Jak się nazywa najlepszy film przygodowy? Można by się tu spierać, jednak w tej kategorii niewątpliwie najbardziej znana jest kultowa saga o przygodach Indiany Jonesa. Ostatnia część trylogii "Indiana Jones i Ostatnia Krucjata" zebrała świetne opinie wśród krytyków. Dzieło to jest połączeniem kompetencji świetnego reżysera Steven'a Spielberg'a, mającego nadzwyczajny talent do inwestowania pieniędzy producenta George'a Lucas'a, uznawanego za jednego z najlepszych aktorów Hollywood Harrison'a Ford'a i kompozytora Johna Williamsa. Z pozoru praca tego ostatniego może nie wydawać się niezbędna. Jednak każdy kto oglądał kiedyś film przygodowy musi przyznać, że w tego typu kinie najważniejszy jest klimat, a ten nierzadko zależy od muzyki.
Ścieżka dźwiękowa z trzeciej część sagi o przygodach Indiany Jonesa była gorąco wyczekiwana. Już pierwszy film mógł się pochwalić świetną muzyką i genialnym tematem głównym. Płyta z drugiej części, nieco gorsza, ale wciąż stojąca na niezwykle wysokim poziomie tylko rozbudziła apetyty na soundtrack z ostatniej części trylogii. Głód dobrej muzyki został chyba zaspokojony. Duża liczba nowości utwierdza nas w przekonaniu, że John Williams nie poprzestaje na napisaniu czegoś oryginalnego tylko do pierwszych części sag. Po odsłuchaniu krążka byłem bardzo mile zaskoczony. Mimo iż płyta nie jest krótka, bo ma prawie 60 minut, wciąż miałem ochotę na jeszcze trochę tej poezji dla ucha. Natomiast w filmie wszystko pasuje idealnie. Najsłynniejszy temat sagi został tak świetnie dopasowany, że nie jest go, ani za dużo, ani za mało. Taki stan rzeczy (nowości na płycie, a w obrazie dobre i sprawdzone kawałki) powinien zadowolić każdego słuchacza muzyki filmowej…
Płyta prawie w całości świetnie nadaje się do słuchania. Łatwe motywy same wchodzą do głowy. Jedynym nieprzyjemnym dźwiękiem płyty jest początek "Ah, Rats!!!". Trudno było mi przez niego przebrnąć, chociaż później utwór znacznie zyskuje na wartości. Poza tym trzeba przyznać, że ów dźwięk całkiem nieźle oddaje uczucia związane z koniecznością przebrnięcia przez filmowe "morze szczurów". Reszta płyty to sama słodycz, po prostu "miodzio". Charakterystyczne tematy ucieczek Jonesa są bardzo miłe w odbiorze. Jednym z najlepszych utworów na płycie jest "Scherzo For Motorcycle & Orchestra". Wykorzystany motyw jest niezwykle skoczny. Nadzwyczaj łatwo wpada w ucho i bardzo trudno przestać go sobie nucić w myślach (chociaż kto chciałby pozbawić się tej przyjemności). To czyni go nie tylko jednym z najlepszych utworów trylogii, ale klasyką stylu Williamsa. Jedyny malutki minusik tej kompozycji to kilku sekundowe wplecenie "The Raiders March". Myślę że ten utwór świetnie poradziłby sobie bez tej chwilowej dygresji tematu, a w zamian dostałby całkowitą samodzielność i jeszcze większą charakterystyczność. Należy również wspomnieć o "Escape From Venice", gdzie oprócz wciągającego motywu dostajemy bardzo przekonujący, włoski klimat. Został on uzyskany przez nieczęsto wykorzystywaną w muzyce filmowej mandolinę. Ten ruch Williamsa na pewno ubarwił płytę i pomógł odbiorcy upewnić się, że znajduje się w Wenecji.
Na uwagę zasługuje również utwór "No Ticket". W swej bardzo prostej budowie nadzwyczaj dobrze oddaje emocje sceny, do której został napisany. Wręcz emanuje z niego niepewność. Dla odmiany dziewiąta pozycja na płycie ma do zaoferowania ciekawy początek, w którym możemy poczuć odrobinę orientu. Po chwili jednak słyszymy bardziej złowrogie akordy. Wyśmienitą partyturą płyty jest "The Penitent Man Will Pass". Ta odstająca, stylem od innych, kompozycja świetnie obrazuje mistycznego świętego Graala. W filmie możemy ją usłyszeć gdy doktor Jones wykonuje niebezpieczne próby, które musi przebrnąć każdy, kto chce posiąść czarę Chrystusa. Jej charakterystyczność i zdolność do przekazywania emocji czyni ją jedną z najlepszych partytur kompozytora. Ostatnia kompozycja na płycie "End Credits" jest klasą samą w sobie. Williams zawsze miał talent do końcowych kompozycji. Utwór jest przejściem przez to co najlepsze na płycie, (czyli trzecia i dwunasta pozycja na płycie) a do tego nareszcie rozbrzmiewa "przygodowa" trąbka z "Marszu Jeźdźców", który w końcu ukazuje swą genialność w całej klasie.
Jak działa muzyka w filmie? Odpowiedź jest prosta: Majstersztyk! "Indiana Jones i Ostatnia Krucjata" to następny film, w którym muzyka Williamsa brzmi genialna. Gdy tylko potrzeba trąbka dodaje odwagi, by zaraz po niej usłyszeć orient i mistycyzm. Ścieżka dźwiękowa jest przepełniona treścią, niesamowicie uzupełniając obraz. Daje genialny klimat i wspomaga akcję filmu. Po raz kolejny jesteśmy świadkami jak ścieżka dźwiękowa Johna Williamsa podnosi jakość filmu!
W kwestii oryginalności soundtracku też nie jest źle. Nie można było się spodziewać, że kolejna część sagi porzuci dziedzictwa po wcześniejszych filmach z serii. Kompozytor bardzo mądrze korzysta z wcześniej wymyślonych motywów. Nie są one nachalne, ale wyraźnie dają o sobie znać. Co do innych filmów też nie znalazłem większych podobieństw. Kilka akordów przypominających "Nową Nadzieję" nie stawia pod znakiem zapytania oryginalności całej płyty. Częściej miałem skojarzenia z późniejszymi dziełami Williamsa. Przykładowo początek "Belly Of The Steel Beast" przypominał mi jeden z lepszych utworów "Zemsty Sithów".
No i w końcu trzeba pozbierać wszystko do kupy i wystawić ocenę muzyce. Ile ta ścieżka ma wad? W zasadzie wszystkie moje uwagi tyczą się kilku sekund jednego utworu. "Stare" tematy nie były zbytnio nadużywane. Dostaliśmy świeże dzieło z wieloma świetnymi kompozycjami, a Williams nie omieszkał ofiarować nam nawet kilku genialnych melodii. Film bez muzyki wiele traci. Gdy trzeba muzyka jest waleczna, złowroga, a innym razem mistyczna. Z pewnością ścieżkę dźwiękową z "Ostatniej Krucjaty" można zaliczyć do najlepszych dzieł Johna Williamsa. Polecam.
P.S. Wydanie Concord Records zawiera sześć, nie publikowanych wcześniej ścieżek więcej – jest ono także częścią boxu, zawierającego rozszerzone ścieżki dźwiękowe do wszystkich czterech filmów. Ponadto istnieje także amerykański bootleg z szesnastoma niewykorzystanymi utworami i włoski complete score na 2 cd.
0 komentarzy