Domino
Kompozytor: Pino Donaggio
Rok produkcji: 2019
Wytwórnia: Varese Sarabande
Czas trwania: 48:09 min.

Ocena redakcji:

 

Kto jeszcze pamięta czasy, w których Brian De Palma przykuwał uwagę masowej publiczności swoimi thrillerami i kryminałami w duchu Alfreda Hitchcocka, tylko polanymi perwersją, seksem oraz krwawą przemocą? Niestety, amerykański reżyser od czasów pierwszego „Mission: Impossible” nie jest w stanie znaleźć swojej widowni. I tej smutnej sytuacji nie zmieni „Domino”, czyli historia duńskiego policjanta na tropie członka ISIS. Choć nie brakuje charakterystycznych elementów stylu reżysera (długie ujęcia, spowolnienia oraz podwójna ogniskowa), historia nie porywa tak bardzo, jak bym tego chciał.

 

Ale jedna rzecz nie zawodzi, czyli muzyka. Reżyserowi udało się wrócić do współpracy z Pino Donaggio – włoskim kompozytorem, z którym współpracował od czasu „Carrie”. Ostatnio panowie wspólnie działali przy „Passion”, o którym także mało kto słyszał. I tak jak w przypadku De Palmy, czuć inspirację Hitchcockiem, tak Donaggio tworzy klasyczną ilustrację w stylu Bernarda Herrmanna. Ale przecież tego się spodziewaliśmy po tej kooperacji, prawda?

 

Wielu słuchaczy może przerazić fakt, że na okładce płyty jest napisane: „score produced by” zamiast „composed by”. Czyżby maestro nie uczestniczył przy tworzeniu? Za to zamieszanie odpowiada wytwórnia, która za jego plecami stworzyła okładkę oraz zmontowała materiał. A tak się nie powinno robić. Jeśli jednak spodziewaliście się sampli zastępujących orkiestrę czy całości odegranej tylko na syntezatorach, to możecie być spokojni.

 

pino-donaggio-3232294-1590001838Elegancja połączona z dynamiką jest już odczuwalna w otwierającym album „The Domino Effect”, który zapowiada z czym będziemy mieli do czynienia. Coraz bardziej nasilające się smyczki z wplecionymi orientalnym fletami, doprowadzają do wybuchu nadającego muzyce wręcz epicki rozmach (skrzypce, dęciaki, perkusja), nawet wtedy, gdy zmienia tempo. Ale w połowie utworu dochodzi do przełamania nut na liryczną formę, prowadzoną przez fortepian, smyczki oraz sporadyczne wejścia fletu.

 

Lecz jeśli chodzi o budowanie akcji i suspensu, ten utwór to zaledwie rozgrzewka. Absolutnie fantastyczne jest agresywne „The Roof / Dizziness” z niemal zapętlającym się duetem smyczki-dęciaki, do którego swoje dorzuca też bardzo rytmiczna perkusja. Pod koniec utworu smyczki zaczynają zapętlać się i można przez nie dostać kręćka. Bardziej nerwowy jest początek „Racing to the Unknown”, płynnie przechodzący w niepokojącego walca, by ostatecznie ucichnąć. Spokój jednak nie trwa wiecznie… Z tego kręgu warto wyróżnić też krótkie „Unexpected Beginnings” z drobną elektroniką w tle oraz gwałtowny finał pozornie wyciszonego „The Apartment”.

 

Ale nie samą akcją oraz suspensem „Domino” stoi, bo jest też i warstwa liryczna. Musi być o wiele spokojniejsza od reszty soundtracku, a jej najważniejszym instrumentem staje się fortepian. Takie jest naznaczone niepokojącymi smyczkami „Dangerous Distraction”, lecz znacznie ciekawiej brzmi „Death of a Dream”. Tutaj fortepian ma spore pole do popisu i mocniej angażuje, wykorzystując pomysły z ww utworu.

 

Kolejnym istotnym elementem jest wykorzystanie przez maestro elementów brzmienia z Bliskiego Wschodu. Jest to sensowny dodatek, zwłaszcza że akcja kręci się wokół islamskich terrorystów. Choć muszę przyznać, że Donaggio na początku korzysta z niego tylko w pierwszym utworze, a i to czyni dość oszczędnie. Wszystko zmienia się wraz z wejściem „Gathering Cues”, gdzie do perkusji oraz bębenków wkracza niepokojąca wokaliza, pod koniec ostro przyspieszająca tempo – jakby zapowiedź szybko upływającego czasu. Arabskie wstawki wkraczają w „Deadly Interrogation” (drewniane flety) oraz w „The Introduction”, budując poczucie niepokoju. Najbardziej jednak działa na zmysły wokaliza w „Carnage Festival”, gdzie refleksyjny początek zostaje zastąpiony przez agresywną perkusję oraz elektronikę.

 

Jednakże prawdziwą perełkę dostajemy na sam koniec płyty. „The Final Clash” fantastycznie buduje napięcie w momencie finałowej konfrontacji. Ale z drugiej strony to niezły żart Włocha. Kompozycja ta to okraszona egzotycznym instrumentarium… wariacja „Bolera” Maurice’a Ravela (tego perkusyjnego rytmu nie da się zapomnieć). De Palma wykorzystuje ten klasyk już po raz trzeci w karierze (wcześniej słychać go było w „Femme Fatale” oraz „Namiętności”). I znowu działa znakomicie, w czym pomaga bardzo odświeżona aranżacja.

 

De Palma pewnie już do czasów swojej świetności nie wróci, jednak ponowne zetknięcie się z Donaggio zadziałało pozytywnie dla tego drugiego. Mimo ponad 70 lat na karku kompozytor nadal potrafi stworzyć ciekawą, świetnie sprawdzająca się na ekranie muzykę w starym, dobrym stylu. Symbioza arabskich brzmień ze stylem Bernarda Herrmanna przekuła się na jedną z większych niespodzianek tego roku.

Autor recenzji: Radosław Ostrowski
  • 1. The Domino Effect
  • 2. The Roof / Dizziness
  • 3. Dangerous Distractions
  • 4. Racing to the Unknown
  • 5. Unexpected Beginnings
  • 6. The Apartment
  • 7. Haunting Guilt
  • 8. Working the Plan
  • 9. Useless Suicide
  • 10. Deadly Interrogation
  • 11. Fatal Traces
  • 12. The Indoctrination
  • 13. Death of a Dream
  • 14. Carnage Festival
  • 15. The Decoy
  • 16. The Final Clash
4
Sending
Ocena czytelników:
4 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...