Po ogromnym i – moim zdaniem w pełni zasłużonym – sukcesie pierwszych książek o "Harrym Potterze", nie należało długo czekać, aż branża filmowa zainteresuje się przygodami młodego czarodzieja. Ostatecznie batalię o prawa do powieści J.K. Rowling wygrało studio Warner Bros. Reżyserem pierwszej części został Chris Columbus. Filmowiec, znany przede wszystkim dzięki "Kevinowi Samemu w Domu", wywiązał się ze swego zadania solidnie, tworząc dobrą i bardzo wierną adaptację książki. Co prawda twórcy może zbyt kurczowo trzymają się książkowego pierwowzoru, ale należy uznać "Kamień Filozoficzny" za udaną adaptację i ogólnie dobry film. Duża w tym zasługa doborowej obsady, świetnych zdjęć, scenografii, kostiumów, jak i też magicznej muzyki Johna Williamsa.
Twórcy filmowego Pottera byli świadomi, że do tak ogromnej produkcji potrzebny będzie kompozytor z najwyższej półki. Wybór Williamsa, z którym Columbus współpracował już przy obu "Kevinach", należy uznać za strzał w dziesiątkę. Już swą legendarną i kultową muzyką do takich serii, jak "Gwiezdne wojny", czy "Indiana Jones" Williams pokazał, że jest mistrzem w swoim fachu. Seria o młodym czarodzieju jest tylko potwierdzeniem niesamowitych umiejętności Amerykanina, który już niejednokrotnie udowodnił, że pisanie do wielkich projektów nie jest mu ani obce, ani straszne.
Siłą i znakiem rozpoznawczych ścieżek dźwiękowych Johna Williamsa są świetne, zapadające w pamięć tematy, motywy przewodnie. Ze świecą można szukać osób, które nie kojarzyłyby motywu ze "Szczęk" czy też "Raiders March" z "Indiany Jonesa". Na potterowskie potrzeby kompozytor stworzył wspaniały leitmotiv, znany jako "Hedwig’s Theme". Jest to bardzo ładna i przyjemna dla ucha melodia, zawierająco odpowiednią dawką magii i tajemniczości. Bez wątpienia wyrazisty znak rozpoznawczy serii, doskonale oddający charakter filmu. Dlatego też przez większość filmu/albumu przewija się ón w przeróżnych wariacjach, z których jedna lepsza od drugiej. Szczególnie godne uwagi jest "Harry’s Wondrous World", które w pełni oddaje to, co sam sobą zapowiada, czyli wspaniałą, fascynującą muzykę! Warto też zwrócić uwagę na doskonale wypadające w filmie "Visit To The Zoo And Letters From Hogwarts". Przy tych wszystkich zachwytach nad głównym tematem i jego wariacjami, muszę niestety przyznać, że Williams aż za często z niego korzysta. Słuchając całej płyty można czasem odnieść wrażenie monotonii i znużenia.
Większość muzyki utrzymana jest w podobnym do siebie, mogącym kojarzyć się trochę z "Hookiem", stylu. Otrzymujemy więc bardzo ładną, pogodną muzykę, obfitującą w magiczne momenty, takie ak "Diagon Alley And The Gringotts Vault", czy też "Christmas At Hogwarts". Szkoda tylko, że tak samo, jak twórcy bali się choć trochę odejść od książkowego pierwowzoru, tak i Williams nie zdecydował się pokazać przysłowiowego pazura. Przez to ścieżka wydawać się może zbyt grzeczna, zbyt poprawna, przez co i dla wielu słuchaczy zapewne nudna. W dużej mierze taka sytuacja wynika jednak z charakteru filmu, więc nie zamierzam ganić kompozytora. Zwłaszcza, że kiedy trzeba, przerywa on monotonię tak dynamicznym i świetnym kawałkiem, jak "The Quidditch Match" – ilustrującym, jak sama nazwa wskazuje, słynne szkolne rozgrywki sportowe. Lekkie poczucie zagrożenia i mroku oferują z kolei utwory związane z głównym przeciwnikiem Harry’ego – Lordem Voldemortem. I tak też, "The Face Of Voldemort" oferuje nam bardzo ciekawą, tajemniczą i zarazem mroczną melodię, która dosłownie niszczy sielankowy klimat większości partytury.
Nie ukrywam, że nie jest łatwo wystawić mi ocenę końcową. Z jednej strony trudno mi się doszukać większych wad tej ścieżki, ale jestem też świadom, że w swej bogatej karierze Williams nieraz tworzył lepsze prace. Ale zaniżanie "Harry’emu Potterowi i Kamieniowi Filozoficznemu" oceny końcowej tylko dlatego, że jego kompozytor tworzył jeszcze wspanialsze score’y też nie byłoby fair. Tak samo, jak i usilne wyszukiwanie wad. Zwłaszcza, że Williams doskonale zrozumiał świat stworzony przez panią Rowling (a pisze to osoba, która przeczytała te książki z kilka razy) i za pomocą nut zamienił go w magiczną muzykę. Trudno mi sobie wyobrazić inną, lepszą, a tym bardziej lepiej pasującą oprawę do tego filmu. Muzyka tak doskonale współgra tu z obrazem, idealnie oddając charakter filmu, jak i samej powieści. Po za tym Williams po raz kolejny skomponował pamiętny motyw przewodni, który bardzo szybko i bardzo słusznie stał się znakiem rozpoznawczym całej serii – i to zarówno tej na taśmie, jak i na papierze. Dlatego też – po długich przemyśleniach – oceniam ten soundtrack na naciągane pięć z minusem. Jest to naprawdę bardzo dobra ścieżka dźwiękowa, która miłośników młodego czarodzieja zachwyci, a i zwykłych słuchaczy powinna zadowolić. Ponad godzina magii w najczystszej postaci, czegóż chcieć więcej?
Nie licząc oczywiście odpowiedzi na nurtujące wiele osób pytanie: "Dlaczego motyw głównego bohatera, nosi nazwę jego sowy (choć to "Harry's Wondrous World" opisuje tu młodego czarodzieja, to do głównego tematu serii urosło właśnie "Hedwig's Theme", które w kolejnych częściach wykorzystane zostało jako motyw Harry'ego…)!?!?"
Ścieżka jest świetna, ale mnie nurtuje pytanie dlaczego (moim zdaniem jeden z najlepszych utworów na płycie) Leaving Hogwarts ma tylko 4 kreski
Według mnie to jeden z najlepszych scorów Johna, bogaty tematycznie, świecący blaskiem optymizmu, lecz jednoczeście przerażający w niektórych momentach. Dla samego „Hedwig’s Theme” warto mieć tę płytę na półce.
Za wspaniałe podkreślenie wejścia w Świat HP, za cudowne tematy. Niestety na płycie ciężko mi dotrwać do znakomitego końca
4/5 Prologue
5/5 Harry’s Wondrous World
5/5 The Arrival of Baby Harry
5/5 Visit to the Zoo and Letters from Hogwarts
5/5 Diagon Alley and the Gringotts Vault
3/5 Platform Nine-and-Three-Quarters and the Journey to Hogwarts
3/5 Entry into the Great Hall and the Banquet
5/5 Mr. Longbottom Flies
3/5 Hogwarts Forever and the Moving Stairs
3/5 The Norwegian Ridgeback and a Change of Season
5/5 The Quidditch Match
4/5 Christmas at Hogwarts
5/5 The Invisibility Cloak and the Library Scene
3/5 Fluffy’s Harp
3/5 In the Devil’s Snare and the Flying Keys
4/5 The Chess Game
5/5 The Face of Voldemort
5/5 Leaving Hogwarts
5/5 Hedwig’s Theme
Poza tematem Hedwigi nic mnie tu nie fascynuje.
No bez przesady. Harry’s Wondrous World też jest niczego sobie.
No. Jest niezłe. Ale niczym mnie nie fascynuje i do tego nie wracam.
Na moje The Face of Voldemort jest najlepsze na płycie. Uwielbiam ten klimat.
Świetny soundtrack, chociaż rzeczywiście Williams stworzył dużo lepszych. Mi jednak mimo wszystko bardziej podoba się partytura do „Więźnia Azkabanu” (którą, notabene, uważam za najlepszą muzykę skomponowaną na potrzeby serii) – w „Kamieniu” Williams trochę za często powtarza temat przewodni, co na dłuższą metę może być nużące.