Nero] – Vince Tempera & Fabio Frizzi

 7. Truck Turner – Isaac Hayes

 8. The Grand Duel, M10 – Luis Enriquez Bacalov

 9. The Grand Duel (Parte Prima) – Luis Enriquez Bacalov

 10. Long Days Of Vengeance [I Lunghi Giorni Della Vendetta] – Armando Trovajoli

 11. Run Fay Run – Isaac Hayes

 12. Bang Bang (My Baby Shot Me Down) – Nancy Sinatra

 13. Wound That Heals [Kaifuku Suru Kizu] – Lily Chou-Chou

 14. The Lonely Shepherd – Zamfir

 15. Armundo – David Allen Young

 16. Yakuza Oren 1 – The RZA

 17. Green Hornet – Al Hirt

 18. Battle Without Honor Or Humanity – Tomoyasu Hotei

 19. I Walk Like Jane Mansfield – The 5.6.7.8's

 20. I'm Blue – The 5.6.7.8's

 21. Woo Hoo – The 5.6.7.8's

 22. Ironside – Quincy Jones

 23. From Man to Man (Death Rides A Horse) – Ennio Morricone

 24. Flip Strings – The RZA

 25. Crane – The RZA

 26. Day Of Anger [I Giorni Dell'Ira] – Riz Ortolani

 27. Champions Of Death – Shunsuke Kikuchi

 28. Super 16 – NEU!

 29. Police Check Point – Harry Betts

 30. White Lightning – Charles Bernstein

 31. Nobody But Me – The Human Beinz

 32. Banister Fight – The RZA

 33. Don't Let Me Be Misunderstood – Santa Esmeralda

 34. The Flower Of Carnage [Shura No Hama] – Meiko Kaji

 35. Yagyu Conspiracy – Toshiaki Tsushima

 36. The Lonely Shepherd – Zamfir

 37. Urami Bushi – Meiko Kaji

Autor recenzji: Jacek Lubiński
  • 1. Shaw Brothers Theme – Shaw Brothers (Kill Bill Vol. 2)
  • 2. Music Box Dancer – Frank Mills
  • 3. Seven Notes In Black – Vince Tempera & Fabio Frizzi
  • 4. Truck Turner – Isaac Hayes
  • 5. The Grand Duel, M10 – Luis Bacalov
  • 6. The Long Days Of Vengeance – Armando Trovajoli
  • 7. Kaifuku Suru Kizu – Lily Chou-Chou
  • 8. I'm Blue – The 5.6.7.8's
  • 9. I Walk Like Jane Mansfield – The 5.6.7.8's
  • 10. From Man to Man (Death Rides a Horse) – Ennio Morricone
  • 11. Day Of Anger – Riz Ortolani
  • 12. Police Check Point – Harry Betts
  • 13. Nobody But Me – The Human Beinz
  • 14. Urami Bushi – Meiko Kaji (Kill Bill Vol. 1 i 2)
  • 15. Sunny Road To Salina – Bernard Girard & Christophe (Kill Bill Vol. 2)
  • 16. A Silhouette of Doom – Ennio Morricone (Kill Bill Vol. 2)
3
Sending
Ocena czytelników:
0 (0 głosów)

2 komentarze

  1. DanielosVK

    Na tej liście jest dwa razy Zamfir.

    Odpowiedz
  2. Mefisto

    Bo pojawia się dwa razy w filmie 🙂 Podobnież i Bang Bang

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...