Słodkiej zemsty ciąg dalszy. Szkoda tylko, że fanowski. Jest to bowiem płyta, która z łatwością mogła zostać integralną częścią wydania oficjalnego, tym bardziej, że przecież zawarte nań utwory są ważną częścią filmu Tarantino. No ale stało się i teraz trzeba to jeszcze jakoś zgrabnie opisać…
W przeciwieństwie do oryginału, bootleg raczy nas 16 utworami i czasem krótszym o niespełna 6 minut. Nie ma tutaj filmowych dialogów, choć gdyby ktoś się pokusił o wstawienie takowych, to nie miałbym nic przeciwko. Na całe szczęście nie ma tu także upiorków, nad którymi tak wyżywałem się w poprzedniej recenzji, choć niestety jest parę równie zbędnych utworów, ale o tym póżniej. Zacznijmy jednak od niektórych tytułów tracklisty, jakich próżno szukać w Vol. 1. Co się więc z nimi stało i co robią na tej płytce? Otóż pochodzą z… Vol. 2. Zresztą na oficjalnym soundtracku drugiej części "A Silhouette Of Doom" zostało umieszczone. Niestety, "Sunny Road to Salina" już tam nie ma. A to naprawdę niezły utwór (ładne chórki w tle) pochodzący z momentu, gdy The Bride wędruje przez pustynię. Jeśli zaś idzie o "Shaw Brothers Theme", to jest to krótki temat otwierający część drugą, jednakże pojawiającym się tylko w wersjach z "Show Scope" intro na początku (ponoć nie w każdym kraju obecnym). Jak dla mnie, to pierwsza z dwóch pozycji na płycie, która jest całkowicie zbędna. Natomiast "Urami Bushi" ilustruje napisy końcowe obydwu części "Kill Bill" i także dostępna jest na soundtracku z części drugiej (więcej szczegółów dotyczących tej melodii w osobnej recenzji). I tyle niespodzianek – cała reszta odnosi się już tylko i wyłącznie do części pierwszej.
Pierwsza do odstrzału idzie melodia "Music Box Dancer". W filmie słychać ją na moment bardzo słabo, przed i po pojedynku z Vernitą Green – to właśnie ta melodyjka, którą skojarzyć można z dźwiękami furgonetki z lodami. Następną jest właśnie ta pozycja, która na pierwszym soundtracku posłużyła za tło wygłupów RZA – "Seven Notes In Black". Tu w końcu słyszymy ją w pełni. Dla przybliżenia, w filmie pojawia się podczas ‘sympatycznego’ spotkania The Bride z Buckiem. Jest to melodia dość dramatyczna, powoli narastająca, z ładnie rozłożonymi chórami, trochę w typie kołysanki. Pierwsza duża strata wydania oficjalnego. Następujący bezpośrednio po niej (w filmie, jak i na albumie) "Truck Turner", to rytmiczna i sympatyczna piosenka Isaaca Hayesa, który tym samym (obok RZA i 5.6.7.8's) jako jedyny użycza filmowi więcej, niż jednej kompozycji (pierwszą była "Run Fay Run"). Morricone w tym przypadku nie liczymy, gdyż on niepodzielnie króluje u QT.
Ale skoro o wilku mowa, to kolejnym wielkim nieobecnym wydania oficjalnego jest właśnie kompozycja Włocha – "From Man To Man (Death Rides A Horse)". To oczywiście charakterystyczny, westernowy fragment, pochodzący oryginalnie z filmu… "Death Rides A Horse". W "Kill Bill" natomiast, Tarantino umieścił go w scenie paniki, jaka następuje w Domu Błękitnych Liści tuż po tym, gdy The Bride odcina kończynę Sophie Fatale. Należy pamiętać, że "Kill Bill" to, oprócz tradycji kina samurajskiego, także ukłon w stronę westernów właśnie. Nie dziwi więc i kolejny świetny kawałek, czyli "The Long Day Of Vengeance", którego fragment mamy okazję usłyszeć podczas krwawej rzeźni Crazy 88 oraz w segmencie 'Origin of O-Ren', w momencie, gdy ginie ojciec O-ren. Kto natomiast pamięta scenę, w której Hattori Hanzo po raz pierwszy pokazuje The Bride swoją kolekcję katan, ten z pewnością ma w pamięci także specyficzną melodię, która to ilustrowała. Mowa o uroczym "Kaifuku Suru Kizu", którego także postanowiono nie umieszczać na oficjalnym wydaniu, co również uważam za strzał w stopę.
Powracają także panie z The 5.6.7.8's – tym razem z aż dwiema piosenkami: "I'm Blue" i "I Walk Like Jane Mansfield". Obie odgrywane przed umieszczoną na płycie oryginalnej "Woo Hoo" i obie oczywiście do niej bardzo podobne. Trzeba przyznać, że jak ktoś lubi takie klimaty, to słucha się tego bardzo dobrze. Chociaż gdyby ich nie było, to bym nie płakał. Następnie "Day Of Anger" – kolejna bardzo dynamiczna, westernowa melodia, objawiająca się na krótko w scenie wypchanego po brzegi muzyką pojedynku The Bride z Crazy 88. Dalej jedna z piosenek, których także mi brakowało na soundtracku od A Band Apart – "Nobody But Me" to świetny, rockowy utwór, który także ilustruje pamiętną jatkę. Konkretnie w momencie, gdy The Bride wije się po podłodze, odcinając nogi kolejnym przeciwnikom. Tu możemy ją usłyszeć całą i nienaruszoną, w przeciwieństwie do kończyn tych panów. Na koniec zostawiłem jeszcze dwa utwory. Zrobiłem to celowo, gdyż pierwszy z nich, to po prostu inna wersja, znanego z pierwszego albumu "The Grand Duel". W filmie słychać ją, gdy Uma vel The Bride próbuje odzyskać władzę w nogach. Potem melodia ta prezentuje nam jeszcze O-Ren Ishii. I ten właśnie fragment, przechodzący później płynnie w pełną wersję utworu, tu uszłyszymy. No i "Police Check Point", czyli drugi zbędny dodatek tego bootlega. To króciutki fragment, kolejny z wielu, jakie przewijają się przez finałową bitwę. Jest on zupełnie średni i niewiele wnosi do całości. Spokojnie można go było sobie darować.
Generalnie to dobra składanka, choć – co wciąż podkreślam – całkowicie zbędna. Muzykę, jaka się tu znalazła, swobodnie można było rozdzielić pomiędzy dwie oficjalne płyty – w końcu, mimo nazwy, są tu utwory z obu woluminów. Zresztą, gdyby było to wydanie oficjalne, to jego istnienie możnaby zrozumieć (skok na kasę i te sprawy). A tymczasem to zwykły półprodukt, powstały na skutek wpadki Tarantino i producentów. Więc choć pozycja ta nie posiada hologramu, to jednak warto się w nią zaopatrzyć. Ocena ciut niższa od wydania oficjalnego, bo mimo, iż tu także mamy wiele rewelacyjnych fragmentów, to jednak tamten album jest bardziej charakterystyczny i, biorąc pod uwagę przekrój całości, jednak lepszy. Gdyby obie te pozycje połączyć z głową, to mielibyśmy murowane pięć gwiazdek i megakult. A tak jest solidne cztery tam i trzy z połówką tutaj. Warto jednak samemu skompletować i porównać obie pozycje, do czego gorąco zachęcam, gdyż pomimo sytuacji, przed jaką postawił nas Tarantino, to wciąż świetny kawał muzyki.
P.S. Nawet z tą płytą nie jest to absolutnie cała muzyka z części pierwszej. Ponieważ jednak przejrzałem pod względem muzycznym cały film kilkakrotnie, mogę szczerze powiedzieć, iż często są to jedynie minimalne fragmenty, które naprawdę trudno wyłapać. Poniżej pełna lista utworów, jakie przewijają się przez pierwszą odsłonę zemsty na Billu (w nawiasach kwadratowych tytuły oryginalne, utwory powstałe na potrzeby filmu oznaczone na czerwono).
1. Bang Bang (My Baby Shot Me Down) – Nancy Sinatra
2. Music Box Dancer – Frank Mills
3. Ironside – Quincy Jones
4. That Certain Female – Charlie Feathers
5. Twisted Nerve – Bernard Hermann
6. 7 Notes In Black [7 Note In Nero] – Vince Tempera & Fabio Frizzi
7. Truck Turner – Isaac Hayes
8. The Grand Duel, M10 – Luis Enriquez Bacalov
9. The Grand Duel (Parte Prima) – Luis Enriquez Bacalov
10. Long Days Of Vengeance [I Lunghi Giorni Della Vendetta] – Armando Trovajoli
11. Run Fay Run – Isaac Hayes
12. Bang Bang (My Baby Shot Me Down) – Nancy Sinatra
13. Wound That Heals [Kaifuku Suru Kizu] – Lily Chou-Chou
14. The Lonely Shepherd – Zamfir
15. Armundo – David Allen Young
16. Yakuza Oren 1 – The RZA
17. Green Hornet – Al Hirt
18. Battle Without Honor Or Humanity – Tomoyasu Hotei
19. I Walk Like Jane Mansfield – The 5.6.7.8's
20. I'm Blue – The 5.6.7.8's
21. Woo Hoo – The 5.6.7.8's
22. Ironside – Quincy Jones
23. From Man to Man (Death Rides A Horse) – Ennio Morricone
24. Flip Strings – The RZA
25. Crane – The RZA
26. Day Of Anger [I Giorni Dell'Ira] – Riz Ortolani
27. Champions Of Death – Shunsuke Kikuchi
28. Super 16 – NEU!
29. Police Check Point – Harry Betts
30. White Lightning – Charles Bernstein
31. Nobody But Me – The Human Beinz
32. Banister Fight – The RZA
33. Don't Let Me Be Misunderstood – Santa Esmeralda
34. The Flower Of Carnage [Shura No Hama] – Meiko Kaji
35. Yagyu Conspiracy – Toshiaki Tsushima
36. The Lonely Shepherd – Zamfir
37. Urami Bushi – Meiko Kaji
Na tej liście jest dwa razy Zamfir.
Bo pojawia się dwa razy w filmie 🙂 Podobnież i Bang Bang