„…pozwala wyciągnąć z zapomnienia dorobek Mietka Kosza…”
Nazwisko Mieczysława Kosza raczej nie jest powszechnie znane. Ten niewidomy pianista jazzowy tworzył na przełomie lat 60. i 70., umierając bardzo młodo oraz zostawiając skromny dorobek. Dla Macieja Pieprzycy była to na tyle interesująca postać, że postanowił nakręcić o niej film. W efekcie powstał standardowy film biograficzny o artyście odnoszącym sukces i nie potrafiącym sobie z tym do końca poradzić. Strasznie poszatkowana, oparta na znanych schematach historia, z charyzmatycznym Dawidem Ogrodnikiem w roli głównej.
Poza aktorstwem, drugim mocnym punktem filmu jest muzyka. Reżyser do tej pory pracował z Bartoszem Chajdeckim i po cichu liczyłem na powrót tej kooperacji. Tym razem jednak stało się inaczej, bo Pieprzyca skorzystał z usług mistrza muzyki jazzowej, Leszka Możdżera. Pianista jest znany z improwizacji (tak jak Kosz), więc ten wybór nie dziwi. Muzyk miał za zadanie nie tylko napisać oryginalną muzykę, ale też wykonać kompozycje bohatera filmu, niejako je rekonstruując.
Całość została wydana na CD i przyznaję, że to ciekawe, choć niepozbawione wad wydawnictwo. Jak wspomniałem, utwory można podzielić na dwie grupy: score oraz aranżacje muzyki Kosza. W tych pierwszych fragmentach, poza dominującym fortepianem, pojawia się orkiestra Symfonia Varsovia z pięknie płynącymi smyczkami – jak w „Argentea” czy zmiennym rytmicznie „Zuzanna i Emilian” z tempomatem w tle. Jest też czysto fortepianowy temat związany z Koszem, „Ikar” (od tytułu jednej z kompozycji jazzmana). Delikatne i melancholijne „Ikar Dwójka”, bardziej romantyczne „Ikaer” z silniej naznaczonymi smyczkami niczym z eleganckiego horroru czy skaczące „Ikar i Temat pierwszy”.
Z kolei utwory Kosza pojawiają się w scenach, kiedy on gra „osobiście”, czyli wszelkiego rodzaju koncertów czy prób nagrania utworów. I tutaj fortepian potrafi zaszaleć, jak w brawurowej wersji „Cała jesteś w skowronkach” czy „Etiudy rewolucyjnej” Chopina, zachowując też pewną elegancję w „Kasztanach” (przynajmniej na początku) czy temacie z „Dziecka Rosemary”. Ale poza interpretacjami innych utworów są autorskie kompozycje pianisty. „Złudzenie” czy „Przed burzą”, pokazują jak wiele wspólnego ma Kosz z Możdżerem.
Żeby jednak nie było album ma dwie, na szczęście drobne, wady. Po pierwsze, parę krótkich fragmentów w zasadzie zbędnych. Po drugie wplecenie dialogów z filmu do poszczególnych utworów. Jest ich zaskakująco sporo, a w tle przygrywa bardzo gwałtowna muzyka, co wywołuje we mnie pewien zgrzyt.
Sama muzyka zdobyła wiele ważnych nagród (w tym Orła oraz nagrodę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych), a z ekranu wręcz się wylewa. Bez niej ten film straciłby wiele ze swojej siły. Popis fortepianowy Możdżera pozwala wyciągnąć z zapomnienia dorobek Mietka Kosza, pokazując jak wiele mógł ten muzyk nam zaoferować. Ewidentnie jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych wydanych w Polsce w ostatnich latach.
0 komentarzy