Due South – Vol. 2
Kompozytor: Jay Semko, różni wykonawcy
Rok produkcji: 1998
Wytwórnia: Unforscene Music
Czas trwania: 58:51 min.

Ocena redakcji:

 

W muzyce filmowej "Volume II" równe jest sequelowi w słowniku filmowym. Jest to więc skok na kasę, który charakteryzuje się ponownym wykorzystaniem tego, co przyniosło wcześniejszy sukces. Stąd też wiele składanek z filmów doczekało się swoich kontynuacji, często na siłę wykorzystujących popularność poprzedników i równie często z samym obrazem mających niewiele wspólnego. Zresztą w większości przypadków nie jest to nawet ukrywane i już na okładce możemy przeczytać slogany typu "music inspired by". Rzecz jasna są i wyjątki, szczególnie jeśli idzie o świat seriali. Wszak nadal nikt tu nie kryje się z dodatkową możliwością zarobkową, ale przecież trudno wymagać, żeby wszystkie motywy i piosenki z ciągnącej się często latami serii zmieścić na jednej tylko płycie. Dlatego też staram się być bardziej pobłażliwy dla takich wydań, choć z reguły zupełnie mnie one nie grzeją. W większości mamy bowiem do czynienia z regularnymi składankami przebojów, które po prostu pojawiły się, choćby na chwilę, w jakimś odcinku. I z reguły są to składanki bardzo przeciętne, które może i dobrze się słucha, ale trudno dodać je do ulubionych. Na całe szczęście i od tego są wyjątki…

semko-2603586-1590001026O serialu "Due South" pisałem już przy okazji rewelacyjnej pierwszej płyty, więc tu jedynie wspomnę, iż darzę ten twór sentymentem. Prosty to sentyment, bo ani duży, ani mały –  po prostu jest. Nie mówiąc już o tym, że samego serialu nie odświeżałem sobie jeszcze ani razu, a wspomnienia pomaga mi pielęgnować jedynie niebanalna muzyka, którą rozpoznaję już na kilometr. I choć na "Volume II" czekałem już spory czas, to dziwnym trafem nie bałem się o jego jakość i czułem podskórnie, że także będzie nadawał się na wspominki. Na dobrą sprawę nie pomyliłem się – druga odsłona muzyki z tego sympatycznego serialu jest minimalnie gorsza od pierwszej płytki. I właściwie trudno mi powiedzieć dlaczego tak jest. Składniki są te same, bo także mamy i piosenki, i odrobinę oryginalnej muzyki autorstwa trio Semko, McCarthy & Lenz. Jest też podobny rozkład, nastrój i klimat, a całość ponownie stoi na wysokim poziomie. Jedynie długość płyty uległa zmianie na gorsze –  jeden utwór i prawie 10 minut mniej muzyki w porównaniu z pierwszym krążkiem. Ale i to nie stanowi jakiegoś wielkiego problemu, bo podczas odsłuchu zapomina się o płynącym czasie, a płytki można bez problemu słuchać niemalże w nieskończoność :).

Tak więc całość w zasadzie rozchodzi się o gusta, bo niektóre piosenki podobały mi się zwyczajnie mniej, niż te z pierwszej płyty. Choć i tu mamy rewelacyjne kawałki, które trudno wymazać z pamięci – jak choćby otwierająca płytę, skoczna trójca: "Oh, What A Feeling", "Drunken Sailor" i "Robert MacKenzie" (tu ponownie pojawia się wokal grającego w serialu Paula Grossa). Są też chwytające za duszę spokojniejsze kawałki (przepiękne "Song For A Winter's Night" Sary McLachlan, która także gości po raz drugi) i takie, w których można się zatracić (transowy "November"). No i nie zabrakło także instrumentalnych utworów, które są równie dobre, jak "Dief's in Love" czy "Victoria's Secret" z "Volume I". Niestety jest ich tu także minimalnie mniej, bo jedynie 2 – "Mounty On The Bounty" i "Western End Of The Trail" – i to krótkie… za krótkie. Do tego dochodzi rzecz jasna motyw przewodni (tym razem w innej wersji), ale na ten trzeba czekać aż do końca płyty. No i jest też "Sophia's Pipes", lecz to już Ashley MacIsaacs i motyw oparty o tematy ludowe. Razem nadal niewiele, bo tylko cztery. Szkoda, bo miejsca na płycie starczyłoby i na drugie tyle. Ale nie będziemy tu wylewać morza łez z tego powodu – trzeba cieszyć się tym, co jest. A jest to właściwie dokładnie to, co słuchaliśmy poprzednim razem.

I może na tym właśnie polega problem, że jest to praktycznie to samo, co "Volume I". Dostajemy więc jak najbardziej udaną powtórkę z rozrywki, która jednak nie zaskoczy nas niczym nowym. Całość oczywiście spełnia swoje zadanie i dostarcza tyle samo radości, ale trudno wyzbyć się myśli, że jest to jedynie uzupełnienie oryginalnej składanki. I tak też chyba należy do tego podejść, czyli słuchać w duecie lub traktować jako jedną wielką całość. Wtedy na pewno nie ma mowy o jakichkolwiek zawiedzionych nadziejach. Składanka idealna Vol. II? No… prawie ;).

Autor recenzji: Jacek Lubiński
  • 1. Oh, What A Feeling – Junkhouse
  • 2. Drunken Sailor – Captain Tractor
  • 3. Robert MacKenzie – Paul Gross
  • 4. Mind – Vibrolux
  • 5. Mounty On The Bounty – Jay Semko, John McCarthy & Jack Lenz
  • 6. Song For A Winter's Night – Sarah McLachlan
  • 7. Slave To Your Love – Dutch Robinson
  • 8. From A Million Miles – Single Gun Theory
  • 9. Take Me Out To The Ballgame – Trevor Hurst
  • 10. November – Mythos
  • 11. Cubically Contained – Headstones
  • 12. Nobody's Girl – Michelle Wright
  • 13. Sophia's Pipes – Ashley MacIsaac
  • 14. Western End Of The Trail – Jay Semko, John McCarthy & Jack Lenz
  • 15. Holy Tears – Tara MacLean
  • 16. Due South Theme '97 – Jay Semko
4
Sending
Ocena czytelników:
4 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...