Rlyszard Zatorski powoli wyrasta na najbardziej kasowego reżysera w naszym kraju. Mimo że to pojęcie w Polsce nijak ma się do zysków, jakie osiągają produkcje hollywoodzkie, to trzeba przyznać, że filmy tego twórcy robią u nas furorę. Najpierw było "Nigdy w życiu", później "Tylko mnie kochaj" a już teraz na ekrany naszych kin trafia kolejne dzieło Zatorskiego – "Dlaczego nie!". Wszystko wskazuje, że podobnie jak poprzednie, także ten obraz ma szansę na ogromny sukces. Sukces, który w dużej mierze będzie zasługą świetnego marketingu i planowania, niż faktycznej wartości filmu. W końcu skoro znalazło się przepis na sukces, to po co go zmieniać. Wystarczy znaleźć lekką historię miłosną, przystojnych i najlepiej znanych aktorów, zrealizować ją w Warszawie i pokazać w kinach w okolicach ferii zimowych i Walentynek. Niezwykle istotni są oczywiście także właściwi ludzie na właściwych miejscach i tutaj tkwi wielka zasługa Ryszarda Zatorskiego, który potrafił tych ludzi znaleźć i zaangażować w swoje projekty.
Jednym z takich ludzi jest Maciej Zieliński – absolwent wydziału kompozycji Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie i Royal Academy of Music w Londynie. Jeden z najciekawszych i najpopularniejszych polskich kompozytorów młodego pokolenia. Z Ryszardem Zatorskim współpracował zarówno przy "Nigdy w życiu" jak i "Tylko mnie kochaj". Jego angaż do "Dlaczego nie!" wydawał się bardziej niż oczywisty i tak też się stało. Maciej Zieliński po raz kolejny skomponował ścieżkę dźwiękową, która bez wątpienia spełnia wszystkie oczekiwania, a jednocześnie pokazuje talent i imponujący warsztat kompozytora.
Jeżeli komuś spodobała się muzyka ilustracyjna z "Tylko mnie kochaj" to bez wątpienia nie zawiedzie się na "Dlaczego nie". Muzyka jest równie lekka i przyjemna, ale pokazuje też, że Maciej Zieliński rozwija się. Nie jest to zwykła powtórka z rozrywki i powielenie schematów z poprzednich ścieżek dźwiękowych. Kiedy się dobrze wsłuchać, "Dlaczego nie!" wydaje się być bardziej rozbudowane pod względem technicznym. Kompozytor miejscami wręcz bawi się rytmiką, sprawiając że staje się ona nieprzewidywalna. Jednocześnie można zauważyć pewne inspiracje minimalizmem, co obecnie jest bardzo "trendy", jeśli chodzi o muzykę filmową. Nawet najwięksi kompozytorzy, tworzący w Hollywood zwracają się w kierunku języka, jakim jest minimalizm i starają się odnaleźć w jego ramach swój głos. W przypadku muzyki Macieja Zielińskiego do "Dlaczego nie!" dostrzegalne są jedynie pewne inspiracje i drobne pomysły. Pojawiają się tutaj krótkie, motywy, wygrywane głównie przez harfę. Nie są to bynajmniej monotonne dwie nuty powtarzane w nieskończoność, a niebanalne kombinacje kilku dźwięków, które ciekawy sposób podkreślają rytm. Jak na dłoni wszystko to widać w "Motolotnia – jedno marzenie" czy "Małgosia i Janek" – najdłuższej i chyba najlepszej kompozycji na całej płycie, która imponuje swoim rozmachem – w tej roli Sinfonia Varsovia.
W "Dlaczego nie!" pojawiają się dwa tematy. Pierwszy z nich stanowi bossa nova, a w zasadzie jej charakterystyczna rytmika. Jest to temat Małgosi, głównej bohaterki filmu, i pojawia się tutaj w różnych wersjach – od orkiestrowej ("Bossa Gosia") przez bardzo klasyczną aż pod nowoczesne brzmienia ocierające się o smooth jazz i muzykę klubową. Pojawia się tutaj też drugi temat – miłosny – który jest subtelnie wykonywany przez fortepian, flet i harfę, które tworzą romantyczny nastrój. W kilku miejscach przeobraża się też w coś na kształt tematu akcji, gdzie zyskuje bardziej dynamiczne i żywiołowe brzmienie.
Słuchając tej ścieżki dźwiękowej łatwo zauważyć pewną ciekawostkę, pokazującą spryt Macieja Zielińskiego i za którą należą mu się wielkie brawa. Otóż, jeśli dokładniej przyjrzeć się wszystkim ścieżkom dźwiękowym tego kompozytora do filmów Ryszarda Zatorskiego ("Nigdy w życiu", "Tylko mnie kochaj" i "Dlaczego nie!") zauważymy, że mają one coś wspólnego. A jest to typowo latynoamerykańska rytmika. W przypadku "Nigdy w życiu" było to tango, w "Tylko mnie kochaj" królowała samba a "Dlaczego nie!" to bossa nova. W ten prosty sposób Maciej Zieliński połączył wszystkie te obrazy pewną subtelną klamrą, która ujawnia nie tylko jego talent, ale i przebiegłość. Jednocześnie owa latynoamerykańska rytmika doskonale wpisuje się w sam film, nadając mu lekkości, przebojowości, ale i pewnego dystansu. Efekt ten potęguje bardzo różnorodne instrumentarium, które jednak cały czas oscyluje w okolicach gorących brazylijskich brzmień – mamy więc fortepian (a przy nim Krzysztof Herdzin), gitary i całe mnóstwo perkusjonaliów. Pojawia się też harfa wygrywająca minimalistyczny puls większości kompozycji i jednocześnie nadająca im lekkości. Miejscami jest bardzo żywiołowo, czasami romantycznie, smutno, ale też nieco zawadiacko, a więc cały zestaw brzmień, jakie można usłyszeć w komedii romantycznej Ryszarda Zatorskiego.
Jednak ścieżka dźwiękowa z "Dlaczego nie!" to nie tylko muzyka Macieja Zielińskiego. Dlaczego nie? Ano dlatego, że jest to komedia romantyczna, która nie może obyć się bez muzycznych rekwizytów w postaci piosenek. To właśnie one pojawiają się na drugiej płycie wchodzącej w skład soundtracku z "Dlaczego nie!". Podobnie jak to było w przypadku "Tylko mnie kochaj" otrzymujemy kilkanaście doskonale znanych wszystkim piosenek. Są to nasze rodzime nowości, które co najmniej przez kilka tygodni okupowały listy przebojów ("Potrafię kochać" Kasi Cerekwickiej, "Znam cię na pamięć" Moniki Brodki czy "Trudno mi się przyznać" Ani Dąbrowskiej itp.) oraz światowe przeboje ("The Last Goodbye" Jamesa Morrisona czy słynne "When I Fall In Love" Nata Kinga Cole’a). Innymi słowy to zwykła składanka hitów całego roku, jakich na naszym rynku jest mnóstwo. Ciekawić może jedynie tytułowa piosenka Kasi Kowalskiej ("Dlaczego nie!"), która powstała specjalnie na potrzeby tego filmu. Niestety nie dorównuje ona tej z "Tylko mnie kochaj" w wykonaniu Goya.
Tak więc jest to kolejne z tych wydań, które starają się zadowolić każdego – tych, którzy lubią słuchać muzyki ilustracyjnej i tych, którzy przepadają za piosenkami wałkowanymi nieustannie w radio. Myślę, że doskonale spełni swoje zadanie pod tym względem. Jednak po raz kolejny pojawia się pewien niesmak wynikający z faktu, że przypadkowe piosenki i muzykę ilustracyjną stawia się na równi i to wszystko nazywa "muzyką z filmu". Jest to spore nadużycie i niejako bagatelizuje pracę, jaką wykonał Maciej Zieliński. Polecam tę płytę przede wszystkim ze względu na muzykę tego kompozytora, który po raz kolejny pokazał klasę. Jego dzieło będzie z pewnością bardziej interesujące i inspirujące niż wysłuchiwanie po raz kolejnych tych samych piosenek. A że jest to kompozycja na najwyższym, światowym poziomie, można się przekonać porównując ją z ostatnią ścieżką dźwiękową Hansa Zimmera do "The Holiday". Będziecie miło zaskoczeni…
0 komentarzy