It Follows
Kompozytor: Disasterpiece
Rok produkcji: 2015
Wytwórnia: Milan
Czas trwania: 52:51 min.

Ocena redakcji:

 

Jak każdy gatunek, horror ma swoje własne reguły i musi straszyć ludzi. Nie inaczej jest w przypadku niskobudżetowego „Coś za mną chodzi”, w którym źródłem wszelkiego zła staje się… seks. Prosty pomysł, ciągłe poczucie zagrożenia oraz klimat lat 80., plus jeszcze młodzi, nieopierzeni aktorzy odróżniają ten film od innych, bardziej brutalnych i makabrycznych opowieści, przywodząc trochę na myśl kino Johna Carpentera. Nie inaczej jest tu ze ścieżką dźwiękową.

 

disasterpeace-6903760-1590001613Jej autorem jest niespełna 28-letni Rich Vreeland, znany bardziej jako Disasterpiece. Nowojorczyk jest przede wszystkim autorem muzyki do gier komputerowych („Shoot Many Robots” i „Fez”), stylizowanej na gry właśnie z lat 80. (8-bitowa elektronika, dźwięki automatów, klasyczne chip-tune), co zadecydowało o jego wyborze do pracy przy tym filmie.

 

I muszę przyznać się bez bicia, że muzyka na ekranie brzmi znakomicie, współtworząc 50% atmosfery. Vreeland nie korzysta z klasycznie rozumianych melodii, tylko bawi się dźwiękami, tworząc plamy, nawarstwione i niepokojące tekstury, bardzo rzadko pozwalając sobie na krainę łagodności oraz spokoju.

 

A że wesoło nie będzie, słychać już w „Heels”, gdzie mamy najpierw mocne kotły, niepokojące tykanie, bardziej ożywione uderzenia perkusjonaliów oraz szumy. Różne zakłócenia i przerobiona elektronika towarzyszy nam do samego końca. Z kolei łagodne dźwięki (chyba) fortepianu a la kołysanka („Title”) przypominają troszkę temat przewodni z „Halloween” Carpentera. W miarę atrakcyjnymi fragmentami są jeszcze „Detroit” i „Jay” – obydwa ocierają się o Cliffa Martineza czy Tangerine Dream, pozwalając na odrobinę magii.

 

itfollows-5949073-1590001613Cała reszta to już czystyunderscore, który ma podnosić napięcie i budzić strach. O ile sprawdza się on na ekranie, to poza nim nie robi większego wrażenia, aczkolwiek pozostaje dość zjadliwy. Powolne uderzenia bębnów; świdrujące syntezatory, które brzmią jakby ktoś używał wiertarki; krótkie momenty ciszy oraz nasilająca się kakofonia dźwięków są tutaj głównym, pełnym agresji fundamentem, atakującym ze wszystkich stron. Mocno objawia się to zwłaszcza w takich utworach, jak „Heels”, „Old Maid”, „Company” czy brutalnym (i zarazem najlepszym w zestawie) „Doppler”, które trzyma za gardło i już nie puszcza.

 

Niestety, są też tutaj dwa utwory nie do końca pasujące do całości, psujące budowany z żelazną konsekwencją klimat. Zawierają one dziwaczne echo („Inquiry”), jakieś pluskanie wody („Greg”) i powolne uderzenia perkusji i stanowią wątpliwą przyjemność w odsłuchu.

 

„It Follows” to trudna w ocenie praca. Sprawdza sie na ekranie znakomicie, wybija się i tworzy niesamowity klimat rodem z lat 70. i 80. – spod znaku „Halloween”, „Piątku 13-tego” czy „Koszmaru z ulicy Wiązów”. Z drugiej strony, słuchanie jej bez kontekstu może być nie lada wyzwaniem, zwłaszcza po ciemku i w samotności. Zapewniam jednak, że ta muzyka będzie za Wami chodzić…

Autor recenzji: Radosław Ostrowski
  • 1. Heels
  • 2. Title
  • 3. Jay
  • 4. Anyone
  • 5. Old Maid
  • 6. Company
  • 7. Detroit
  • 8. Detrirus
  • 9. Playpen
  • 10. Inquiry
  • 11. Lakeward
  • 12. Doppel
  • 13. Relay
  • 14. Greg
  • 15. Snare
  • 16. Pool
  • 17. Father
  • 18. Linger
3
Sending
Ocena czytelników:
3 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...