Hail, Caesar!
Kompozytor: Carter Burwell
Rok produkcji: 2016
Wytwórnia: Back Lot Music
Czas trwania: 42:44 min.

Ocena redakcji:

 

Któż z kinomanów nie zna braci Coen? Każda premiera ich filmu jest ogromnym wydarzeniem, które elektryzuje widzów i krytyków na całym świecie. Nie inaczej było z „Ave, Cezar!” – komedią będącą hołdem dla kina lat 50., w których gwiazdy ekranu świeciły pełnią blasku. Ale kiedy jedna z nich zostaje porwana, sprawy mogą obrócić się w nieprzyjemny sposób. Porządku pilnuje niejaki Eddie Mannix – świetny Josh Brolin, którego wspierają takie osobowości jak George Clooney, Ralph Fiennes, Scarlett Johansson, Tilda Swinton czy Aiden Elrenreich. Jednak w tym przypadku końcowy efekt mocno podzielił odbiorców. Nie zawiodła oprawa audio-wizualna, co w przypadku Coenów jest standardem.

 

burwell-8118814-1590001196Powiem krótko: tak bogatego score'u maestro nie miał dotąd szansy zrealizować dla Coenów. A jest nim nikt inny jak Carter Burwell, którego mógłbym – i nie byłoby w tym przesady – nazwać trzecim bratem. Ponieważ jest to hołd dla kina, to i muzyka jest podporządkowana różnym gatunkom, co wynika z wydarzeń ekranowych – przenosimy się z jednego planu filmowego na drugi, a to zmusza do wejścia w różnorakie konwencje. Mogło to doprowadzić do prawdziwego zawrotu głowy, ale ryzyko się opłaciło.

 

Spoiwem łączącym całość jest motyw głównego bohatera – genialnego fixera, wierzącego w kino oraz Boga w branży. Perfekcyjnie prezentuje się on w melancholijnym, naznaczonym stylem kompozytora „5 A.M.”. Fortepian idealnie opisuje charakter zmęczonego, ale nie potrafiącego żyć bez Hollywood bohatera, którego w zależności od jego nastroju podkreślają dźwięki pozytywki („Little Eddie”), solówki saksofonu a la kino noir („Silverman Sax”) lub wariacje na pełną orkiestrę („The Pursuit of the Future”).

 

Burwell pozwala sobie na pastisz, przez co zapuszcza się w nieuczęszczane wcześniej rejony. Efekt jest znakomity. Potężnie brzmi temat tytułowy, jakby żywcem wzięty z niepublikowanej ilustracji Miklósa Rózsy do produkcji historycznej, ze wskazaniem na starożytny Rzym. Marszowe uderzenia kotłów, mocarne dęciaki, dzwonki, orientalne flety, płynące smyczki, wreszcie chór – razem i z osobna robią niesamowite wrażenie nawet poza kontekstem. Drugą taką petardą jest musicalowe „No Dames”, zrealizowany w starym, jazzowym stylu spod znaku Binga Crosby'ego czy Franka Sinatry.

 

Nie zabrakło też miejsca dla klasycznego westernu z trąbką na pierwszym planie („Hobie and Whitey”) i sentymentalnymi skrzypcami („Lazy Old Moon Overture”), a także prześlicznej… partii operowej (zaaranżowana od Jacquesa Offenbacha barkarola „Jonah's Daughter” z cudownymi perkusjonaliami oraz harfą). A jeśli komuś mało wrażeń, to mamy tez elegancki jazz z cudnej restauracji („The Glory of Love” oraz „The Song of India”). Najistotniejsze są jednakże wejścia rosyjskiego chóru, gdyż za filmowymi wydarzeniami stoją komuniści. I każde jego wejście robi ogromne wrażenie, nawet jeśli jest to aż czterokrotna obecność.

 

Sama taka zbitka różnych stylów może budzić skojarzenia z „Grand Budapest Hotel” Desplata. Jednak eklektyzm Burwella ma swoje źródło w pastiszu oraz imitacji dawnego sposobu komponowania muzyki spod znaku takich gigantów jak Rózsa, Alfred Newman, Aaron Copland czy Dimitri Tiomkin. I z tego zadania kompozytor wywiązał się znakomicie. Bez kontekstu filmowego płyta może nie mieć aż takiej siły oddziaływania. Także fragmenty związane z porwaniem są klasyczną tapetą (na szczęście nie trwają one zbyt długo). Ale nie zmienia to faktu, że jest to prawdopodobnie najlepsze dzieło stworzone dla braci Coen.

 

Ave, Burwell! Salutant vos in vestra audienti.

Autor recenzji: Radosław Ostrowski
  • 1. Fiat Lux
  • 2. 5 AM
  • 3. Hail Caesar!
  • 4. Baird Hijacked
  • 5. Hobie and Whitey
  • 6. Jonah's Daughter
  • 7. Comrades Convene
  • 8. Cattle Call – Eddy Arnold
  • 9. Malibu Safe House
  • 10. No Dames – Channing Tatum
  • 11. The Hands of Communists
  • 12. Little Eddie
  • 13. Our Father – Ascention Church Choir (Maloe)
  • 14. Lazy Ol' Moon Overture
  • 15. Lazy Ol' Moon – Willie Nelson
  • 16. The Glory of Love
  • 17. Song of India
  • 18. In Pursuit of the Future
  • 19. Slavery and Suffering – The Red Army Choir
  • 20. Soviet Man
  • 21. Denizens of the City
  • 22. Silverman Sax
  • 23. Faith God Damm It
  • 24. Back to the Backlot
  • 25. Behold
  • 26. Echelon's Sons – The Red Army Choir
4
Sending
Ocena czytelników:
4 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...