Przenoszenie fabuł z dużego ekranu na mniejszy jest trendem wykorzystywanym przez telewizję od wielu lat, a nawet dekad. Trend ten ostatnio mocno się nasilił („Hannibal” według filmów o dr Lecterze czy „Bates Motel” bazująca na „Psychozie”), a jedną z najlepszych produkcji tego rodzaju jest „Fargo”. Jednak nie jest to rozbudowana wersja wydarzeń z filmu braci Coen, tylko osadzona w tym samym świecie zupełnie inna historia. Bardzo dobrze opowiedziana, świetna technicznie, z kapitalną obsadą (Billy Bob Thornton i Martin Freeman) oraz tym klimatem znanym z filmu. Po części jest za to odpowiedzialna ścieżka dźwiękowa.
Choć jej autorem nie jest Carter Burwell, jest ona zbliżona klimatem oraz oszczędnym instrumentarium. Za ilustrację odpowiada niejaki Jeff Russo – muzyk zespołu Toxic, który posiada pewne doświadczenie jako kompozytor, m.in. pisząc do seriali „Shameless”, „Hostages” czy „Power”. O tym, że jest to świat braci Coen, przekonuje nas już temat z czołówki. Bardzo piękne solo na skrzypcach, delikatna gra fortepianu oraz cymbałków, tworzy trochę senną aurę (dzwoneczki przypominają o zimie). Temat ten będzie miał kilka mrocznych wariacji (m.in. „The North”). Im dalej w las, tym bardziej robi się mrocznie i nieprzyjemnie, co pokazuje m.in. „The Long Road Home (Paint Cans)” czy posępne „Molly Looks for Lester”, gdzie delikatne dźwięki fletów i dzwonków kontrastują z grą skrzypiec oraz uderzeniami kotłów.
Underscore jednak czasami potrafi być trochę mocniejszy, a zarazem łatwiejszy w odsłuchu, jak w przypadku „Murder” z gwałtownymi dęciakami w środku oraz snującymi się skrzypcami, wzbudzającymi niepokój. Tak samo ciekawy jest temat głównego łotra – Malvo. Spokojna gra skrzypiec, werblowa perkusja, wreszcie jazzujące flety oraz bardziej ciągnące się skrzypce z delikatnymi cymbałkami na koniec. Powtórzy się ten motyw jeszcze w „Lester as Malvo”. Odskocznią od mroku jest tutaj perkusyjne „Wrench and Numbers” ilustrujące dość niekonwencjonalny duet zabójców.
Co innego dzieje się w środku płyty, gdzie muzyka staje się mniej przyjemna, zbudowana za pomocą dość prostych środków, skutecznie sprawdzających się tylko w kontekście z ekranem. Ciągnące się skrzypce, delikatnie przewijające się w tle flety oraz kotły, czasem chór („Murderous Tundra”), uderzenia przypominające tykanie („Bad Idea”) czy gwałtowne trąbki („Gus, Pt. 2”). Ale w tym mrocznym świecie pojawia się też odrobina łagodności („Dullard” z pięknym fortepianem). W finale natomiast powraca spokojniejsze tempo, dzięki powtórzeniu tematu przewodniego.
„Fargo” Jeffa Russo otrzymało nominację do nagrody Emmy i jest ona moim zdaniem zasłużona. Problem w tym, że poza ekranem (i klimatem) ta ścieżka nie ma zbyt wiele do zaoferowania. To naprawdę niezła, ale jednak tylko robota. Mimo wszystko czekam na następne prace tego kompozytora. 3,5 nutki to moja ostateczna nota.
0 komentarzy