No i mamy kolejny film opowiadający o komiksowych bohaterach. Po takich herosach jak Spiderman, Hulk, Elektra, Daredevil i paczka X-Men na ekranie pojawiają się kolejni ze stajni Mega Marvel. Tym razem jest to Fantastyczna Czwórka. Sam komiks powstał w roku 1961 tym samym jest najstarszym dziełem Stana Lee poprzedzającym "Spidermana", "Hulka" i "X-Men". A o czym dokładnie opowiada film? Z powodu burzowych obłoków promieniowania kosmicznego, DNA czterech członków załogi stacji kosmicznej zostaje nieodwracalnie zmienione. Dr Reed nabywa niezwykłej mocy, która pozwala mu dowolnie zmieniać kształt ciała – przybiera on imię "Mr. Fantastic". Sue Storm natomiast staje się "Niewidzialną Kobietą" – potrafi znikać na zawołanie i emitować potężne pola siłowe. Johnny Storm zostaje "Ludzką Pochodnią", dzięki czemu potrafi latać i stawać w płomieniach, które nie wyrządzają mu najmniejszej krzywdy. Ben Grimm przechodzi najdziwniejszą przemianę – staje się pomarańczową, przypominającą żywą skałę, obdarzoną nadludzką siłą istotą zwaną "Stworem". Wspólnie postanawiają obrócić nieszczęśliwy wypadek w tryumf i obronić mieszkańców Nowego Jorku przed Victorem Von Doom vel "Dr Doom", który stał się człowiekiem o stalowych oczach i żelaznej pięści, a teraz dąży do przejęcia władzy nad światem.
Muzyką do filmu "Fantastyczna Czwórka" zajął się kompozytor, który zdaje się zdobywać monopol na tego typu produkcje – John Ottman. Szerszej publiczności ten twórca może nie jest zbyt znany, bo i niewiele ma na swoim koncie filmów równie głośnych. Do tych sławniejszych z pewnością należy "X-Men 2" i "Gothica" z Halle Berry w roli głównej. Wkrótce jednak o tym kompozytorze na pewno zrobi się głośniej a to oczywiście za sprawą jego kolejnego zlecenia, jakim jest najnowszy film Bryana Singera (reżysera "X-Men 2") czyli "Superman Returns". Natomiast już niedługo na ekranach naszych kin pojawi się inny film z muzyką tego kompozytora – "House Of Wax". Tym czasem jednak dane nam jest wsłuchiwać się w to, co Ottman postanowił zaproponować jako ścieżkę dźwiękową do filmu "Fantastyczna Czwórka".
Ottman w wielu wywiadach podkreśla, że wielki wpływ na jego twórczość wywarł Jerry Goldsmith – nieżyjący już i legendarny kompozytor muzyki filmowej. Młody kompozytor zdaje się wiernie egzekwować jedną z głównych reguł komponowania mistrza, czyli budowania partytury w oparciu o jeden temat pojawiający się w różnych aranżacjach. Taki zabieg sprawia, że sam film jest bardziej spójny i przejrzysty. W swoim poprzednim filmie tego typu – "X2" – Ottman zbudował taki właśnie temat, który przewijał się w całym filmie, jednak na tym się skończyło. Wizja Bryana Singera nie pozwalała na rozbudowanie partytury i dodatkowe motywy poszczególnych postaci. "Regułę Goldsmitha" John Ottman zastosował także i w ścieżce dźwiękowej, której miałem ostatnio okazji słuchać – "Fantastyczna Czwórka". Takie posunięcie bez wątpienia można uznać za zaletę tej muzyki. Ostatnimi czasy kompozytorzy starają się poszukiwać nowych i ciekawszych środków wyrazu zapominając o czymś tak banalnym jak dobry temat. Na płycie z muzyką do "Fantastycznej Czwórki" znajdziemy przynajmniej jeden temat, który przewija się tutaj przez cały czas. Jest on bardzo patetyczny a opiera się na chórze i instrumentach dętych. Po raz pierwszy pojawia się już w "Main Titles". Tak przy okazji, historia tego utworu jest bardzo ciekawa. Otóż podobno powstał on do dość długiej animacji, która oryginalnie miała rozpoczynać film jednak producenci w ostatniej chwili postanowili ją usunąć. Tym samym we wstępie filmu pojawiły się ostatecznie tylko fragmenty tego tematu. Utwór otwierający płytę z muzyką do "Fantastycznej Czwórki" jest zdecydowanie najlepszy na płycie. Natomiast jego temat przewodni pojawia się w niemal wszystkich kolejnych kompozycjach różniąc się jedynie aranżacją.
Większość kompozycji, które można tutaj znaleźć jest bardzo dynamiczna. Często pojawiają się werble, fanfary i liczne chóry (żeńskie, męskie i mieszane). To, co jest tutaj najlepsze to z pewnością różne rozwiązania melodyczne. Podczas słuchania ma się wrażenie, że kompozytor dobrze wiedział jak ma brzmieć ta ścieżka dźwiękowa. John Ottman wspomniał przy okazji wywiadu z Mikaelem Carlssonem dla "Music From The Movies", że oprócz tego jednego, przewodniego tematu stworzył także kilka motywów dla niektórych postaci. Tym samym charakterystyczne fanfary pojawiające się w głównym temacie miały być motywem "Ludzkiej Pochodni". Sue Storm vel "Niewidzialna Kobieta" ma krótki powielający się chóralny motyw natomiast szybkie staccato drewnianych instrumentów dętych jest motywem odkrywania mocy przez głównych bohaterów. Poszczególne motywy dość trudno jest wychwycić słuchając płyty. Dopiero w utworze "Changing" możemy wysłuchać ich wszystkich niemal po kolei. Pod koniec tegoż utworu pojawia się także motyw "Pana Fantastycznego", który oparty jest na instrumentach dętych drewnianych i smyczkach grających glissando (płynne przejście od jednego dźwięku do drugiego) – trzeba przyznać, że to bardzo trafny pomysł na motyw dla tej postaci. Ottman stworzył podobno jeszcze dość dobrze rozwinięty temat "Stwora", jako postaci uwikłanej w filmie w kilka wątków (wyrzuty sumienia, zerwanie z dziewczyną). Jednak bez uprzedniego obejrzenia filmu bardzo trudno wychwycić na płycie ten, ponoć mocno rozbudowany temat.
Jedyną rzeczą, która mnie trochę irytuje w tej ścieżce dźwiękowej są niezbyt ciekawe orkiestracje. Główny temat i poszczególne motywy są bardzo pomysłowe i naprawdę dobre, jednak niektóre ich wersje nie dają się wręcz słuchać. Orkiestracją zajmuje się tutaj sam Ottman, który często jednak korzysta z pomocy swojego wieloletniego współpracownika i dyrygenta – Damona Intrabartolo. Zdecydowanie kompozytor mógłby pomyśleć o jakiejś zmianie tej sytuacji, bo jak dla mnie niemal cała orkiestracja ogranicza się do gry unisono. Zdecydowanie brakuje tutaj jednak trochę polifonii, która mogłaby, co nieco poprawić i wprowadzić odrobinę maestri. Trochę też może nie podobać się wykonanie partytury przez orkiestrę Hollywood Studio Symphony, której brakuje w pewnych miejscach mocy, jaką powinna posiadać taka muzyka. Być może jest to wina realizatora nagrania, który mógłby bardziej podkreślić basy i dodać nieco pogłosu typowego dla Vangelisa. Wtedy pewnie muzyka robiłaby wrażenie bardziej monumentalnej. Poza tym na płycie pojawia się kilka kompozycji reprezentujących typowy underscore, które nie są zbyt melodyczne i miłe dla ucha jak chociażby "Unlikely Saviors" czy "Bye Bye Ned". Trochę się te utworu kojarzą z "Wojną Światów" Johna Williamsa, co nie jest w tym przypadku zaletą. Mimo to ścieżkę dźwiękową do filmu "Fantastyczna Czwórka" można uznać za bardzo udaną, chociaż na pewno fantastyczną propozycją nie jest – jak mógłby to sugerować tytuł ostatniego utworu na płycie ("Fantastic Proposal" – "Fantastyczna propozycja"). Moja końcowa ocena jest sporo naciągnięta a to tylko dlatego, że popieram takie stosowanie "reguły Goldsmitha", co niestety coś rzadko się ostatnio zdarza.
Srednia praca,ale ma swoje momenty.