Debiutujący pod koniec 1985 roku na antenie BBC mini-serial "Edge of Darkness" wywołał spore zamieszanie w telewizyjnym światku. Pomijając niezwykłą popularność jaką zyskał, niemal z miejsca otrzymując dwie re-emisje, to zarówno jego temat, jak i forma stanowiły wtedy prawdziwe novum – była to mniej więcej taka rewolucja, za jaką dziś uważa się projekty HBO. Zresztą nawet w dobie amerykańskiego giganta, ten skromny, brytyjski serial wciąż robi spore wrażenie – również pod względem muzycznym.
Za ilustrację odpowiadają Eric Clapton i nieodżałowany Michael Kamen. Była to ich pierwsza współpraca, która przerodziła się potem w wieloletnią przyjaźń i kolaborację (seria "Lethal Weapon" była jej bezpośrednim następstwem). Pierwotnie oprawą miał zająć się jedynie Clapton (na specjalne życzenie producenta serii), ale tuż przed rozpoczęciem pracy został zaproszony na pokaz filmu "Brazil", do którego muzykę skomponował właśnie Kamen. Clapton od razu zaproponował mu wspólne zilustrowanie serialu. "Praca z Claptonem była spełnieniem marzeń." – wspomina w jednym z wywiadów kompozytor – "Został poproszony o napisanie muzyki do jakiegoś filmu telewizji BBC. Nie obchodziło mnie co to jest, po prostu chciałem z nim pracować, więc zgodziłem się od razu.".
Efektem tejże współpracy jest prosta, choć niesamowicie klimatyczna i mroczna, rockowa ilustracja – w dużej mierze improwizowana i oparta na jednej mocnej nucie, odegranej przez Claptona na poczekaniu. "Cała muzyka była oparta o gitarę Claptona i smyczki wygenerowane na keybordzie Kurzweila. (…) Kupiłem ten Kurzweil za 20 tysięcy funtów. Dziś jest on wart może z osiem tysięcy dolarów." – rozpamiętuje Kamen. Muzycy zgodnie postawili wszystko na jeden temat (stworzony w kilka minut), który miał stanowić bazę wypadową dla pozostałych kilku godzin muzyki. Oryginalnie skomponowano więc ok. 20 minut podstawowego materiału, który następnie przewija się przez kolejne odcinki na zasadzie różnych wariacji – często nie wywodzących się nawet z głównej, powoli zapętlającej się melodii. Sama melodia odbija się echem przez cały serial, stanowiąc rodzaj posępnego zawodzenia, czy nawet płaczu, co idealnie odzwierciedla zarówno stan psychiczny protagonisty, jak i reperkusje głównego konfliktu (co w dalszej mierze przekłada się także na ówczesne lęki, które to serial idealnie kumulował).
Cały album – a właściwie singiel – jest bardzo krótki, co dla niektórych stanowić może największy problem, gdyż muzyka kończy się błyskawicznie, pozostawiając po sobie spory niedosyt. Szkoda, że do tej pory nie zdecydowano się na jakieś rozszerzone wznowienie całej partytury, szczególnie, że jest w serialu parę fragmentów, które nie zaliczają się do wspomnianego materiału podstawowego, ale brzmią bardzo intrygująco – osobiście najbardziej brakuje mi fragmentów z dwóch pierwszych odcinków, w którym Craven spotyka po raz pierwszy Pembletona, oraz gdy gubi swój "cień" w zatłoczonym Londynie. Te kawałki – niemal czysto gitarowe riffy – zdecydowanie wyróżniały się z tłumu, który choć jest dość monotonny i niekiedy trochę anonimowy, to jednak sugestywnie podkreśla klimat i jest stosowany bardzo oszczędnie, z pomysłem. Co ciekawe, wszystkie obecne na opisywanej płycie tematy pochodzą jedynie z ostatnich trzech odcinków serii, które posiadają najwięcej akcji i ruchu.
Generalnie jest to pozycja dobra, z naciskiem na bardzo dobra, bo choć jedzie na jednym tylko temacie i kilku wywodzących się zeń wariacjach, to jednak potrafi wciągnąć, zaciekawić i wbić się w pamięć. Zresztą artyści otrzymali za nią prestiżową nagrodę BAFTA, a ich muzyka rozeszła się błyskawicznie na fali popularności serialu, wzbudzając zainteresowanie na całym świecie – w Australii użyto ją nawet jako podkład do reportaży na temat katastrofy w Czarnobylu (co boleśnie wiązało się z fabułą serii).
Oryginalnie sprzedawana na płytach winylowych i kasetach magnetofonowych, przez krótki okres czasu była też dostępna w postaci cd – każdy z tych nośników zawiera taką samą ilość materiału i każdy jest już dawno wyprzedany, więc szczęścia można szukać jedynie na internetowych aukcjach i u prywatnych sprzedawców. Temat główny można za to spotkać na wielu składankach muzycznych, tak Kamena ("Michael Kamen's Opus" i "Guitar Concerto" z rewelacyjnym – chyba najlepszym z istniejących – wykonaniem gitarzysty Tomoyasu Hotei, pod tytułem "Nuclear Train"), jak i Claptona, który zresztą od razu dołączył go do swojego standardowego repertuaru koncertowego (notabene tylko jego nazwisko sygnuje wszelkie wydania płytowe). Obaj panowie wspólnie wykonywali go wraz z National Philharmonic Orchestra podczas serii koncertów "24 Nights" Claptona w Royal Albert Hall, w latach 1990-91. Natomiast na brytyjskim wydaniu DVD serialu z 2003 roku dostępny jest pełny, wyizolowany score – niestety tylko w mono. Wydanie to doprowadziło oczywiście niemal od razu do powstania kilku nieoficjalnych bootlegów, które bez większych problemów można znaleźć w sieci, jako "complete score" lub "20th anniversary edition". Ja jednak polecam któreś z wydań podstawowych, gdyż przeciętnemu słuchaczowi w zupełności one wystarczą.
P.S. W serialu pojawia się też kilka piosenek, z których najważniejszą jest "The Time of the Preacher" Willie Nelsona. To drugi ważny motyw muzyczny serii – jej słowa idealnie wplatają się w wydarzenia, trafnie oddając klimat akcji. Oprócz niej wykorzystano także przebój New Model Army "Christian Militia", oraz "16 Shells From A 30.6" Toma Waitsa.
0 komentarzy